27.05.2012

Chora ♥

- Haaaaaalooooo... - z pokoju obok uslyszalam glos umierajacej Oli.
Bidulka byla chora.
Max wyszedl po jakies leki wiec zostala sama.
Przypuszczam, ze gdyby Max byl z nia nie wydawalaby takich dzwiekow.
Zwloklam sie z lozka.
- Gdzie idziesz? - zaspany Nathan zlapal mnie za reke.
- Do Oli... - powiedzialam pol przytonma.
- Powiedz, ze ma przestac wyc.. - przykryl sie koldra.
Popatrzalam na niego i poturlalam sie do Oli.
Stanelam ledwo zywa i oparlam sie o futryne drzwi.
- Czy ciebie pojibalo?! - spojrzalam na nia.
- Nie! - usmiechnela sie.
- No... to super! - powiedzialam i juz chcialam wrocic do siebie gdy Ola sie odezwala.
- Nudzi mi sie....
- Sory, ale Maxa ci nie zastapie! - popatrzalam na nia zniesmaczona.
- No raczej, ze nie! - rozmarzyla sie.
- Halo?! Opamietaj sie! - krzyknelam. - Twoj lovelas zaraz wroci! - ruszylam w strone swojego pokoju.
Polozylam sie kolo Nathana.
Na chwile odlecialam... i nagle Ola zaczela sie drzec.
To znaczy ona ponoc spiewala....
- Zaaaaaamkniiiiiij sieeeeee! - krzuknelam zakrywajac sie koldra.
- Boze swiety! - Nathan wstal i poszedl do pokoju Oli.
- Hej! - powiedziala uradowana.
Nathan pokrecil jedynie glowa i zszedl na dol.
Ola wrocila do " spiewania ".
Jako, ze Nathan dlugo nie wracal postanowilam, ze pojde zobaczyc co robi.
Zeszlam po schodach zatykajac uszy.
Ola nadal spiewala.
Nathana nie bylo na dole.
Postanowilam, ze wejde do pokoju goscinnego... moze tam sie schowal.
Tak tez zrobilam.
Nathan smacznie spal na wielkim lozku.
- No eeeeeeej! - stanelam nad nim.
Przebudzil sie.
- Tutaj nie slychac tak tych wrzaskow!
- Wiesz co...? Faktycznie! - przytaknelam. - Ide po poduszke!
Wyszlam z ciemnego pokoiku.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Nareszcie! - otworzylam, a Max wszedl do domu.
- Co jest?! - zapytal i wreczyl mi jedna z dziesieciu siatek do reki.
- Co jest? - zapytalam zdziwiona. - To jest! - wskazalam palcem na pietro i nagle Ola zaczela spiewac.
- Ojej... - Max spojrzal na mnie i ruszyl na gore.
Szlam za nim taszczac ciezka reklamowke.
- Heeeej! - powiedzial slodko wchodzac do pokoju.
Ola zerwala sie z lozka i rzucila sie Maxowi na szyje.
- Na serio jestes chora? - zapytalam odkladajac pelna torbe zakupow.
Oczywiscie jak zwykle nikt mi nic nie odpowiedzial.
Para najwyrazniej stesknila sie za soba bo nie umieli sie od siebie oderwac.
Ja, nie wiedzac czemu, dalej stalam u nich w pokoju.
- Patrz co ci przynioslem.. - Max na chwile odszedl od Oli a ta usiadla na brzegu lozka.
Wyciagnal jakies witaminy i lekarstwa, a potem smakolyki.
- Oczywiscie rosolik obowiazkowo! - mowil Max podajac Oli sloiczek rosolu.
Ona jednak nie wziela sie za jedzenie lecz za podziekowania...
Postanowilam, ze wyjde z pokoju.
Wzielam swoja poduszke i pomaszerowalam na dol do Nathana.

25.05.2012

" Niezapomniane " after party ♥

Wraz z cala ekipa zespolu siedzielismy na widowni.
Przed nami siedzieli Justin Bieber i Selena Gomez, a za nami na przyklad LMFAO.
Z boku zauwazylam Ushera, Timbalanda i Justina Timberlake'a.
- Jestem w raju! - szepnelam do Oli obczajajacej tych samych przystojniakow.

Wystep sie zaczal.
Chlopcy przeszli kolo nas i staneli na ogromnej scenie.
Ludzie pod scena piszczeli.
Nagle odwrocilam sie i zobaczylam, ze wszystkie slawy stoja i ruszaja sie w rytm posenek naszych chlopcow.
Z oczy poleciaa mi lza.
Tak daleko zaszli... Jeszcze rok temu ta gale ogladali przed telewizorem, a teraz sami na niej wystepuja!
Wystep dobiegl konca.
Do okola bylo slychac oklaski.
Chlopcy uradowali stali na scenie do konca nie dowierzajac, ze wlasnie na niej stoja...

- Dobrze bylo?! - zespol przeciskal sie na swoje miejsca.
- Dobrze?!?! MASAKRYCZNIE dobrze! - wykrzyczalysmy z dziewczynami.
- Dobra robota! - Justin obrocil sie do nas i pogratulowal chlopcom... tak jak kilka innych gwiazd.

Po udanej gali ruszylismy za kulisy gdzie spotakalismy swoich idoli.
Gdy Nathan zobaczyl, ze w jego kierunku zmierza wlasnie Stevie Wonder zachowywal sie jak my z Ola na Britain's Got Talent.
Porobilismy sobie kilka zdjec ze slawami i poszlismy sie przebrac na after party.
Wreszcie z dziewczynami mielismy szanse wlozyc swoje drugie sukienki.
- WOW! - chlopcy wyduslili z siebie gdy nas zobaczyli.
- To co jedziemy? - zapytala Nareesha.
- Zdecydowanie! - odpowiedzieli chorem.

Zespol zostal rowniez poproszony o wystep na after party.
Szczerze mowiac to nie wiem jak wyszedl poniewaz nie byl pierwszy tylko tak jakos po... po podaniu drinkow.
Powiedzialabym, ze bylo to niezapomniane after party no, ale nic nie pamietamy wiec te zdanie nie pasowalo by tutaj.
Ogolnie bylismy w Vegas tak? No...
Chyba bylismy w kasynie.
Nie zebym pamietala, poprostu jak sie jest w Vegas to predzej czy pozniej londuje sie w kasynie!
Ogolnie wieczor zaliczam do udanych.
Nie tylko ze wzgledu na udany wystep zaspolu, ale tez dlatego, ze jakims cudem po nocy w Vegas trafilismy do hotelu.
Przez kolejne 2 dni nie robilismy nic innego tylko zawziecie sie pakowalismy... czyt. Obijalismy sie na kanapie.
Przed wylotem do Londynu powrzucalismy wszystkie rzeczy do walizek ( mam nadzieje, ze wszystkie ) i ruszylismy na lotnisko.
Nasza para zakochancow oczywiscie byla tak w siebie zapatrzona ze zepomniala wyciagnac swoich bagazy z auta...
No ale coz...
Bezpiecznie dolecielismy do UK.

Kulupulkowa sensacja ♥

Godzina 8:00.
Wszyscy smacznie spia... Wroc! Wszyscy smacznie spali poniewaz do apartamentu wbiegl Nano krzyczac : O Boze! Zapomnialem! Ale nie mowcie Martinowi! O Boze! Nie powiecie?!
Wszyscy wyszlismy do salonu i ogladalismy przestraszonego Nano.
- O Boze! Nie powiecie mu! Ale... Ojejku!
- Czego mamy mu nie mowic?! - krzyknal Tom.
- Ze wlasnie spozniliscie sie na probe! - Nano wydusil z siebie po kilku jekach.
- Co ty mowisz?!?!?! - Nagle nie wiem skad pojawil sie czerwony ze zlosci Martin.
Biedny Nan tlumaczyl mu sie chyba pol godziny, a my w tym czasie zbieralismy sie na gale.

Max przelecial kolo mnie popychajac mnie przy tym lekko.
- Wystarczylo powiedziec, ze ty siadasz kolo Oli! - pokrecilam glowa.
Usiadlam kolo Nathana.
Widac bylo, ze byl nieco zdenerwowany.
Ale wszyscy tacy byli.
Mieli tylko 15 minut na probe.
Gdy dojechalismy na miejsce zespol od razu pobiegl na scene.

- To nie wyjdzie! - po dokladnie 15 minutach chlopcy pojawili sie za kulisami.
- Co nie wyjdzie? - Ola zapytala swojego ukochanego.
- My nawet nie wiemy jak my mamy isc... co mamy robic... gdzie patrzec! - spojrzal na nia.
Ona tylko pokrecila glowa i go pocalowala.
W tedy zapomnial o wszystkim... i wiecej slowa typu " To nam nie wyjdzie " nie wyplynely z jego ust.

- 10 minut do dywanu! - w naszym pokoiku pojawil sie jakis dziwny pan.
Wszyscy ubrani i gotowi poszlismy w strone wyjscia.
- Prosze cie.. nie zrob siary! - Ola popatrzala na mnie powaznie.
No coz nie bede ukrywac... presja byla!
10 centymetrowe szpilki i ja mam nie zrobic siary?
Dasz sobie rade! Dasz sobie rade! - powtarzalam wchodzac na dywan.
Nathan mocno trzymal mnie za reke.
Nie wiem czy to ze strachu zebym sie nie wywrocila czy tak po prostu...
Stanelismy na chwile.
Nagle tysiace fleszy zaczelo blyskac nam po oczach.
Pierwsza i odruchowa reakcja bylo zaslonienie siebie.
Ale po kilku chwilach przyzwyczailismy sie do tego i usmiechalismy sie do obiektywow.
Spojrzalam w bok.
Max szeptal cos do ucha Oli slodko sie przy tym usmiechajac.
Zrobilam mine typu " Awww ".
- Nasze kulupulki. - szepnelam Nathanowi.
Usmiechnal sie i spojrzal na nich.
Nagle flesze w aparatach zaczely blyskac szybciej.
Wiedzialam! - powiedzialam sama do siebie patrzac na calujacych sie Ole i Maxa. - Kulupulkowa sensacja.
Po chwili kazda para zaczela sie calowac a biedny Jey stal uradowany pomiedzy nami.

- Udalo sie! - krzyknelam schodzac z dywanu.
- Boze! Nie przewrocila... - nagle wypowiedz Oli przerwala moja gleba.
Na szczescie stalismy z dala od paparazzi'ch.
- Co mowilas? - zasmial sie Nathan.
- Nic.. - Ola zrobila face palm'a.

- No... To zaczynamy! - Martin popchnal zespol w kierunku sceny.

Zniecierpliwieni ♥

Z Ola wlecialysmy za kulisy jak dwie psychopatki.
- Bosko bylo! No bosko! - krzyczalysmy.
Max i Nathan stali z mina jakby chcieli powiedziec " Boze... jakie one sa biedne " albo raczej " Boze... jacy MY jestesmy biedni ".
Po chwili szalu powoli zaczelysmy sie opanowywac.
Za kulisy przybyly tez Nareesha, Jess i Kelsey.
- Czy ty zawsze musisz robic siare? - Nareesha stanela przede mna.
- Ola tez sie darla! - zbulwersowalam sie.
- Ale Ola usiadla NA krzesle. - zasmiala sie Kelsey.
- No i chwala jej za to! - zmierzylam Kels.
Nathan wciaz stal i patrzal na mnie.
Wygladal jakby za chwile mial wybuchnac smiechem.
Tak tez sie stalo.
Po slowach " Te krzesla byly za male wiec spadlam " od razu zaczal sie smiac.
- Nie! To ty jestes za bardzo fajtlapowata.. - podszedl do mnie i sie przytulil.
- Sory ale jestem za bardzo fajtlapowata i moge cie jeszcze zgniesc.. - odsunelam sie od niego.
W tym czasie Max i Ola jak zwykle zajmowali sie soba.
Swoja droga... wygladali przeslodko!
Z reszta jak zawsze!
- Ej.. - Nath jeknal jak szlam w strone zakochancow.
- Czesc lovelaski! - stanelam pomiedzy nimi co im raczej sie nie spodobalo.
- Nara fajtlapko! - Max nasladowal moj uradowany glos.
- Aaaaa.... ze ja wam przeszkadzam? - zaczelam sie wycofywac.
Odpowiedzi oczywiscie nie dostalam... no ale na co ja liczylam?

Po udanym wystepie chlopcow w Britain's got talent w nocy wyruszylismy do USA.
Zespol mial tam dac kilka koncertow, a co najwazniejsze wystapic na gali BILLBOARD MUSIC AWARDS.
Lot do USA minal bardzo szybko.
Wszyscy smacznie spali.
Czas w Ameryce tez znacznie szybciej uplywal niz zazwyczaj.
Po wystepach/koncertach/wywiadach chodzilismy sie odstresowac do jakiegos PUB'u albo po prostu na spacer.
Pogoda byla niesamowita.
Powoli zaczynalo nam brakowac bluzek z krotkim rekawkiem.
Caly czas zylismy tym, ze polecimy do Vegas na Billboard Music Awards!
Kazdego dnia te slowa wypadaly z naszych ust jakies 1000 razy.
Jako, ze chlopcy juz dawno mieli kupione stroje na gale wraz z dziewczynami postanowilysmy, ze tez cos sobie kupimy.
No bo przeciez przejdziemy sie po dywanie z naszymy mezczyznami!
Ruszylysmy do kilku znanych sklepow.
Niestety dopiero w 6 sklepie znalazlysmy kreacje dla siebie.
Na dywan kupilysmy sobie dluzsze suknie, a na after party oczywiscie cos krotkiego.
Buty do sukienek dala nam Nareesha.
Tak apropo to byly chyba najpiekniejsze buty jakie zaprojektowala.
Obladowane ciuchami ( bo przy okazji kupilysmy cos wiecej niz tylko sukienki ) wrocilysmy do hotelu i z niecierpliwoscia oczekiwalismy nastepnego dnia - GALI!

20.05.2012

BGT ♥

Po dlugiej drodze dotarlismy do studia Britain's got talent.
Jess, Kelsey i Nareesha poszly na widownie poniewaz zaraz mial sie zaczynac program.
Nie wiedzac czemu ja i Ola zostalysmy za kulisami... To znaczy ja wiem czemu! Max nie chcial puscic Oli bo... byli zajeci, a ja tak dlugo ja zaciagalam na widownie, ze program zdazyl sie zaczac.
Siedzialysmy wiec za kulisami i sluchalysmy sobie chlopcow podczas proby.
Ola oczywiscie nieco w niej przeszkadzala poniewaz Max nie umial przestac sie na nia patrzec.
Pokrecilam glowa, usiadlam obok i weszlam na twittera.
Dodalam tweeta " Britain's got talent be ready for our boys!! ".
Nagle zobaczylam, ze Nathan wyslal do mnie tweeta : " I'm gonna throw up! Honestly! lol! Tell them something! " .
Spojrzalam na calujaca sie pare.
" They're just weirdos! They won't listen me :( ".
Ola zerknela na mnie dziwnie i za chwile zobaczylam tweeta od niej ktorego wyslala mi i Nathanowi : " Wanna talk about it? Don't think so! "
Zasmialam sie i odpisalam : " Ooooo! I'm afraid! #shakingteddy "
Pisanie do siebie tweetow bardzo nas wciagnelo i po chwili dolaczyl sie do nas Max : " We're weirdos?! Look at you! You're sitting next to Nathan and you're tweeting with him! "
" you're sitting next to me and you just tweeted me! -.- " - odpisalam.
" You wanna fight? Ok! " - tweetnal Max po czym dodal zdjecie moje i Nathana.
Na zdjeciu Nathan ma ubrana moja bluzke, a ja maluje mu usta.
Cos mi sie zdaje, ze zdjecie zostalo zrobione podczas ktorejs nocy w Vegas bo nie pamietam takiej sytuacji.
Oczywiscie chcac sie odgrysc tweetnelam zdjecie Oli i Maxa.
Max ma na sobie rozowe skarpetki Oli i spi, a ta siedzi kolo niego i z nudow maluje mu paznokcie.
Kolejne zdjecie chyba z Vegas...
Max popatrzal sie na mnie krzywo, a ekipa zaczela sie smiac... chociaz nie tak bardzo jak zobaczyla zdjecie moje i Nathana.
Nagle Nareesha tweetnela " STOP IT! I don't wanna bother you but... YOU SHOULD BE AT THE STAGE!! "
Wszyscy zerwali sie z krzesel.
Max pocalowal Ole, Nathan mnie i pobiegli za zespolem.
Ja z Ola z nadzieja, ze znajdziemy jakies wolne miejsce ruszylysmy na widownie.
Niestety pech chcial, ze gdy szukalysmy miejsc podszedl do nas facet z kamera.
Od razu zrobilam sie cala czerwona.
- Sa! - krzyknela Ola.
Kilka metrow dalej byly dwa wolne krzesla.
Pan z kamera niestety nadal za nami szedl i gdy zobaczylam, ze nagle lampka w kamerze zaswiecila sie na czerwono chcialam z gracja usiasc...oczywiscie nie udalo mi sie to i zamiast NA krzesle wyladowalam tuz pod nim.
Ola po facepalmie zaczela sie smiac... tak jak reszta ludzi obok.
Wlasciwie byly to fanki TW wiec bylo mi jeszcze bardzij glupio.
Ale nie zastanawaialam sie dlugo nad tym co o mnie pomysleli bo na scenie pojawili sie nasi chlopcy.
Z Ola wstalysmy z miejsc i zaczelysmy spiewac... a wlasciewie drzec sie!
Po chwili kazdy na widowni stal i spiewal.
Po udanym wystepie do zespolu podszedl prezenter by zadac kilka pytan.
Nagle we mnie i w Oli obudzily sie fanki.
Zaczelysmy piszczec i krzyczec... chociaz sama nie wiem po co.
Gdy prezenter zerknal na nas dziwnie, a chlopcy zaczeli sie smiac... na chwile sie uciszylysmy... ale byla to bardzo krotka chwila.
- Na trzy czte ry! - powiedzialam do Oli i wykrzyczalysmy " THE WANTED ROCK! ".
Prezenter spojrzal na nas i na chlopcow, ktorzy zerkali na nas smiejac sie.
- Czy to sa wasze dziewczyny? - zapytal.
- Nie! Moja dziewczyna siedzi grzecznie w pierwszym rzedzie! - Tom pokazal na Kelsey. - To dziewczyny Maxa i Nathana... - zasmial sie.
Mezczyzna podszedl do Nathana i Maxa.
- Czy to prawda? - znowu zapytal.
- Taak.. - powiedzieli niepewnie.
- Wiec czemu nie wspieraja was w pierwszym rzedzie?
- Bo to dziewczyny Maxa i Nathana! - Jay sie zasmial. - Nie wiem czy ktos by wytrzymal ich krzyki gdyby siedzialy w pierwszym rzedzie.
- Porozmawiamy potem! - krzyknelam.
Prezenter znowu na nas spojrzal.
- Wiecie co? Jak siedzialem na backstage'u to taka pani sie przewrocila... podobna do jednej z waszych dziewczyn.
Nathan automatycznie zrobil facepalm'a.
- No nic... dziekujemy za wystep... - mezczyzna sie produkowal, a ja z Ola wystrzelilysmy jak z procy i pobieglysmy za kulisy.

Dwa zakochance ♥

Poniedzialek godzina 10:00 i w kazdym pokoju zaczely dzwonic budziki.
Dookola bylo tylko slychac ziewanie.
10 minut po zadzwonieniu budzikow wszyscy nadal spali... 20 minut, 30 minut, 40 minut po i wciaz kazdy jest w swoim pokoju.
- Haaaaaalooooo! - Martin wszedl do domu.
- Cicho! - Max uciszyl szepty, ktore rozchodzily sie po domu od kilku minut.
Martin powoli wszedl na gore.
Niepewnym ruchem otworzyl drzwi do pokoju Nareeshy i Sivy - lezeli nieruchomo.
Podobnie jak Tom i Kelsey.
Martin otworzyl drzwi w pokoju moim i Nathana.
Podszedl do nas i zaczal mnie szturchac.
Myslalam, ze sie zaraz odwine, ale nie!
Agata... spokojnie, spokojnie... badz silna! - myslalam.
Balam sie tylko tego jak zareaguje Ola jak Martin wejdzie do pokoju jej i Maxa.
Przeciez Martin nie przezyje tego ciosu!
Biedny Mart... - pomyslalam.
Kuleczka wyszla z naszego pokoju i poszla do Oli i Maxa.
Para papuzek jednak byla przygotowana.
Stali za drzwiami z wielkim, dlugim pudlem bez spodu i gory.
Gdy drzwi sie otworzyly Max nasunal karton na Martina i popchnal go na lozko.
Biedny Martin turlal sie i turlal. Nie umial sie wydostac.
Oczywiscie smiech Maxa zwolal wszystkich do jednego pokoju.
Stalismy i robilismy zdjecia Marciakowi.
- Swoja droga sweetasnie dzis wygladasz Martinku! - zasmial sie Jay i wszyscy ruszyli sie szykowac na wyjazd do studia Britain's got talent.

Prawie gotowa do wyjscia poszlam do pokoju Oli i Maxa.
Stali nad spiacym Martinem opatulonym w karton.
- Zasnal?! - zdziwilam sie.
- Najwyrazniej... - powiedzieli wspolnie.
Oczywiscie to, ze powiedzieli to wspolnie bylo tak romantyczne ze musieli to zwienczyc pocalunkiem.
Max zagryzl warge.
- Ej Halo! Ja tutaj stoje! Poza tym lozko macie zajete! - zbulwersowalam sie.
- Chcesz o tym porozmawiac? - zapytala Ola.
- Walcie sie! - odpowiedzialam.
- No ale przeciez lozko mamy zajete! - Max slodko spojrzal na Ole.
- YYYYY?! - oczy wyszly mi na wierzch. - Przerazacie mnie.
- Co jest?! - zapytal uradowany Nathan oparty o drzwi w pokoju papuzek.
- Oni sa.... - pociagnelam go do wyjscia. - STRASZNI! - zerknelam na calujaca sie pare.

Oczywiscie calad droge do studia Max i Ola byli wpatrzeni w siebie, a pomiedzy patrzeniem sobie gleboko w oczy calowali sie.... chociaz nie! Pomiedzy calowaniem sie patrzyli sobie w oczy.

12.05.2012

" Zostawmy ich samych " ♥

Chłopcy po kilku dniach od przyjazdu spędzali większość czasu w studiu nagrywając hity na nową płytę.
Z dziewczynami nie było nam śpieszno do przesiadywania w studiu po 12/13 godzin więc gdy naszych ukochanych nie było w domu robiliśmy inne twórcze rzeczy.

Pewnego dnia, kiedy zespól znowu był w studiu, a ja z Olą w u kosmetyczki dostałam SMS'a.
" Zapomniałem Ci powiedzieć... odbierzesz Jess z dworca? X "
Chwile zastanawiałam się nad tym SMS'em... No bo z jakiej okazji siostra Nathana miałaby przyjechać do Londynu.
Ola zauważyła, że bardzo główkuje.
- Tak Agata... 2+2 to 4!
- Ale jesteś zabawna! - spojrzałam na nią. - Jest jakaś okazja z powodu jakiej Jessica mogłaby przyjechać do Londynu? - zapytałam.
- " z powodu jakiej " - przedrzeźniała mnie Ola. - Kurcze... to tak mądrze zabrzmiało. Brałaś coś dzisiaj?
- Ola! - zmierzyłam ją wzrokiem.
- Britain's Got Talent... - mówiła wybierając lakier do paznokci.
" Jasne. O której? X " - odpisałam Nathanowi.
" Tak właściwie to ona już czeka... X " - dostałam odpowiedź po kilku sekundach.
- Nooo... to jedziemy. - zeszłam z wygodnego fotela i ruszyłam w stronę drzwi.
- Niech zgadnę! - Ola wzięła torebkę uważając na swoje świeżo pomalowane paznokcie. - Jessica czeka na nas na dworcu.
- Skąd wiesz? - zdziwiona przytrzymywałam jej drzwi.
- Bo... w odróżnieniu od ciebie m,am mózg i go używam!

Wsiadłyśmy do metra i ruszyłyśmy po Jess.
Siostra Nathana musiała na nas trochę poczekać bo wsiadłyśmy w nie to metro co trzeba, a gdy już wsiadłyśmy we właściwe... zgubiłyśmy się kilka minut po wyjściu z niego.
Jakimś cudem jednak dotarłyśmy na dworzec.
Jessica stała zmarznięta.
Gdy nas zobaczyła od razu wzięła swoją torbę i ruszyła w naszą stronę.
Droga powrotna też trochę trwała... no ale jakoś w końcu znalazłyśmy się w domu.
Od razu pokazałam Jess jej pokój.
Znajdował się przy salonie, nie tak jak reszta na górze.. no ale był to nasz jedyny pokój gościny po tym jak z dwóch pozostałych zrobiliśmy sobie garderobę i pokój ze słodyczami... który niestety zawsze jest pusty.

- Yoooo! - nagle wielkie drewniane drzwi się otworzyły i zobaczyłyśmy uradowanego Toma, a za nim resztę chłopców.
- A co wy tak szybko? - zdziwiła się Ola. - Jest dopiero 18!
Max podszedł do niej i pociągnął ja za rękę.
- Bo jutro jest balanga i musimy odpocząć! - zaczął robić dziwne ruchy na około Oli.
- Taaaak... to my was zostawimy chyba, nie? - rozejrzałam się.
- Zostawmy ich samych... - mowił zniesmaczony Nathan.
- Tak tak! Idźcie! - Max sie wyszczerzył.
Już miałam wchodzić po schodach gdy zaczęłam się zastanawiać dlaczego to my mamy iść na górę.
- E! Wy idźcie na górę! - krzyknęłam.
Ani Max ani Ola jakoś szczególnie się ze mną nie sprzeczali.
Max wziął Ole na ręcę i pognał do sypialni.

Stęsknione papużki ♥

Po kilkudziesięciu minutach chłopcy pożegnali się z fankami i ruszyli do vana, w którym czekałyśmy z Olą.
Oczywiście Max od razu zajął miejsce przy Oli... chociaż nie wiem czy można to po prostu nazwać zajęciem miejsca.
Wybiegł z lotniska jak poparzony.
Gdy rzucał się do auta trochę się przestraszyłam... siedziałam koło Oli a ten jednym ruchem ręki dał mi do zrozumienia, że mam się przesiąść... Ale zanim wskazał mi inny fotel wpadł do auta i przytulił Olę z takim impetem, ze moja skromna osoba rozplaszczyła się na ogromnej przyciemnianej szybie.
Zmarnowana wstałam ze swojego miejsca i przecisnęłam się obok zakochanej pary, która jak zwykle okazywała sobie uczucia.
Usiadłam za papużkami i czekałam na Nathana.
Szedł wolnym krokiem ponieważ cały czas podbiegała do niego jakaś fanka.
Było widać, że jest zmęczony, ale udawał wypoczętego i szczęśliwego.
Wreszcie dostał się do vana.
Wchodząc uśmiechnął się do mnie słodko.
- O Boże... - przystanął przy naszych zakochańcach. - Może wrócimy metrem? - popatrzał na Martina.
- Macie. - Max na chwile przestał całować Olę i podał Nathanowi torebki na wymioty.
- Ale... po co? - patrzał zdziwiony Nath. - Aaaa... rozumiem... - dodał po chwili i usiadł koło mnie.

Droga z lotniska do domu zwykle zajmuje nam ok. 30 minut, ale tym razem były straszne korki.
W domu pojawiliśmy się po 17.
Nareesha i Kelsey stały przy drzwiach i czekały na swoich ukochanych.
Gdy wszyscy się ze sobą przywitali weszliśmy do domu.
Chłopcy ze względu na różnicę czasów byli strasznie zmęczeni... my z dziewczynami też nie byłyśmy szczególnie wypoczęte wiec zdecydowaliśmy, że pójdziemy się przespać.
Oczywiście... jak to my... przespaliśmy całą noc i połowę następnego dnia.
Obudziliśmy się grupo po 15.
Nikt nie miał na nic siły wiec zostaliśmy w łóżkach.

- Zróbmy coś twórczego! - krzyknęłam z mojego pokoju.
- Doooookładnie... - Ola mówiła wychodząc z łazienki. - Idź i zrób nam kolację! - oparła się o futrynę w drzwiach.
- Tyyy... patrz jak mnie rwie! - uśmiechnęłam się ironicznie.
- To dobrze bo jestem głodna! - rzuciła przez ramie i poszła do swojego ukochanego, który już od kilkunastu minut ją wołał.
- Wiesz co...? - Nathan spojrzał na mnie.
- Tak wiem! Ty też jesteś głodny! - wydarłam się i wyszłam spod kołdry.
Zdenerwowana zeszłam po schodach szybkim krokiem... to znaczy próbowałam zejść po schodach szybkim krokiem...
Nagle w całym domu rozległ się głośny huk.
- Aż tak ci śpieszno do zrobienia nam tej kolacji..? Awww... - Ola uśmiechała się ironicznie i podchodziła do schodów wtulona w Maxa.
Kiedy zobaczyła, że leżę na nich jak pokraka natychmiastowo zaczęła się śmiać.
Oczywiście zamiast mnie podnieść tak głośno się śmiała, że wszyscy w przeciągu kilku sekund zjawili się nade mną.
Po kilku minutach śmiechu Nathan pomógł mi wstać.
Ja poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia,  reszta rozeszła się do swoich pokoi... oczywiście Max z Olą w drodze do swojej sypialni nie umieli przestać okazywać sobie uczuć.

4.05.2012

Zakochance ♥

Tym razem cale i zdrowe dotarlysmy na lotnisko w Londynie.
- Brawo! Naprawde brawo! - Ola mowila z sarkazmem w glosie.
- Oh oh oh! - usmiechnelam sie ironicznie.
Byla 15:00.
Wiedzialysmy, ze chlopcy jakos o tej porze tez maja ladowacz USA, ale nie bylysmy pewne kiedy.
Wzielysmy swoje torby i...
- O moj boze! - stanelam przy drzwiach.
- Co? - Ola poprawiala swoja torbe. - O Fuck! - stanela kolo mnie.
- Nooo... to chlopcy sa gdzies w poblizu! - mowilam patrzac na ogromny tlum fanow.
- Ej... - Ola przegladala twittera. - Oni sa gdzies tutaj! - krzyknela i zaczela sie przeciskac pomiedzy fanami.
Oczywiscie polecialam od razu za nia.
Szlysmy na palcach, co chwile wystawiajac glowe nad tlum i wyszukujac chlopcow.
- Tam sa! - krzyknelam pokazujac palcem.
Ola strzelila face palma.
- Taaaak... no to pozdrow tego pana z piwnym brzuszkiem i jego zone!
- To jest kobieta?! - wytrzeszczylam oczy i przekrzywilam glowe. - Ty... no moze... - powiedzialam pod nosem i pobieglam za Ola.
Gdy fani zauwazyli, ze probujemy przedostac sie do chlopcow zrobili cos w stylu sciezki.
Odsuneli sie po srodku zostawiajac wolne miejsce.
- Aww.. jak slodko. - przystanelam na chwile.
- Tak, a teraz rusz dupsko bo sie zaraz rozmysla! - powiedziala Ola.
Nagle na koncu sciezki zobaczylysmy Jaya. Po nim pokazal sie Siva i Tom...
Gdy naszym oczom ukazal sie Max... Oli juz przy mnie nie bylo!
Biegla jak oszalala.
Rzucila sie Maxowi w ramiona a ten zdezorientowany nie wiedzial co ma robic.
Po krotkiej chwili rozpoznal jednak swaja narzeczona, rzucil wszystko co mial w rekach, objal ja i mocno pocalowal.
Ja szlam powoli wypatryjac Nathana.
- Cztery dni bez ciebie to jak cztery dni bez wody... - Nathan stal za mna i udawal romantyczny glos.
- Ccco?! - odwrocilam sie zdziwiona.
- Nie wyszlo? - spojrzal na mnie.
- Nie. - pokiwalam glowa.
Nathan usmiechnas sie i podszedl do mnie po czym mnie pocalowal.
Fanki ogladaly kazdy ruch Oli i Maxa jak rowniez moj i Nathana.
Brakowalo jedynie popcornu.
Odwrocilam sie za siebie.
Ola i Max nadal okazywali sobie uczucia.
Trzymajac sie z Nathanem za reke podeszlismy do nich.
- Ej! Bo sie zassiecie! - Nathan zasmial sie.
Max powoli odwrocil sie od Oli.
- Jejku... jak masz jakies problemy z zasysaniem to zglos sie do lekarza ok?- udawal zatroskany glos po czym delikatnie pocalowal Ole i usmiechnal sie do niej zagryzajac warge.
Do okola nas slychac bylo tylko " awwww ".
- Och jakie to bylo slodkie! A teraz chodz juz! Poczekamy w aucie! - mowilam lapiac Ole za reke. - Ej... - odwrocilam sie do zespolu. - A jest w ogole jakies auto?
Kev podal kluczyki Maxowi. Ten lekkim krokiem podszedl do Oli i schowal jej kluczyki do kieszeni... caly czas patrzac jej prosto w oczy.
Pocalowal ja i kolejny raz zagryzl warge.
Nogi pod Ola zmiekly. Nie umiala przestac patrzec sie na swojego ukochanego.
- O boze... - Nathan pokrecil glowa.
- Nie boziuj mi tutaj tylko bierz przyklad z kolegi! - powiedzialam.
Nathan podszedl do mnie nasladujac Maxa i popatrzal mi gleboko w oczy po czym pocalowal.
- Ej... zrobiles zeza...
- I badz tu romantycznym! - spojrzal na mnie.
- Oj oj oj... - podeszlam do niego i go pocalowalam.
Max podszedl do Oli i rowniez ja pocalowal.
- dobra dobra! bo niegdy nie dojedziemy do domu! - mowilam rozdielajac zakochanych.
Gdy wychodzilysmy z Ola z lotniska Max rzucil jej sexowne spojrzenie.

Kolejna pomylka ♥

Nadszedl dzien powrotu zespolu z USA do UK.
Z Ola mialysmy tego samego dnia samolot z Polski.
Planowo zdazylysmy na lot, ktory mial byc o 6:00.
Tym razem zanim wsiadlysmy do samolotu zapytalysmy sie kilku ludzi czy aby na pewno jest to lot do Londynu.
Wszyszyscy przytakiwali wiec wsiadlysmy do samolotu pewne, ze lecimy do Londynu.
Po 2 godzinach lotu samolot bezproblemowo wyladowal, a my wraz z Olaposzlysmy odebrac torby.
- Ty... ale fajny ten nowy terminal nie? - mowilam do Oli rozgladajac sie dookola.
- No... fajny! Ale tak jakos nie pasuje do reszty lotniska! - Ola czekala na swoj bagaz.
- Jak to nie pasuje? - zdziwilam sie.
- No bo cale lotnisko utrzymywane jest w kolorach bialym i niebieskim, a tu dup! Czerwien! - Ola podala mi torbe i ruszylysmy do wyjscia.
- No... faktycznie... dziwnie... - zatrzymalysmy sie przy automatycznych drzwiach.
- No widzisz? - drzwi sie otwarly. - A tu pomarancz! - Ola wysunela roczke ze swojej torby i szla przed siebie.
Ja jednak nadal stalam i sie rozgladalam.
- Olaaaa...? - powiedzialam niepewnie.
- Nie! Prosze cie... NIE! - odwrocila sie powoli.
- No chyba tak!

Zdezorientowane usiadlysmy na pobliskich krzeselkach i rozmyslalysmy co robic.
- Idzi sie kogos zapytaj gdzie jestesmy! - szturchnelam Ole.
- Tak... " Przepraszam? Nie wie pan gdzie przypadkiem jestesmy? Bo wie pan... przylecialam tutaj sobie samolotem, ale ni cholery nie wiem gdzie jestem! " - Ola zmierzyla mnie wzrokiem.

" Yeh... We aren't at Heathrow airport... But where are we?! " - dodalam tweeta na tittera.
- Ty! Uwazaj bo ci ktos napisze!! - usmiechnela sie ironicznie Ola.
" I see you probably. You're in Manchester! " - jakas fanka zespolo wyslala mi tweeta po czym podeszla do nas i chwile z nami porozmawiala.

Byla prawie 11:00 a my nadal nie wiedzialysmy co robic.
Ola spala obok mnie na fotelu i chyba snil sie jej Max poniewaz nie umiala przestac sie usmiechac.
Ja w tym czasie postanowilam, ze pojde popytac sie o najblizsze loty do Londynu.
Okazalo sie, ze jest taki i to juz za 20min.
- Ola!! - krzyczalam przez pol lotniska! - OOOOOLAAAAA!
- Yhm.. - mruczala kiedy do niej podeszlam.
- Wstawaj! Mamy samolot za 20min! - zbieralam wszystkie rzeczy.
- Gdzie tym razem? - podniosla glowe. - Do Kambodzy?!
- Gdzie...? - popatrzalam na nia. - No chodz! - krzyknelam idac w strone odprawy.

2.05.2012

Opalanko ♥

Gdy z Ola dolecialysmy do Polski strasznie sie zdziwilysmy.
Niebo bylo bezchmurne, slonce mocno swiecilo.
- Wiesz co...? Ja jednak ubiore bluze... - powiedzialam do Oli wstajac z fotela.
- Ja tez na wszelki wypadek... - Ola zerknela na zewnatrz przez okienko w samolocie.
Wszyscy ludzie zaczeli wysiadac.
Z Ola ruszylysmy gdzies na koncu... powoli wloklysmy sie do wyjscia.
Ola jeszcze w samolocie zalozyla przeciwsloneczne okulary, obciagnela bluze... i wyszla pierwsza.
- O ja pierdole! - odwrocila sie do mnie.
- O fuck! O fuck! O fuck! - powtarzalam powoli idac po schodach.
Ola gdy tylko zeszlysmy na tafle lotniska sciagnela swoja bluze.
Ja tez dlugo nie czekalam... zrobilam to od razu po niej, a z torby wyciagnelam czarne ray bany.
Na dworze bylo jakies... zwykla miara nie moze opisac jak cieplo bylo! Koniec kwietna a w sloncu nie da sie wytrzymac... z reszta w cieniu nie bylo lepiej! SIEKA!

Jakos dotarlysmy do domu.... oczywiscie podroz umilila nam klimatyzacja.
Wychodzac z auta calkiem pod domem uderzyla nas fala goraca... nie bylo tylko cieplo... bylo tez strasznie duszno.
Zmarnowane weszlysmy kazda do swojego domu.
Nawet nie bylysmy sie w stanie pozegnac.
Od razu po przekroczeniu progu rzucilam sie na swoje wielkie lozko.
Ola zapewne zrobila to samo.

Po pysznym obiedzie i krotkiej drzemce postanowilam, ze pojde po Ole zebysmy poszly sie troche opalic.
Ubralam sie tak jak na lato... pomimo tego wciaz bylo mi cieplo... za cieplo!
- Ola! - darlam sie na klatce.
Po kilku minutach Ola otworzyla drzwi.
- Wiesz co? Bo istnieje takie cos jak dzwonek... - usmiechnela sie ironicznie. - Albooo... jak nie chcesz dzwonic to patrz. - wyszla na klatke. - Tutaj sa drzwi, nie? I ty masz reke... i ty ja tak zwijasz i robisz * puk, puk * - tlumaczyla mi jak dziecku specjalnej troski.
- Aha... - skomentowalam oparta o porecz. - Idziesz sie opalac?! - zapytalam entuzjastycznie.
Oczywiscie pierwsza odpowiedzia Oli bylo " Nie " , jednak jakis cudem przekonalam ja do wyjscia.

- Ale cieplo! - narzekala Ola rozkladajac koc na zielonej trawie.
- A tam dupisz fleki! - rzucilam sie na koc. - O fuck! Wiesz... bo ja musze nogi rozprostowac! - wstalam szybko z koca.
- Ja jibi! No poloz sie! - mowila Ola poprawiajac koc kolo siebie.
Tak jak powiedziala tak tez zrobilam.
Polezalam doslownie 5 sekund gdy nagle na wysokosci moich oczu zobaczylam mrowke.
Zerwalam sie i siegnelam po butelke z woda!
- A masz ty wredziolko! Ja c na twoj koc nie wchodze! - walilam butelka.
- Ty wiesz, ze ona juz nie zyje nie? - Ola podniosla sie.
- Ymm... wiem... - uspokoilam sie i odlozylam butelke.
Polozylam sie ponownie i spojrzalam na przechodzacego obok golebia.
- Mrowki sie boisz a golebia nie?!
- No wiesz golab mi do dupy nie wejdzie! - zbulwersowalam sie i zalozylam okulary.

Po jakze tworczym pobycie na swiezym powietrzu wrocilysmy do domu.
Poszylsmy do mnie odniesc wszystkie rzeczy.
- Jaaaaaaa.... ale sie zjaralas!
- Tak?! - spojrzalam szybko na swoje rece.
- Ta! Pod pachami chyba! Nie no, ale jakby nas tak z murzynkami orownac to nie rozpoznali by ktora to ktora! - powiedziala Ola ironicznie.
W ogrodzie spedzilysmy kilka godzin. Niestety slonce nas nie zlapalo... a to pewnie dlatego, ze wiekszosc czasu spedzilysmy pod pawilonem.
Nagle do drzwi ktos zapukal.
- Ola... twoj lovelas na lini! - siostra Oli podala jej telefon.

Teatrzyk ♥

Wraz z Ola pomimo tego, ze przypadkiem znalazlysmy sie w USA postanowilysmy zostac tam do konca pobytu zespolu... czyli jakis tydzien.
Niestety juz na drugi dzien od przyjazdu okazalo sie, ze nasz plan nie wypali.
Do Oli zadzwonila mama...
Oli brat mial urodziny i specjalnie na ta okazje przyjechal do Polski.
Rodzenstwo nie widzialo sie bardzo dlugo poniewaz Ola zamieszkala w Londynie, a jej brat w Holandii.
Ola nie zastanawiala sie dlugo i oznajmila Maxowi, ze leci do Polski.
Max oczywiscie bardzo chcial pojechac z Ola, ale nie mogl.
- O czym rozmawiacie? - weszlam do ich sypialni z buzia pelna jedzenia.
- A ty znowu zresz?! - Ola spojrzala na mnie.
- A tam.. ciutenke... - mowiac to wkladalam kolejne orzeszki do buzi.
- O czym bajerujecie? - Nathan przelozyl batona do prawej reki, a lewa mnie objal.
- Ja jibi! - Ola zlapala sie za glowe.
- Chcesz? - usmiechnelam sie i wyciagnelam do niej dlon wypelniona orzeszkami.
Tak jak myslalam Ola nie odmowila, Max rowniez.
Po chwili rozmowy wyszlo na to, ze Ola wraca do Polski.
- ... No i niestety nie moge z nia leciec... - Max spuscil glowe.
- Chlopie! - klepnelam go w plecy. - Ja moge! - uradowalam sie.
- Ale polecialabys z nia? - Max popatrzal na mnie z nadzieja.
- No! A czemu nie?! Poza tym odwiedze swoja familie! - wyobrazilam sobie te wszystkie potrawy, ktore przyszykuje mama. - Zdecydowanie lece!
- A ty Nathan... zgodzilbys sie? - Max zapytal Nathana.
- No taaak... i tak sie zobaczymy za niecaly tydzien, nie?
- Tak! - mowilam wcinajac orzeszki.
Ola obserwowala nas podczas tego gdy ustalalismy wszystkie szczegoly.
- Ja przepraszam bardzo! - wstala z lozka na ktorym wszyscy siedzielismy. - Ja sie bardzo ciesze, ze sie tak o mnie martwicie... ale do cholery jasnej ja moge za mnie decydowac nie?
- Oj kochanie.. - Max pociagnal ja za reke. Usiadla. Pocalowal ja.
- Nie cieszysz sie, ze lece z toba?! - zapytalam z entuzjazmem i szturchnelam ja w ramie.
- A wiesz co...? - udawala, ze sie zastanawia. - Nie! - usmiechnela sie ironicznie. - Drzesz morde jak porabana, wywalasz sie na kazdym kroku... a poza tym tyle jedzenia w samolocie nie maja!
- O to juz sie nie martw... - mrugnelam do niej. - W sklepie obok hotelu sprzedaja dobre bulki.



Stalismy na lotnisku.
Na okolo nas bylo pelno ludzi, ale oczywiscie Oli i Maxowi to nie przeszkadzalo.. Musieli sie w koncu pozegnac!
- Awwww... - udawalam, ze wycieram lzy. - A teraz chodz bo zwymiotuje! - pociagnelam Ole.
- Cz cz cz czeeekaj! - Ola podbiegla do Maxa.
Kolejna seria czulych calusow, cieplych slowek...
Nathan spojrzal na mnie.
Podbieglam do niego nasladujac Ole.
- Och kochanie! Bede tak tesknila! Och Ach! - przedrzeznialam Ole.
- Oooo... teraz chodz wycalujmy sie za wszystkie czasy! Przeciez nie bedziemy sie widziec az piec dni! - Nathan zrobil wielkie oczy.
- Az piec dni?! Boze! Co ja bez ciebie zrobie? - nadal nasmiewalam sie z Oli i Maxa.
- A ja bez ciebie?! Boze... wycalujmy sie tak jakby jutra mialo nie byc...! - Nathan wybuchnal smiechem.
- No bardzo smieszne... bardzo! - Ola patrzala na nas krzywo.
- Patrz! - udawalam zaniepokojona. - I jak oni teraz to przezyja?! - spojrzalam na zegarek. - To juz 4 sekundy bez calowania!
- I ani sekundy dluzej! - Max namietnie pocalowal Ole.