2.11.2012

" I zaczęła się dziać magia.... " ♥

Tak się stało, że wróciłam na kanapę do Nathana i oboje zasnęliśmy.
Obudził nas telefon od Toma... szczerze nawet go nie odebrałam gdyż zobaczyłam, że jest już 18:30!
Szybko obudziłam Nathana i zaczęliśmy się szykować.
Nath miał strój strasznego klauna... Ja wciąż nie wiedziałam kim będę!
Wyrzuciłam wszystkie ciuchy z szafy....
- NATHAN!! KIM MAM BYĆ?! - krzyknęłam.
- Nie wiem! Yyyy... kurde!! No... - biegał po garderobie i myślał. - ZOMBIE!
- Zombie?! - zdziwiłam się. - No to zombie!
Wyciągnęłam z szafy czarną bokserkę, którą szybko na siebie nałożyłam.
- Masz granatową bluzkę? - zapytałam Natha.
Rzucił mi jakiś pomiętolony ciuch.
Nie zastanawiając się porobiłam w nim dziury... jak się potem okazało Nathan chodził w tym t shirtcie no, ale cóż.
Ubrałam go na czarną bokserke. Naciągnęłam czarne, przetarte na kolanach jeansy i czarne trampki.
- Wychodzimy! - krzyknęłam.
- A.... makijaż? - Nathan zaśmiał się.
Nie zwracając uwagi na cały bałagan w garderobie wybiegłam do łazienki się pomalować i "uczesać".
Włosy spięłam wsuwkami z jednej strony, a z drugiej natapirowałam.
Cała twarz " potraktowałam " jasnymi cieniami by wyglądać na bladą. Ciemne oczy.... sztuczna krew koło ust....
- GOTOWA! - wybiegłam do salonu.
- TEŻ! - Nathan czochrał swoje włosy.
Naprawdę wyglądał strasznie. Nie chciałabym spotkać takiego klauna!

Z lekkim poślizgiem pojawiliśmy się u Toma i Kelsey.
Oczywiście najpierw zauważyłam Kelsey, która moim zdaniem wyglądała jak zawsze no, ale no...
- Sieeeema! - Ola i Max pomachali nam.
Wyglądali mraśnie! Ola przebrana za wampira, Max za Jokera.
Wraz z Nathanem poszliśmy się ze wszystkimi przywitać.
Po chwili ręka bolała mnie od uścisków, a policzek od całusów.
- Chodź do lovelasów. - Nathan objął mnie jak za starych, dobrych czasów i ruszyliśmy w stronę Oli i Maxa.
- YOOOOO! - wykrzyczałam tuż nad całującą się parą.
Oni jednak nic sobie z tego nie robili.
Siedzieli na sofie w kącie pokoju i okazywali sobie czułości... normalka.
Jakoś wyjątkowo miałam dobry nastrój.
- Lovelaaaski.... - pociągnęłam Maxa a ucho.
Ten ani nie drgnął.
Nathan zwrócił się w moją stronę i robił dziwne triki językiem.
- Skończ! - zaśmiałam się.
- Oleeeczko... Maxiu....? - zaczęłam ich gilgotać.
- RILI?! - Ola popatrzała groźnie w moją stronę.
- Oooo... vamp się zdenerwował! - Nathan się zaśmiał.
Max nie miał lepszej miny!
- Why so serious Maxiu? - uśmiechnęłam się do niego.
On pokręcił tylko głową, wziął Olę za rękę i się stracili.
- Świntuchy! - rzuciłam w ich stronę wysokim tonem i się zaśmiałam.
- " I zaczęła się dziać magia.... " - Nathan powiedział poetycko. - A wampir może ten teges....?
Zrobiłam jedynie wielkie oczy.
Tak więc lovelaski zniknęły, a my wraz z Nathem ruszyliśmy w stronę jedzenia!

Inaczej ♥

Jesień w Anglii nie wygląda zachęcająco.
Deszcz, deszcz, deszcz, deszcz... i jeszcze raz deszcz!
Nic tylko zamknąć się w pokoju i złapać doła.
Tak też się stało w moim przypadku.
Niby pomiędzy mną, a Nathanem było tak jak dawniej.... ale ja jakoś tego nie czułam.
Od czasu incydentu w Dublinie było tak samo a jednak inaczej.
Pozmieniało się też kilka innych rzeczy.
Każdy zamieszkał osobno...
To znaczy Jay zamieszkał z przyjaciółmi, Tom i Kelsey razem, Nareesha z Siva razem, Max wraz z Olą razem i ja z Nathanem razem....

- To co? Będziecie o 19? - Tom po raz setny zadał mi to samo pytanie.
Wraz z Kelsey organizował imprezę halloweenową i chciał by wszystko było dopięte na ostatni guzik.
- Taaaak! - krzyknęłam poirytowana.
- Co ci jest...? - Tom usiadł koło mnie na sofie.
- Nic! - przewróciłam oczami.
- No, a jednak coś ci jest....
- 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3...
- Co ty robisz....? - zapytał zdziwiony.
- Odliczam za ile ci walnę!
Tom zaśmiał się i wstał.
- To 19? - zapytał ZNOWU.
- Wypad! - rzuciłam go poduszką.
Chłopak znowu się zaśmiał, posłał mi całusa i wyszedł.
Nie minęła sekunda, a ja dostałam SMS'a " TO 19? LOL ".
Zaśmiałam się i spojrzałam na zegarek.
Była już 17:00... Nathan był u kolegi, a wciąż nie mieliśmy wybranych strojów.
" A ty dzisiaj wracasz do domu....? " - wysłałam mu SMS'a.
" Kochaniutka za sekundkę jestem! x " - jak napisał, tak też zrobił.
Nie minęło więcej niż 5 sekund, a ten wszedł do domu.
Uśmiechnęłam się.
- Co ci jest....? - uniósł brew, odłożył jakąś torbę i kucnął przede mną.
- Nic....
- No przecież widzę... Nie znamy się od dwóch dni! - spojrzał mi prosto w oczy.
- No bo... ja czuję jakby... - nagle moją wypowiedź przerwało pukanie do drzwi.
Nathan zerwał się i je otworzył.
- Normalka... - szepnęłam.
Od pewnego czasu Nath mnie zlewał....
Do mieszkania wszedł Cel, który dał Nathanowi strój na imprezę halloweenową.
- Siema! - pomachał mi.
- Hej hej.... - odpowiedziałam uśmiechając się nie do końca szczerze.....
Chłopak szybko wyszedł, a Nathan zapomniał o tym, że rozpoczęliśmy rozmowę...
Usiadł koło mnie na kanapie, wyciągnął telefon i zaczął tweetować.
Ja przesiadłam się na fotel, czego on w ogóle nie zauważył, i wciągnęłam się w oglądanie serialu.