27.02.2012

" Przezywasz!! " ♥

- " Wiecie ze im pomagacie " - Ola zacytowala. - O Boze! Jak sie przestraszyly! Trzeba im bylo po lizaku jeszcze rzucic na zgode!
Zauwazylam, ze stoimy na srodku sceny... znowu!
Szybko zeszlysmy i Ola nadal kontynuowala swoja wypowiedz :
- Nie no... ale gdybym ja takie slowa z twoich ust skierowane do mnie uslyszala to bym posikana ze strachu uciekla! - powiedziala ironicznie.
- A co mialam zrobic!
- No mowilam ci! Po lizaku rzucic! Albo nie... bo by sie przestraszyly! Moglasc zejsc, pocalowac, pochwalic a te bannery to w ramke oprawic!
- Dobra... juz nie przezywaj! Stalo sie... juz nie wyjde tam drugi raz! - pokiwalam zirytowana glowa.
- No tak! Bo jak ty wyjdziesz i jak cos powiesz to kazdy ucieka ze strachu! Normalnie masakra! Tak ludzie sie ciebie boja! - mowila Ola z ironia.
- Ej! Niektorzy ludzie sie mnie boja! - krzyknelam.
- Dziewczyno! Ty jestes bardziej wredna dla babki w warzywniaku niz bylas dla tych hejterek! - Ola nie umiala przezyc, ze im nie dojechalam i kontynuowala swoje kazanie az do powrotu chlopcow.
Gdy caly zespol pojawil sie za kulisami nie wspominal nic o incydencie z fankami One Direction... to dobrz bo Ola znowu by mi wypominala...
Mysle, ze moze by cos o tym wspomnieli gdyby nie to ze caly pokoj byl w zielonej mazi...
- Ja jestem zmeczona! - powiedzialam i ruszylam w strone busu.
- Taaaaaak! Ona jest zmeczona1 Przeciez tak dowalila tym hejterkom, ze no... zmeczyla sie! - Oli sie przypomnialo.
Wszyscy zaczeli sie smiac a Nathan poszedl za mna.
Gdy weszlam do autobusu zauwazylam, ze reszta zespolu tez szla za nami.
Ola z Maxem polozyli sie na kanapie, a ja z Nathanem poszlismy na wieeeeelki fotel.
Max czule pocalowal Ole, a Nathan mnie.
- Jak to dobrze, ze Max wrocil. - szepnelam. - Na reszcie Ola zapomni...
Nagle Ola sie odwrocila.
- Ale ty im pocisnelas!! - znowu przezywala.
Na szczescie Max sie nia zajal, a ja wtulona w Nathana zasnelam.

Yhmm... " pojazd " ♥

Nie zastanawiajac sie ruszylam za Ola.
Fanki The Wanted i sam zespol zaniemowili.
Fanki 1D natomiast darly sie jeszcze glosniej.
Wiedzialam, ze Ola bedzie za ostra... powie cos co potem moze obrocic sie przeciwko niej...
Pod wplywem chwili wyrwalam jej mikrofon i przystawilam do ust.
- Co ty robisz?!?! - myslalam.
Nie bylo jednak nad czym sie zastanawiac... trzeba bylo cos zrobic.
Ola cala chodzila... ja tez, ale nie w takim stopniu.
Max uspokajal Ole...
- Dobrze, ze wzielam jej ten mikrofon... ale po co?! Przeciez ja nie wydusze z siebie slowa! Ona przynajmniej by im dojechala! Ale nie mozemy ich zjechac...- patrzalam przerazona a zarazem zla na grupke dziewczyn. - Dziewczyno wydus cos z siebie!!!
- Jestes brzydka! - uslyszalam od jednej dzieczyny z grupki.
W tedy wszystko co we mnie sie kotlowalo wylecialo na powierzchnie.
- Dziekuje! - powiedzialam ironicznie sie usmiechajac.
- Ale im dojechalas!! - pomyslalam... chcialam zapasc sie pod ziemie... Boze... - Mialo nie byc ostro... mialo byc z klasa... ale " dziekuje " ? Masakra! - myslac to pokrecilam glowa.

Z tlumu bylo slychac obelgi na mnie, dzieczyny od chlopcow, zespol i fanow.
- Tak bardzo nie lubicie TW? - zapytalam pewnie.
- TW to szmaty! - krzyknela jedna.
- A wiecie ze wlasnie w taki sposob im pomagacie? - hejterki sie zdziwily i nie wydusily z siebie slowa. - Robiac takie akcje rozglasniace zespol w mediach, internecie...
- The Wanted tego nie potrzebuja! Sa najlepsi! - uslyszlam glos jakiejs fanki zespolu.
- Wiem ze nie potrzebuja... ale troche im to pomaga. - znowu usmiechnelam sie ironicznie do grupki fanow. - Nawet pomagacie im finansowo... Jak widze zakupilyscie sobie bilety VIPy... czyli 270 Funtow... razy... ile was tam jest? 10? No to prosze... 2700 Funtow... niby nic, a jednak cos!
Ola klepala sie po glowie.
Tak wiem... liczyla na pojazd, ale ja nie zawsze jestem w tym mocna... a poza tym jest tutaj milion fanek The Wanted ktore rownie dobrze moga lubiec One Direction...
Widzialam niezadowolenie Oli... no ale co ja moge zrobic?! Musiala tak lekko trzymac ten mikrofon?
Nagle zauwazylam, ze hejterki wyprowadzaja ochroniarze...
Ola podeszla do mnie wkurzona...
- Badz mila?! - powiedzialam uroczo.

Hejterki ♥

Chlopcy szykowali sie na kolejny koncert lecz my z dziewczynami postanowilysmy, ze zostaniemy za kulisami...
To znaczy ja i Ola... po ostatnim incydencie wolalysmy zostac w przyjaznym pokoiku.
Gdy zespol byl juz gotowy Nathan podszedl do mnie a ja dalam mu na szczescie kopniaka w tylek.
- Ale romantycznie! - zasmial sie Max i pocalowal Ole.
- Pasuje? - Nathan powiedzial do Maxa i  mnie pocalowal.
 - Takie troche wymuszone, ale mnie osobiscie pasuje. - popatrzalam na Nathana.
On usmiechnal sie slodko i poszedl na scene.
- Nnnnno... to co by tu tworczego porobic? - Ola spojrzala na maszyny do cwiczen.
- Ja popracuje nad miesniami palcow... - rzucilam sie na sofe, wzielam pilot i wlaczylam telewizor.
- O! Ale miesnie palcow to ten... no... trzeba cwiczyc! Trzeba! - mowila Ola siadajac obok mnie.
Ja i Ola w jednym pokoju...? To nie wrozy nic dobrego!
Po jakichs 5... no moze 10 minutach pilot uz nie dzialal poniewaz zachcialo nam sie bic...
W trakcie bitwy dorwalam dziwny spray i zaczelam nim psikac na Ole.
Z butelki wydobywala sie dziwna, lepka, zielona masa...
Niestety nie mam dobrego cela wiec ani troche nie ubrudzilam Oli tylko caly pokoj.
Spray sie skonczyl a my zawarlysmy rozejm.
Usiadlysmy zmeczone na kanapie i uslyszalysmy krzyczae fanki.
Nie byly to jakies krzyki radosci czy cos...
Cos nas tknelo zeby wyjsc i zobaczyc co sie dzieje.
Grupka dziewczyn stala pod scena z wielkimi bannerami :
" What the fuck is TW...? Gays!!! " , " TW? What a shit!! 1D... this is it!! " i cos krzyczaly.
Moim pierwszym odruchem bylo poprostu podejsc, zepsuc plakaty i zobaczyc co dalej...
Na szczescie Ola mnie powstrzymala...
Chcialysmy wyjsc na scene i cos powiedziec, ale bylysmy ubrane w jakies dresy i nie wygladalo by to ok...
- A walic to! - krzyknela Ola ruszajac na sam srodek sceny.

25.02.2012

Gwiazdy estrady ♥

- Oj sorki... zapomnialem dlugopisow. - usmiechnal sie Max i zniknal za drzwiami.
Z Ola stalysmy jak wryte.
- On oszalal... wszyscy oszaleli... uderz mnie... ja sni... - moja wypowiedz przerwal mocny cios Oli.
- Chcialas zebym cie uderzyla. - rozlozyla rece.

- Czekaj... musze isc sie przejsc... widze gwiazdki... - zlapalam sie za glowe i zeszlam ze schodow.
Schodzac pomyslalam sobie, ze przeciez moglybysmy sprobowac wejsc od tylu.
Tam na pewno bedzie stal ktos znajomy i nas wpusci...
Ruszylysmy wiec w strone tylnego wejscia.
Nikt go nie pilnowal wiec pociagnelysmy za klamke i po cichu weszlysmy.
Uslyszalysmy jakies glosy wiec szybko sie schowalysmy za pudlami po sprzecie.
Koncert juz trwal.
Fanki szalaly, chlopcy spiewai... a my sobie stalysmy pomiedzy kartonami... ale nie bylo az tak zle...
- Dobra... teraz po cichutku idziemy na lewo... po cichutku! - powiedziala Ola omijajac kupe kartonow.
Ja niestety nie wpadlam na to zeby ominac te kartony i weszlam w sam srodek...
Wszystko pospadalo na ziemie.
- Wiedzialam, ze nie dasz rady tego zrobic! - Ola zlapala sie za glowe.
- Cicho... ja poukladam i bedzie ok! - mowilam ukladajac kartony.
Nie szlo mi to jakos zrecznie, a w dodatku ktos szedl w nasza strone.
Podbieglysmy do sciany na ktorej wisiala wielka zaslona i schowalysmy sie za nia.
Odglosy z koncertu byly juz coraz glosniejsze. Byo juz czuc nawet cieplo z swiatel reflektorow.
Nagle jakis ochroniarz zorientowal sie ze ktos przewrocil kartony.
Grupka ochroniarzy rozeszla sie i szukali sprawcy tego incydentu.
Z Ola przestraszylysmy sie na tyle ze pobieglysmy nie wiedzac do konca gdzie...
Dowiedzialysmy sie jakies kilka sekund pozniej.... stojac na srodku sceny.
Wzrok kazdego fana powedrowal na nas. Caly zespol rowniej patrzal sie na nas.
- Hej! Siema... siema... co tam? Fajnie... nooo.... - zaczelam machac.
- Oni cie nie slysza... usmiechaj sie! - szturchnela mnie Ola i zaczela machac i usmiechac sie jak na wyborach miss.
Max i Nathan nie umieli powstrzymac smiechu, gdy juz jednak to zrobili podeszli do nas i mocno nas pocalowali.
Max objal Ole i powiedzial ze czas na "I'll be yor strenght ".
Chlopcy wzieli nas za reke i zaczeli do nas spiewac... a po piosence oczywiscie byl czas na dluuuugi pocalunek...
Ze sceny juz umialysmy zejsc i powedrowalysmy za kulisy.

" Bileciki sa? " ♥

- Dzien dobry! My na koncert... - powiedzialam ochroniarzowi.
- Bileciki sa? - zapytal.
- Bileciki sa?! - odwrocilam sie do Oli.
- Sa... sa... no... sa... a nie ma? - podniosla brew.
- Nie... no sa! Sa... sa.... - odpowiedzialam.
- Ale gdzie? - ochroniarz sie poirytowal.
- Ale gdzie...? Ona ma.... w kieszeni... ma.... tak.... no... - wskazalam na spodnie Oli.
- Szczegolnie ze nie mam kieszen! Ale nie... mamy mamy... - powiedziala.
- No bo widzi pan... bo my mialysmy karty ekipy, ale kurcze no zgubilysmy.... - popatrzalam na ochroniarza.
- Zgubilysmy? Ty zgubilas! Zachcialo cie sie mierzyc kurtki w sklepie... - zbulwersowala sie oLA.
- A co jest takiego zlego w mierzeniu kurtek? - zapytalam.
- Nic... poza tym, ze musialas wsadzic nasze karty zeby zobaczyc czy dobrze leza!!
- Tak... to jak panie ustala gdzie panie maja te swoje karty to panie wroca. - ochroniarz odepchnal nas na bok.
Zostalo kilkanascie minut do koncertu, a my nie mialysmy jak na niego wejsc.
Chlopcy gdyby sie dowiedzieli, ze zgubilysmy nasze wejsciowki ekipy... chyba by nas zabili.
Taka karta wyrabia sie miesiac, a jest potrzebna wszedzie tam gdzie chcemy wejsc z zespolem.
Nagle drzwi do hali sie otworzyly i wyszedl Kevin.
- Kevin! Kevin! Kevin! - Ola zaczela wolac wbiegajac po schodach.
- Zna je pan? - ochroniarz wskazal na nas.
- Nie! Psycho fanki jakies... zaraz zawolam kogos z zespolu to da wam autograf czy cos... - rzucil Kev przez ramie i zamknal drzwi.
- Jaki! - Ola stanela zdenerwowana,
- Dobra... chlopcy wyjda i nas wpuszcza... - powiedzialam.
Kilka minut pozniej drzwi znowu sie otworzyly i wyszedl Max z Nathanem.
- ALLELUJA! Nikt nas nie chce wpuscic! - Ola odetchnela z ulga i zaczela wchodzic.
Max zlapal ja za pas i ja cofnal.
- Ale niestety nie mozemy cie wpuscic... nie ma juz miejsca... - wyciagnal kartke i dlugopis z kieszeni i sie podpisal.
Nathan zrobil to samo.
Wreczyli nam podpisane kartki i weszli do hali.
Nagle Max sie cofnal...

Romantiko ♥

Droga na gore troche trwala... szczegolnie, ze Ola polozyla sie w polowie drogi poniewaz sie zmeczyla...
Ja sie tysiac razy przewrocilam i zdecydowalam ze posiedze z Ola.
Nareesha zlamala obcas, Kelsey spadlo cos dziwnego z glowy i chciala zeby Tom po to pobiegl no, ale jemu jakos nie szczegolnie sie spieszylo wiec Kels strzelila focha.
Max szybko wzial Ole na rece i Kelsey liczyla na to samo po Tomie, ale on pomogl mi wstac i ruszylismy na gore.
Z wiezy rozciagal sie niesamowity widok!
Bylo widac cala panorame Paryza.
Dookola zakochani robiacy sobie zdjecia....
Ola spojrzala na Maxa i jakby na cos czekala. Max jednak podziwial widkoki.
- Ekhem! - chrzaknela Ola.
- Ja bede perwszy! - krzyknal Siva i pocalowal Nareeshe.
- Drugi! - Nath przyciagnal mnie do siebie i pocalowal.
Kelsey czekala na Toma, ale ten jadl czekoladki.
- Mmmm... dobre! Chcesz? - zapytal sie mnie.
- Dawaj! - rzucilam sie z Ola.
- Czekaj, czekaj! - powiedzial Max. - Trzeci! - krzyknal i pocalowal Ole.
- Ej no! Dobre te czekoladki! - cieszyl sie Max.
- Ale ty nie jadles czekola.... - zdziwil sie Jay. - Ach... Ola jadla... - zasmial sie.
Na szczycie stalismy kilkadziesiat minut.
Jedlismy czekoladki i podziwialismy widoki.
Max caly czas calowal Ole, a Nathan znowu go zaczal nasladowac.
- Powinnismy powoli schodzic... bo znajac nasze ruchy... Agaty ruchy! To nigdy stad nie zejdziemy! - powiedziala Ola.
Tak tez zrobilismy.
Powoli zaczelismy schodzic wtuleni w swoich ukochanych.
- Romantikooo... - szepnelam.
- Cooo..? - zapytal mnie Nathan i pocalowal.
- Ale Max nie caluje Oli... - zasmialam sie i spojrzalam na Ole I Maxa. - Okej... dobra, caluja sie!
- Romantiko! - powiedzial Nathan i mnie objal.

Wszystkiego dobrego ♥

- Wlasnie sie rozgladalismy za przewodnikiem! - powiedzial uradowany Nathan.
- Jak ja cie zaraz oprowadze po tym Paryzu to wrocisz z podbitym okiem! - popatrzalam na niego groznym wzrokiem. Jedyne czego nam brakowalo to przewodnik... szczegolnie taki!
- Tak... bo tu... w Paryzu sa takie... no... niebezpieczne dzielnice. - uratowal mnie nieznajomy mezczyzna przed pytaniami Maxa.
Nie byl on taki nieznajomy... Byl to byly chlopak Oli.
Ola rozstala sie z nim w zgodzie, ale tak troche glupio spacerowac po miescie zakochanych ze swoim narzeczonym i bylym chlopakiem. No... romantycznie tak by bylo ze masakra!
Matt patrzal na Ole usmiechajac sie.
Ola opowiadala Maxowi o swoich bylych, ale chyba nie skojarzyl Matta...
- To co przedstawicie mnie waszym znajomym? - Matt popatrzal na mnie i na Ole.
Matt jest bardzo znanym francuskim piosenkarzem wiec ogolnie nie wiedzialysmy po co mamy im go przedstawiac... chyba tylko Nathan nie wiedzial kto to jest...
- O jezu! Patrzcie ile paparazzich! Ale akcja! - cieszyl sie Nath.
Z Ola jedynie zlapalismy sie za glowy, a Matt sie zasmial.
- To jest Matt nasz kolega z dawnych czasow, a to Nathan - moj chlopak, Max..... ymm... - Max popatrzal na mnie krzywo.
- Narzeczony Oli...? - popatrzal zdziwiony Max.
- Tak dokladnie... narzeczony..... ymmm Oli. Jay, Tom, Nareesha, Seeev i ta..... no ale mniejsza z tym. - wszyscy zaczeli sie smiac kiedy pominelam Kelsey. - Co ty tutaj robisz? - zapytalam zmieszana Matta.
- Mieszka?! Tak... raczej mieszka! - Ola popatrzala na mnie zirytowana.
- Jak widze nic sie nie zmienilyscie! - zasmial sie Matt.
Po tym jak uslyszal, ze Max jest narzeczonym Oli wyraznie sie zmieszal i sobie odpuscil, ale bylo widac, ze cieszy sie ze szczescia Oli.
Po kilku glupich pytaniach Nathana, bezsensownych zartow Kelsey i moich potknieciach ruszylismy na szczyt Wiezy Eiffla.
W polowie drogi na szczyt Matt dostal SMS'a od swojego menagera i niestety musial isc.
Pozegnal sie ze wszystkimi podszedl do Oli i Maxa zyczyl im szczescia i wszystkiego dobrego.
Jego zyczenia byly tak szczere ze az lezka krecila sie w oku.
Pomachal wszystkim i zaczal schodzic.
Potknal sie.
- Ty tez nic sie nie zmieniles! - zasmialysmy sie z Ola i ruszylysmy na gore.

24.02.2012

" Szukacie przewodnika? " ♥

- No i co w zwiazku z tym? - Ola odpowiedziala do telefonu.
- Co " co w zwiazku z tym " ? - Max podszedl uradowany.
- Aaaaaa bo wiesz... Agata ma jakas faze i caly czas mi ten film opowiada... ten no... wiesz... - Ola sie jakala.
- Sylwester w Nowym Jorku? - zapytal.
- Dokladnie! - odpowiedziala mu.
- Ta jak ona cos zacznie to nie umie skonczyc. - powiedzial Max po czym sie zasmial.
- Dzieki! - usmiechnelam sie ironicznie.
Na zegarkach byla juz 3 w nocy. Chlopcy od rana mieli jakies spotkania wiec szybko polozylismy sie spac.

Ranek byl ciezki poniewaz nikt nie umial wstac.
Gdy juz wszyscy zjawili sie pod hotelem fanki chcialy zrobic sobie zdjecia i to zajelo chlopcom kolejnych kilkadziesiat minut.
Jakims cudem zespol znalazl sie w radiu na czas.
Max i Nathan calkowicie sie odcieli i non stop ziewali.
Po kilku wywiadach w radiach postanowilismy ze pojdziemy zwiedzic Wieze Eiffla.
Oczywiscie romantyczny Max wzial Ole na rece... ja od mojego " romantycznego " chlopaka wyblagalam chociaz zeby wzial mnie na barana.
Nie bylo mi specjalnie wygodnie, ale romantykowi sie nie odmawia... taaa...
- O Boze... Nath, ale z ciebie romantyk! - Ola zaczela sie smiac.
- Ty wez mi go tu nie zniechecaj bo jeszcze mnie zrzuci jak wor ziemniakow! - krzyknelam.
Po kilku minutach drogi znalezlismy sie pod Wieza Eiffla.
- Nooo... Laaaadniee tu je.. - Ola probowala cos powiedziec, ale Max jej nie pozwolil poniewaz mial ochote na calusa.
Nathan w tym momencie grzebal w kieszeni.
- Nie no! Ja nie rozumiem! Jak Max beka to ty bekasz, jak Max gra w gre to ty tez, jak Max pierdzi to i ty pierdzisz... a jak Max calu... - Nath pokrecil glowa i mnie pocalowal. - No i dziekuje bardzo! - odpowiedzialam uradowana.
- Tii... ale jak my tam wejdziemy... to ty znajac zycie tysiac razy sie potkniesz, wywrocisz az w koncu spadniesz! - Ola udawala przejeta gdy do mnie mowila.
- Ty sie o mnie nie martw! Ja sie nie potkn.. - no... i jak to zawsze bywa... pierwszy schodek a ja sie potykam... jakies fatum! ...milo...
Wszyscy zaczeli sie smiac, ale mi bylo troche mniej do smiechu.
Po schodach schodzil jakis mezczyzna.
- Hej! - powiedzial. - Szukacie przewodnika? - zasmial sie.

" Dawno sie nie widzielismy... " ♥

- Jedzieeeeeeeeemy do Paryzai! - wykrzyczal Tom po koncercie.
Ola odlozyla piwo.
- Ze co?! - zakrztusila sie.
- Nie cieszysz sie?! Jedziemy do Paryza! - zaczelam skakac.
- Nie cieszysz sie?! - przedrzezniala mnie.- Nie! - zmierzyla mnie wzrokiem.
- Aaaaa... - uspokoilam sie. - Bo to ten... i tego.. a... i tez...
- Mniej wiecej. - odpowiedziala i wziela duzego lyka piwa.

Jakies dwie godziny potem bylismy juz w samolocie.
Max zauwazyl ze z Ola jest cos nie tak.
- Co sie stalo? - szepnal odgarniajac kosmyk wlosow z jej twarzy.
- O jeeeeezu! A ci znowu! - Nath popatrzal znudzony.
- Cicho! - uderzylam go w ramie.
- A wlasnie... co jej jest? Taka jakas nie uradowana... - zdziwil sie.
- Ty bys skakal z radosci pewnie... Wyobraz sobie... Jedziesz do Paryza ze swoim narzeczonym...
- No wiesz co...? Jakos nie umiem sobie wyobrazic... narzeczonego to raczej nie bede mial! - popatrzal na mnie z obrzydzeniem.
- Czepiasz sie szczegolow!! No i wyobraz sob... - Nath nie dal mi skonczyc.
- A mozesz tak zaczac od srodka? - popatrzal blagalnie.
- Jedziesz do Paryza...
- To... tak od konca? - poprosil.
- A w Paryzu mieszka twoj byly... znaczy byla - powiedzialam wkurzona.
- Co w Paryzu? - Max zapytal ciekawy a jego glowa pojawila sie nad moim fotelem.

- Opowiadamy sobie film... ten.. nooo... Sylwester w Nowym Jorku! - Nath sie zaklopotal.
- Taaaaak... Sylwester w Nowym Jorku... - popatrzalam groznym wzrokiem na Nathana. - W Paryzu to oni ten... oni byli.... bo oni.... no wiesz... kiedys ci opowiem! - klepnelam go w ramie.
Max popatrzal na nas dziwnie i pokrecil glowa. Na szczescie nie wnikal o co chodzi.
Zostalo kilkadziesiat minut lotu wiec postanowilam sie zdrzemnac.


W hotelu szybko wszyscy dodalismy tweeta : " France - Paris ♥ ".
Gdy tylko Ola nacisnela przycisk - tweet , dostala SMS'a.
" Jestes w Paryzu? Dawno sie nie widzielismy.... - Matt "

18.02.2012

Wspomnienia #5 ♥

"... Mieszkalysmy z zespolem juz kilka dni.
Zblizylismy sie wszyscy do siebie.
Z Ola zapomnialysmy o tym, ze jeszcze niedawno bylysmy ich fankami. Traktowalysmy ich zupelnie normalnie.
Pewnej nocy nie umialam zasnac.
Mialam pokoj z Ola lecz ona gdzies zniknela.
Bylam pewna ze powedrowala do ubikacji.
Wyszlam po cichu na palcach i uslyszalam, ze u Nathana gra telewizor.
Zapukalam i weszlam.
Nathan bardzo sie ucieszyl jak mnie zobaczyl.
Rozmawialismy kilka godzin.
Nath powiedzial mi o tym co czul gdy mnie zobaczyl...
Wreszcie mi to powiedzial... Potwierdzil, ze te tweety byly do mnie.
Juz mialam cos odpowiedziecgdy nagle... Nathan mnie pocalowal...
Bylam strasznie zdziwiona, ale odwzajemnilam ten pocalunek.
Rozmawialismy jeszcze chwile po czym szybko wymknelam sie z jego pokoju i chcalam wrocic do swojego spac.
Na korytarzu spotkalam Ole wychodzaca z pokoju Maxa.
- Ja... ten... bo.... ja tylko... pozyczalam... - jakala sie. - Bo.. no i.... ymm... Jezu jak on bosko caluje! - wreszcie to z siebie wydusila,
Szybko przepuscialam Ole i weszlysmy do pokoju.
- Ty... ale ty to raczej z ubikacji nie wychodzilas! - popatrzala na mnie unoszac brew.
- Bo mi zabraklo... tego... no... i wiesz... pomyslalam... i .. tak... no... i wiesz.... i.... dokladnie... - Ola patrzala na mnie z politowaniem. - No dobra i co? Ty tez bylas u Maxa!
- No... ja nie zaluje!
- Ja jakos szczegolnie tez nie! - powiedzialam przykrywajac sie koldra.
Po tej nocy bylo juz tylko lepiej....
I tak zaczela sie nasza historia z The Wanted... "
- A tobie co?! - obja mnie Nathan.
- Kocham Cie! - odpowiedzialam patrzac na niego, po czym zerknelam na tulacych sie Ole i Maxa.

Wspomnienia #4 ♥

" ... Z Ola szlysmy jak na skazanie.
Tyle razy wyobrazalam sobie ten moment... mialysmy byc takie szczesliwe... ale nie... nie bylysmy ani troche.
Przeciez wlasnie Nathan do mnie spiewal, Max do Oli... no wlasnie... moze dlatego nie bylysmy szczesliwe...
Wiedzialysmy, ze na tym koniec.
Nigdy wiecej ich nie zobaczymy...
Zapomna o nas jak o kazdej dziewczynie...
To nas wlasnie dolowalo...
Dlaczego nie moze byc inaczej? Dlaczego...?
Moje rozmyslania urwal kolejny tweet...
Idac na spotkanie korcilo mnie zeby wejsc na twittera...
" It was real.. I sang for u... " - napisal Nathan.
" Maybe It's weird but.. Yep... I sang only for you " - tweetnal Max.
Nie wiedzialam co myslec!
Stanelam, zaslonilam usta dlonia i podalam telefon Oli.
Ola niestety nie doczytala tweeta poniewaz weszlismy do pokoju chlopcow.
Wciskalam jej telefon, ale ona nie reagowala.
Po tysiecznym razie wreszcie przeczytala tweety.
Popatrzala na mnie i na Nathana. Spojrzala na telefon i popatrzala na Maxa.
Jedyna reakcja Maxa i Nathana bylo kiwniecie glowa..
- O co chodzi?! Ja oszalalam! Co... nie... to nie moze byc prawda! - mysli lataly po mojej glowie.
Wreszcie sie rozluznilysmy... bylysmy soba.
Cos jakby zdjelo z nas plachte smutku i pojawilysmy sie prawdziwe my!
Smialismy sie, opowiadalismy sobie nawzajem zarty.
Z Ola od razu zakolegowalysmy sie z Nareesha.
Co do Kelsey... to... no...
Tom caly czas do nas zagadywal, a Max i Nathan niesmiale sie usmiechali.
- Musze wam niestety przerwac ta sielanke! - wparowal Martin.
- Ty idz sie schowaj, a nas zostaw! - krzyknal Jay.
- Ale tylko na chwile... wrocicie do niej podczas jazdy do domu. - wszyscy zdziwieni popatrzeli na Martina. - Tak... dziewczyny jada z wami do Manchesteru w ramach wygranego konkursu..."

Wspomnienia #3 ♥

"... Nath odwrocil sie w moja strone, a Max w strone Oli.
Moze to glupio zabrzmi, ale kazde slowo piosenki coraz bardziej mnie ranilo... coraz bardziej chcialam wyjsc, zapomniec...
Przeciez to tylko zespol... uspokoj sie! - powtarzalam w myslach. - A Max i Nathan bardzo dobrze graja! Pomimo tego, ze jeszcze nie dawno dodali takie tweety wczuli sie i spiewali wylacznie do mnie i do Oli.
Patrzeli nam prosto w oczy...
Trzymali nas za reke...
Wygladali na takich, ktorzy spiewaja to do swoich ukochanych...
Ale kogo my oszukujemy? Jestesmy zwyklymi fankami.
Poprzymilaja sie troche, a potem zapomna... Ta mysl nie chciala wyjsc z mojej glowy... Potem zapomna...
Piosenka na szczescie sie skonczyla...
Max nadal trzymal Ole tak samo jak Nathan mnie...
Patrzelismy sobie prosto w oczy...
Nagle jakas fanka pisnela i wzrok chlopcow powedrowal po podlodze.
Zeszlysmy z Ola ze sceny tak jak inne dziewczyny.
My.. chore, wesole, wariatki tym razem schodzilysmy w ciszy.
Ola potknela sie, ale ja nie wybuchnelam smiechem...
Chcialam rzucic cos w stylu - " I co.. nie powiedzilal ci w tancu! - Ale nie mialam szczegolnej ochoty.
Do konca koncertu stalysmy w milczeniu.
Fanki skaczac obijaly sie o nas, a my poprostu stalysmy i patrzalysmy gdzies za chlopakow...
Koncert dobiegal konca... Nagle z Ola zauwazylysy ze Max i Nathan sie w nas wpatruja.
Pozegnali sie ze wszystkimi i wyszli.
Chcialysmy jak najszybciej pojawic sie w hotelu...
Jak najszybciej wziac prysznic i pojsc spac!
Ale nie... Martin podszedl do nas i powiedzial, ze skoro wygralysmy konkurs to zaprasza nas do chlopcow za kulisy..."

Wspomnienia #2 ♥

"... Nathan i Max wyraznie zwrocili na nas uwage.
Nie wiem czy to dlatego, ze plakalysmy i bylo widac ze raczej nie ze szczescia czy poprostu bo stalysmy bardzo blisko.
Zaspiewali kilka szybkich piosenek - patrzac caly czas na nas.
- Ty... a moze to do nas napisali? - zasmialam sie probujac rozladowac napieta atmosfere.
- Taaa.. i moze jeszcze zaprosza nas na scene i zapytaja sie czy za nich wyjdziemy? - Ola popatrzala na mnie z ironia.
Przyszla pora na Heart Vacancy...
Martin zaczal wybierac z tlumu dziewczyny, ktore pojda na scene.
Nagle Max wszedl w tlum i wybral Ole, a Nathan mnie.
Idac za nimi zapomnialysmy o zlosci do nich po tych tweetach.
- A teraz nam szepna do ucha ze to bylo do nas... - Ola udawala romantyczny glos po czym wybuchnela smiechem.
- Shhh.... powie ci to w tancu! - powiedzialam poetycko i sie zasmialam.
Wchodzac na scene oczywiscie wywrocilam sie, a Ola wpadla w taki napad smiechu, ze zamiast mnie podnosic polozyla sie kolo mnie i sie smiala.
Chlopcy rowniez zaczeli sie smiac a ja sie zrobilam cala czerwona.
Nathan przestal sie smiac i pomogl mi wstac...
Nagle wszystko wrocilo...
Po minie Oli bylo widac ze tez wszystko jej sie przypomnialo.
- Dziewczyno... O czym ty marzysz? To gwiazdor! Ma miliony fanek, a o tobie zapomni zaraz po zejsciu ze sceny! Bedzie pamietal tylko o tej dziewczynie z tweeta... - pomyslalam a po policzku poleciala mi lza.
Ola nie probowala mnie nawet pocieszyc... Kiwnela bezradnie ramionami ze smutna mina... Z jej warg wyczytalam tylko : poprostu dobrze sie bawmy.
Taki tez mialam zamiar, ale nie do konca mi sie to udawalo...
Nagle na sali rozbrzmiala melodia Heart Vacancy i wszystko sie zaczelo..."

Wspomnienia #1 ♥

" Manchestaaaaaaaaaa " - tweetnelam wychodzac z autokaru.
Chyba kazdy czekal na koncert wlasnie tutaj... w Manchesterze.
To tu wszystko sie zaczelo...
To tu wszyscy sie poznalismy...
" Mijaly tygodnie a wyniki konkursu nadal nie przychodzily....
Nagle uslyszalysmy z Ola dzwiek e maila i zaniemowilysmy.
Po godzinie piszczenia i plakania wreszcie do nas doszlo ze wygralysmy i lecimy do Anglii poznac The Wanted.
Nie bylysmy psychopatycznymi fankami.. chcialysmy ich poznac.
Pakowalysmy sie rowny tydzien.
Po przylocie dowiedzialysmy sie ze czeka nas kilka koncertow, a potem mega niespodzianka...
Poszlysmy wiec na te kilka koncertow rozsianych po calej Anglii, ale niestety nadal nie spotkalysmy sie oko w oko z zespolem.
Bylysmy strasznie wkurzone... przeciez wygrana konkursu bylo poznanie chlopcow!
Wybierajac sie na nastepny koncert mialysmy nadzieje ze cos sie wydarzy... wrecz mialysmy takie przeczucie.
Stalysmy cakiem pod scena... co bylo troche dziwne bo na poprzednich koncertach mialysmy miejsce na trybunach.
Szybko weszlam na twittera i zobaczylam post Nathana : " I cannot stop thinking about this girl... You can call me weird kid cause I've never met her but... I won't stop thinking about her! " - po tym tweecie odechcialo mi sie zyc! Chcialam wyjsc z tej hali i jak najszybciej pojawic sie w Polsce. Nigdy z nim nie rozmawialam, ale zdecydowanie cos do niego czulam. Ola probowala mnie uspokoic i kazala mi zostac... - zrobilam to tylko ze wzgledu na nia.
Niestety naszlo nas cos na sprawdzenie profilu Maxa. Do rozpoczecia koncertu zostalo 5 minut wiec szybko sie zalogowalam i weszlam na jego profil.
" I see her on every concert... fate or destiny? Destiny I hope cause I cannot stop thinking about her... " - Ola ze lzami w oczach powiedziala :
- Zostajemy... rozumiesz?
Nie wiedzac czemu obie zaczelysmy plakac. 
W tym momencie na scenie pojawilo sie The Wanted.... "

Romantycznie ♥

Walentynki... Taaaa... Walentynki spedzilismy w aucie jadac na pierwszy koncert z trasy chlopcow po UK.
Ale ogolnie to bylo bardzo romantycznie.. Zapalilismy sobie latarki, a Martin - nasz romantyk - wyscielil fotele czerwonymi kocami.
Jakby tego bylo malo jedlismy romantyczna kolacje!... Zapiekanki na stacji benzynowej.
Ale nasi mezczyzni narysowali nam serduszka z keczupu.
Ogolnym pomyslem bylo to, ze walentynki zrobimy sobie po trasie.
Droga do Nottingam troche nam zajela...
Ale gdy juz dotarlismy na miejsce w romantycznej atmosferze poszlismy zobaczyc scene.
Chlopcy zrobili kilka prob, a my z dziewczynami szykowalysmy sie za kulisami.
Postanowilysmy, ze zajmiemy pierwsze rzedy wiec trzeba bylo jakos wygladac.
Odpicowane poszlysmy pod scene.
Gdy dochodzilysmy do barierek caly zespol wyszedl i wybuchnal smiechem.
Patrzac na nas Max i Nath nie umieli sie powstrzymac i skuleni smiejac sie zaczeli plakac.
Chyba troche sie wyroznialysmy...
Wszystkie dziewczyny ubrane byly normalnie - sukienki, szorty, topy... a my chcialysmy pokazac nasza milosc do chlopakow i troche inaczej sie ubralysmy...
Kelsey miala cos dziwnego na glowie, T-shirt z napisem " Tom is my Boyf, i czarne skurzane szorty.
Nareesha ubrala bluzke na ramiaczkach z napisem " Seeev is my Boyf " , szpilki i jasne jeansy.
Patrycja miala na sobie sukienke z napisem " Jay marry me? " i conversy.
Ola i ja chyba najbardziej wyroznialysmy sie z tlumu... Mialysmy na sobie bluzki ( ktore zrobilysmy same ) z napisami " MAX is the best KISSER " i " I'll spend all life with NATH on a GOLFCOURSE " ogromna ilosc wisiorkow, naszyjnikow i innych gadzetow z logo TW no i mialysmy tez ogromny plakat z napisem " WILL U EVER COME TO POLAND? POLAND LOVES U! " . Myslalysmy, ze z takim wygladem wmieszamy sie w tlum, ale jeszcze bardziej zwrocilysmy na siebie uwage.
Chlopcy nie umieli sie przestac smiac.
Dziwny smiech Maxa niosl sie przez cala hale.
Po kilkudziesieciu minutach smiania sie chlopcy wreszcie sie uspokoili.
Kazdy podszedl do swojej ukochanej, wyprowadzil ja na scene i spiewal do niej " Heart Vacancy ", a po udanej piosence namietnie pocalowal.

Wampir ♥

Jakims cudem dotrwalismy do konca trasy w USA.
My z Ola wlasciwie nie mamy na co narzekac, ale chlopcy byli strasznie zmeczeni.
Po szybkiej wizycie w Kanadzie wsiedlismy do samolotu i ruszylismy do Londynu.
- Ej! Ty! Halo! - Ola kopnela mnie w fotel.
- Ej! Ty! Halo! - przedrzeznialam ja. - Chce spac!
- Oj, biedna! - usmiechnela sie ironicznie. - Patrz kto tam siedzi! - pokazala palcem na poczatek samolotu.
- Ludzie.... tak... w samolocie zazwyczaj siedza ludzie! - przewrocilam oczami i sie odwrocilam.
Nie zdarzylam nalozyc sluchawek a Ola kucala przy moim fotelu.
- Dziewczyno! Patrz! - bila mnie po rece.
Jedynie mogla tak zareagowac na dwie osoby... Jej ulubionego piosenkarza i Iana Somerhal... - moje rozmyslania przerwal przystojny mezczyzna ktory wlasnie sie odwrocil.
- O.. o!o!o!o!... Boze!!!! - patrzalam z niedowierzaniem.
- Ta! trzeba bylo dluzej rozmyslac! - skomentowala Ola.
Po kilkunastu minutach poprawania wygladu zdecydowalysmy sie, ze podejdziemy i poprosimy o zdjecie.
Taaaaak... po tych kilkunastu minutach poprawiania sie nadeszlo kilkadziesiat minut wstawania i cofania sie na swoje miejsce.
W koncu doszlysmy na tyle blisko, ze nie moglysmy sie wrocic... wlasciwie moglybysmy gdybym nie popchnela Oli prosto w ramiona Iana.
Stalam z maslanymi oczami wpatrujac sie w boskiego aktora.
Na okolo mnie wszystko wirowalo... ale to dlatego, ze gdy Ola juz wstala uderzyla mnie za to co zrobilam.
Ian sie rozesmial, a my zaczelysmy sie jakac i prosic o zdjecie.
Jakims cudem Ian nas zrozumial i zrobilysmy sobie z nim kilka zdjec.
 Robiac ostatnie zdjecie Oli ( Ian udawal wapira wysysajacego krew z jej szyi ) zauwazylam, ze Max i Nathan sie przebudzili i patrzeli na to co robimy.
Max wygladal na zazdrosnego wiec pomyslalam sobie, ze te ostatnie 7 godzin lotu moze byc ciekawe.
Nath tez jakos nie promienial z zachwytu.
Po udanej sesji wrocilysmy uradowane na swoje miejsca.
Nath wydawal sie normalny, ale Max zdecydowanie byl zazdrosny.
Tak... Jak to Max... ekhem... Oli wytlumaczenie o co chodzilo nie zabralo duzo czasu i reszte lotu spedzili w swoich objeciach calujac sie.

7.02.2012

Ciasteczkowe potwory ♥

Ola wypelniala druga foremke gdy nagle zlapal nas ktos od tylu.
Byla pewna ze to znowu Martin wiec odwrocila sie z szybkoscia blyskawicy i lyzka ubrudzona ciastem uderzyla chlopaka w twarz.
- Tez tesknilem... - mowil Max wycierajac lepka mase z czola.
Oli zrobilo sie glupio wiec od razu go pocalowala.
Max odwzajemniajac jej pocalunek zamoczyl reke w misce i bardzo czule wsmarowal ciasto we wlosy Oli.
Nathan odruchowo odsunal sie ode mnie.
- Znajac ciebie zaraz tez mi cos zrobisz niechcacy. - skomentowal patrzac na mnie jak podnosze miske.
- A ty to masz wyobraznie! Odstawie ja! Nic sie nie stan... - Yhm... stalo sie! Niestety jak Max czule zajmowal sie Ola ciasto z jej wlosow kapalo ciurkiem na podloge. No i znajac moje szczescie pozlizgnelam sie i miska pelna masy wyladowala na Nathanie.
- Co mnie ominel... - zapytal Tom wchodzac do busa. - Ok, chyba nic ciekawego! Fajnie, fajnie... tutaj ten... yhm... nie no... Olu do twarzy ci z tym ciastem.. I tu tez.. a.. no i tak..O Nath... ty tez niezle wygladasz! - zaczal komentowac.
Max wzial szklanke maki i sypnal nia prosto w twarz gadatliwego kolegi.
- No i ten... ja tez teraz niezle wygladam!
Zaczela sie bitwa!
Rzucalismy sie czym popadnie!
Ola... - zreszta jak zwykle - co minute robila sobie przerwe z Maxem i sie calowali.
Gdy nagle jajko wyladwalo mi na srodku glowy krzyknelam :
- Kto tu sie martwi o moje wlosy?! Jak bym chciala je odzywic to bym sobie odzywke nalozyla!
Moje wywody oczywiscie nie trwaly dlugo poniewaz tak jak wspominalam wczesniej Nathan lubi nasladowac Maxa, a on byl wlasnie zajety z Ola no i... ten...
Po dobrych 30 minutach wszystko sie uspokoilo.
Ola z Maxem jak zwykle zajeci.. no... a Nathan wreszcie przestal nasladowac Maxa!
Prowadzilismy tworcza rozmowe.. o skarpekach no, ale tworcza byla!
W trakcie naszego odpalu narobilismy duzo zdjec wiec postanowilismy wrzucic je na twitter'a.
Ja dodalam jak Ola siedzi na blacie a Max ja caluje. Podpisalam je : " Kiss, Kiss... #AnoyingCouple ".
Troszke potem zalowalam bo to przeciez dzieci ogladaja... no ale coz.
Nathan dodal moje zdjecie jak siedze na podlodze z miska na glowie i podpisal je : " Yhmm... baking muffins! #CookieMonster! ".
Gdy Ola i Max przestali wreszcie okazywac sobie milosc rowniez dodali zdjecia.
Max dodal zdjecie jak Ola czysci sobie wlosy, a Ola dodala fotke na ktorej Max wyciera kapiaca mase z czola.
Tom nie chcial byc gorszy wiec dodal zdjecie jak siedz ze mna na podlodze i udaje ze je z mojej glowy ciasto.
Ojj... Kels bedzie zazdrosna! - pomyslalam. - Jeden kit!
Nagle do busa wszedl Martin.
- A tu.. tu... tu co sie stalo?!?! - jakal sie.
Powoli zaczelismy wstawac z sofy i z podlogi. Max oczywiscie pocalowal Ole, Nath mnie objal i zaczelismy wychodzic.
- Martin, my idziemy na plaze! Milego romansu z mopem! - krzyknal Tom przez ramie.

What is that?! ♥

Ola wkladala babeczki do pieca, a ja wycieralam blat i podloge.
Deja vu? Nie.. Chlopcy zobaczyli nasz wpis na twitterze - " Baking muffins!! " - wiec musialysmy wyjsc z tego jakos. Przeciez nie pokazemy im tego czegos co upieklysmy poprzednim razem!
Tym razem caly proces pieczenia zawziecie obserwowalysmy.
Nagle cos zaczelo piszczec... Aaaa! Za drugim razem wiedzialam, ze nic sie nie pali! 
Ostroznie wyciagnelysmy babeczki z pieca.
Na ich widok az sie usmiechnelysmy!
Byly idealne! Poprostu idealne!
- OOO! Jedzenie!! - Martin wparowal do busa i podbiegl do nas.
Porwal babeczki i wybiegl do drugiego busa - dla stylistek, makijazystek itp.
- Te! Czlowieku!! - Ola za nim krzyczala.
- Nooo... Tak! Chlopcy sa w radiu! No, no! Dokladnie! - zbyl nas.
Zdenerwowane zaczelysmy znowu przygotowywac ciasto.
Tym razem zajelo nam to chyba 3 minuty... bylysmy juz wprawione a poza tym wiedzialysmy ze chlopcy lada moment sie tutaj pojawia.
Wlaczylysmy sobie muzyke i postanowilysmy ze wejdziemy szybko na twittera.
W naszych mentionach pojawil sie dziwny tweet skierowany do mnie i do Oli... byl on od Toma :
" OMG! Yhm... very yummy! btw. what is that? cause we don't know... " - do tweeta dolaczone bylo zdjecie naszych pierwszych " babeczek ".
- Co...?! Jak oni.. ale ze... co?! - Ola nie wiedziala o co chodzi.
- Geniuszu... gdzie zostawilas ta masakre? - zapytalam.
- A no... przy wejsciu. - powiedziala niesmialo.
Spojrzalam w strone wejscia... nic tam nie bylo.
- Bo jak... Bo ten.. No bo jak mamy glosno muzyke, nie? To moglysmy nic nie uslyszec.. no... - Ola zaczela sie jakac.
No... nie ma to jak miedzynarodowy wstyd ze nie umie sie upiec glupich babeczek.
Wstalysmy bez slowa z kanapy i wzielysmy sie do wypelniania foremek.
Oby tym razem zaden glodomor nam tego nie zjadl! - pomyslalam.

Fajczy sie! ♥

Razem z Ola cale dnie spedzalysmy same w busie.
Chlopcy caly czas gdzies wybywali.
Pewnego dnia postanowilysmy zrobic im niespodzianke i upiec babeczki.
Byl to nasz pierwszy raz wiec staralysmy sie sledziec przepis.
Kuchnia w busie nie byla na wypasie. Musialysmy sie zadowolic malutkim piekarnikiem.
- To co? Zaczynamy? - zapytala Ola.
- Taaaak! - odpowiedzialam uradowana.
Powoli zaczelysmy wsypywac rozne produkty do miski.
Gdy wszystko z przepisu znalazlo sie w misce dokladnie wymieszalysmy mase i naszykowalysmy foremki.
Foremki? Nie... tego zdzbla papieru nie mozna nazywac foremka.. No ale coz.. nie mialysmy nic innego.
Poukladalysmy rowno kolorowe, papierowe.. " foremki " i zaczelysmy lac ciasto.
- Leeeeeej! Wiecej! - dopingowalam Ole.
- Ale to sie wyleje! Za duzo bedzie!
- A tam gadasz! - wzielam lyzke i podolewalam jeszcze wiecej masy.
Ciasto znajdowalo sie wszedzie! Nie tylko w foremkach...
Gdy wycieralam blaty i podloge Ola wkladala blache z babeczkami do piecyka.
Zajete sprzataniem nie zwracalysmy szczegolnie uwagi na to co sie dziejez naszymi wypiekami.
Nagle cos zaczelo piszczec...
Pewna ze wlaczyl sie czujnik dymu wzielam poduszke i zaczelam wymachiwac nia w powietrzu.
Ola stala i patrzala sie na mnie z zalem.
- Ty tak na powaznie? - zapytala.
- No szybko! Fajczy sie cos! - krzyknelam rzucajac poduszke w jej strone.
Ola tak szybko jak zlapala poduszke rownie szybko rzucila nia we mnie.
- Ogarnij sie kobieto!
- Przeciez sie pali! - mowiac to wchodzilam na sofe i machalam poduszka coraz mocniej.
- A widzisz jakis dym?! - rozejrzala sie dookola i popatrzala na mnie zirytowana.
- Aaaaa... no nie... - powoli zaczelam schodzic z sofy. - To.. tego... - poprawilam sobie bluzke i podeszlam do piecyka. - No to ten... alarmik dzwonil ze mamy babeczki wyciagnac. - Ola patrzala na mnie z politowaniem. - Ja wiedzialam! Chcialam sprawdzic twoja czujnosc!
- Nie dup flekow tylko wyciagaj! - krzyknela.
Ekhem... no.... Takze tego... Nasze babeczki nie do konca przypominaly babeczki.
- A my przepraszam ciasto robilysmy czy co?! - zbulwersowalam sie.
Ciasto wylalo sie z foremek... i polaczylo swoje sily ze tak powiem.
- Taaaaak! Trzeba bylo lac wiecej! - mowila Ola odnoszac " babeczki " na blat calkiem przy wejsciu do busa..

5.02.2012

Co dzialo sie w Vegas zostaje w Vegas ♥

Ekhem... Tak ze tego...
Ogolnie naszym zamiarem byl wyjazd do Vegas zeby cos zapamietac - mega przezycia itp... ale z nasza pamiecia cos nie za dobrze ostatnio.
Pamietam ze caly czas widzialam calujacych sie zakochanych - Ole i Maxa... potem znikneli, a reszta poszla do baru. Jak juz sie pojawili... tooo... nie... wlasciwie to nie wiem czy sie pojawili.
Lekkie przeswity jakies sa... no... te... stoly z roznymi grami... duzo barow... Tak, zdecydowanie zbyt duzo barow!
W kazdym badz razie jakims cudem znalezlismy sie wszyscy w samolocie do LA.
Gdy wszyscy zaczeli sie budzic byli bardziej zdziwieni niz ja.
- Jeeeezu! Porwali nas kosmici! Raaaaatuuuunkuuuu!! - zaczal krzyczec Tom.
Krzyczal na tyle glosno ze inni pasazerowie zaczeli go upominac.
Ola i Max oczywiscie nie zaczynaja inaczej dnia... Buzi, buzi. Cmok, cmok... i ewentualne jakas konwersacja. No i znowu buzi, buzi.
Nikt jakos szczegolnie nie wypytywal o to co zdarzylo sie ostatniej nocy.
Wszyscy czekali tylko na ladowanie i modlili sie zeby nastapilo szybko.
Gdy zaczelismy ladowac marzylismy tylko o jakichs srodkach na bol glowy.
Ladowanie na szczescie bylo dosc krotkie wiec przezylismy.
Trzymajac sie za glowy wychodzilismy gesiego z samolotu.
- A tak wlasciwie to gdzie jest Martin? - zapytal zmeczony Max.
- Ale kogo to obchodzi? - odpowiedzial mu Kevin.
Wygladal jakby ostatnie 40 lat spedzil przy kieliszku mocnego trunku.
Nagle uslyszelismy dziwne dzwieki.
- Martn ty cymbale! - krzyknal, a wlasciwie sprobowal krzyknac Nath.
Biedny Martin biegl szybciutko po schodach od samolotu z plikami papierow i teczek.
- A juz myslalem ze caly czas jestem w kasynie! - wydusil z siebie zmeczony.
- Martin... - zaczelam sie zastanawiac. Cos zaczelo mi wreszcie switac. - Przeciez ty caly wieczor spedziles spiac pijany w toalecie! - zalozylam okulary przeciwsloneczne.
- Najwyrazniej Martin lubi toalety. - Powiedzial Max wyciagajac z jego kaptura papier toaletowy z logo samolotu.

4.02.2012

Girls' seven ♥

No i sie zaczelo...
Kazda wolna chwile spedzalismy z Maxem i Nathanem.
Nie bylo minuty w ktorej Max by nie calowal Oli, albo Nath mnie nie przytulal.
Mijaly godziny, a my wciaz lezelismy wtuleni w siebie.
- Ludzie! A moze poogladamy sobie " Ocean's thirteen "? - Nagle glowa Oli pojawila sie w naszej lozkowej wnece.
Tak jak wspominalam wczesniej Ola z Maxem mieli lozko nad nami.
Kladac sie z Nathanem nie zaslonilismy zaslonki wiec wiekszych problemow Ola nie miala.
- Teeeeraz? Jak ja nawet " Ocean's eleven " nie ogladalem! - Powiedzial zniechecony Nath.
- Nooo...! Chodzcie! - namawiala Ola.
Pewnie by nas nie namawiala gdyby Max nie zepsul swojego laptopa.
Jedynym posiadaczem laptopa w busie byl Nath.
Po kilku minutach namawiania wreszcie Nathan sie zgodzil.
Jakos zmiescilismy sie w jednej kabinie.
Ola wtulona w Maxa, ja pozwijana kolo Nathana.
W trakcie filmu dolaczyl sie do nas Tom.
Nadal nie wiem jakim cudem on tez sie tam zmiescil... w kazdym badz razie bylo straaaaaaasznie ciasno.
- Kurcze.. pojechalabym sobie do takiego kasyna! - zaczelam sugerowac reszcie.
- Nie? Ale nooo...! - Ola sie do mnie dolaczyla.
Niestety nikt nie zareagowal wiec musialysmy sie nacieszyc filmem.
Chlopacy troszke odlecieli - za bardzo wczuli sie w film - wiec z Ola zaczelysmy wzdychac jaki to Brad i George sa boscy.
Po okolo 10 minutach stekania i wlepiania sie w ekran chlopacy zauwazyli, ze zachwycamy sie aktorami.
- A moze byscie tak przystopowaly? - urazony Nath wreszcie sie odezwal.
- Ej... no ale nie mowcie ze nie sa sexowni! - powiedzialam.
- No... - Tom przekrecil glowe. - Wlasciwie to sa! - powiedzial oblizujac palce z czekolady.
- Tom... Kelsey czeka w domu! - Max wygladal na zniesmaczonego.
- W domu... a on teraz biedny sam w busie siedzi! - dopowiedziala Ola.
- Nie sam... - nagle zaslonka sie ruszyla i czyjas reka posunela sie po nodze Toma.
- Martin... kochanie! - Tom za bardzo wczul sie w role.
Po kilku minutach tworczych konwersacji Maxowi i Nathanowi przypomnialo sie ze zachwycalysmy sie aktorami.
- Kochanie... ale zartowalas z tym Bradem i Georgem, nie? - Max uniosl brew.
- Nieeee... - Ola dalej wpatrywala sie w monitor. Max mocno ja pocalowal. - Tak! Zdecydowanie zartowalam! - odparla uradowana.
- Ale wiecie.. Mamy czasu troche... - Nath zaczal cos knuc.
- Nie ma na co czekac! " Kev's eight "... jutro wyruszamy do Vegas! -Martin znowu odslonil zaslonke.
- " Kev's eight...? - Ola podniosla brwi.
- No... a nie? - zmieszal sie Martin.
- Z jakiej racji " Kev's eight "? - zbulwersowal sie Nath.
- " Girls' seven " ... inaczej nie jade! - Ola zsunela sie z lozka i popatrzala na Martina.

1.02.2012

Dluga podroz ♥

Do Nathana dobieglam na tyle zmeczona ze na szczescie go nie przewrocilam.
Ola natomiast przy Maxie nabrala jeszcze wiecej sil i.... troche sobie polezeli na srodku lotniska.
Bylysmy tak szczesliwe ze... masakra!
Stalismy i obsciskiwalismy sie chyba z 30 minut!
To znaczy... ja i Nathan stalismy... Ola z Maxem jakos woleli lezec!
Booooze! Jak mozna przewrocic chlopaka? - pomyslalam. - Nie no... mozna... kilka razy mi sie to zdarzylo.
Gdy Max zobaczyl swoja ukochana bylo widac ze bardzo tesknil!
Od razu mocno ja przytulil i pocalowal... no a przed tym upadl....
Gdy juz skonczylismy okazywac swoje uczucia ruszylismy w strone taxowki... gdzie rowniez okazywalismy nasze uczucia.
Max i Ola caly czas sie calowali, a my z Nathanem wtuleni w siebie robilismy im zdjecia.
- Pokazemy potem ich potomkom... co robili! - szepnal mi do ucha.
- Zeby wasi potomkowie tego nie zobaczyli! - Ola jakims cudem to uslyszala i wyciagnela telefon z kieszeni.
Pokazala nam zdjecie na ktorym bylo widac jak Nathan po ciemku wchodzi do mojego pokoju.
- A mam pokazac waszym potomkom jak Max je jajecznice...? Z ciebie? - unioslam brew.
- Mozesz pokazac naszym potomkom TO! - powiedzial Max i zaczal calowac Ole.
- Oni przesadzaja z ta milo.. - nie zdazylam dokonczyc... Nathan chyba lubi nasladowac Maxa.

Nasza podroz do konca wygladala tak samo.
Cmok, cmok... Buzi, buzi...
Ola caly czas w objeciach Maxa a ja w Nathana.
Gdy wreszcie dojechalismy... nie zauwazylismy ze jestesmy na miejscu.
Kazdy byl zajety soba.. to znaczy Max i Ola soba no i ja z Nathem soba.
- Lovelasy... wychodzimy! - opamietalam sie.
- Tak, tak... - powiedzial Max calujac Ole gdy wysiadali.
Chlopacy wzieli nas za rece i pomaszerowalismy w strone hotelu.

Welcome back ♥

Za oknem -10°C a mnie i Oli nie ma kto przytulic.
- Boze, Boze, Boze... - mowilam uderzajac twarza w poduszke.
- Uuuuuuumieram! - powiedziala Ola hustajac sie na krzesle.
- Siema! Ej bo jest akcja... - nagle do pokoju wszedl moj brat. - Bo jade do Salt Lake City... to znaczy musze jechac no chyba ze mnie ktos wyreczy.
- Chyba cie powalilo! Do zadnego Sal... cos tam nie jade! - zbulwersowala sie Ola.
- Cz cz cz czzzekaj... do Salt Lake City? Ale ze dzisiaj...? Czy ze jak? - zapytalam zaciekawiona.
- No dzisiaj... jutro byscie tam byly... To znaczy 2 lutego. - odpowiedzial.
- Ola...Ola!! Pakuj sie! Tu ten... no! - zaczelam nerwowo wstawac i klepac Ole.
- Teraz to dowalilas! Nigdzie nie jade! - mowila ogladajac paznokcie. - Ej, ale te Salt Lake City tak amerykansko brzmi nie...? - popatrzala na mnie.
 - Bo to jest w USA! Chlopacy maja tam drugiego wystep!!! - krzyknelam pakujac sie.
- Aha... - odpowiedziala nie przejmujac sie. - Czekaj.... - zaczela wstawac z krzesla. - Clopacy?! To znaczy?!.... - nie zdarzylam jej odpowiedziec bo pobiegla sie pakowac.
To bylo najszybsze pakowanie jakiego doswiadczylam!
Jakies dwie godziny pozniej siedzialysmy juz w samolocie.
- Tym razem zadzwonmy do chlopakow... bo ja nie bede stala i czekala na taksowke 2 godziny! - powiedziala Ola po czym wykrecila numer do Maxa.
Ja zrobilam tak samo - zadzwonilam do Natha.
 Lot trwal wieeeeecznosc!
Gdy czekalysmy na bagaze Ola odezwala sie niepewnie :
- A Daniel to... powiedzial ci co mamy mu zalatwic?
- O fuck! Bo my tu przyjechalysmy cos zalatwic.....? - nie czekalam na odpowiedz bo nagle otworzyly sie drzwi.
Porwalam torbe i pobieglam do Nathana.
Ola lekko sie zachwiala kiedy kolo niej przebieglam lecz gdy sie zorientowala czemu - rowniesz ruszyla w strone swojego ukochanego.