30.03.2012

Haps ♥

Jakims cudem dotarlismy do LA.
Nie zabawilismy tam dlugo poniewaz musielismy leciec do Minneapolis.
Po wyladowaniu od razu zmeczeni ruszylismy do hotelu.
W wanie wykonczeni polozylismy sie na fotele.
- Haps! - Ola zmeczona draznila sie z Maxem.
Lezala na jego kolanach, a ten patrzal na nia z gory usmiechniety.
Ja natomiast oparlam sie o Nathana.
- Bawimy sie w hapsy? - popatrzal na mnie.
- A hapsuj sobie! - powiedzialam obojetnie. - Ale nie mnie! - dodalam widzac usmiech Nathana.
- Haps! - Ola kontynuowala.
- Jak ja cie zaraz hapsne! - Max usmiechnal sie uroczo i pokrecil glowa.
- Haps! - Ola meczyla Maxa.
- Haps! - Max poszedl w slady Oli.
- O nie moj drogi... tylko ja hapsuje! - usmiechnela sie! - Haps!
- Jeszcze jedno " haps " i... - Max wyciagnal reke.
- To co? - Ola uniosla brwi. - Haps!
Max zareagowal natychmiastowo... nie nie uzyl zadnych tortur... pocalowal ja.
- To to! - Max usmiechnal sie do Oli.
- Haps! - Ola liczyla na kolejny pocalunek.
- Ludzie no! Bo rzygam tecza! - popatrzalam na nich bez zycia.
- To troszke porzygasz. - Max po raz tysieczny pocalowal Ole.
Calujac to dal mi torebke na wymioty.
- Zabawne! - usmiechnelam sie ironicznie znowu wtulajac sie w Nathana.
- Patrz co hapsy moga zrobic z czlowieka! - zasmial sie.
- Haps! - uslyszalam po raz kolejny uradowana Ole.
- Ludu! - podnioslam sie. - Jedna torebka nie wystarczy jak nie skonczycie!
Max znowu pocalowal Ole i wreczyl mi torebke na wymioty.
- Masz na wszelki wypadek trzecia... - Ola podala mi kolejne papierowe opakowanie.
- Haps! - nasladowalam Ole.
- Ej nie ma hapsow! - zbulwersowal sie Nathan.
- Tak... nie chce sie zamienic w te dwie kuleczki szczescia! Kulupulki moje! - popatrzalam slodko na Ole i Maxa.
- Masz! - powiedzial Max wreczajac mi caly stos torebek na wymioty.
- Po co mi to? - zdziwilam sie.
- Ponoc rzygasz tecza... - popatrzal na mnie.
- Ale tylko jak... - nie skonczylam zdania poniewaz Max zaczal calowac Ole.
- To chyba troche potrwa... - skomentowal Nathan.
Otworzylam jedna torebke i udawalam, ze wymiotuje.
- Haps! - usmiechnelam sie do Nathana i nie zwracajac uwagi na naszych zakochanych zasnelam.

Dziewiata ♥

Po kilku dniach w Nowym Jorku ruszylismy do LA.
To znaczy nie bylo tak latwo...
Samolot mielismy rowno o 9...
- No to co...? Idziemy szybciutko do baru? - zaproponowal Martin.
- Teraz? - zerknelam na telefon. - Jest 19:30... musimy jechac na lotnisko!
- Po co? Samolot mamy o 9... - szukal czegos w jakiejs torbie.
- No o 9... wieczorem! - Ola popatrzala na niego.
- Nie, nie, nie! - pokiwal glowa. - Rano... - pomyslal chwile. - Tak, na sto procent rano! - znowu sie zastanowil.
Nikt mu nie ufal no ale coz mielismy zrobic? Pomaszerowalismy do jakiegos baru.
Zamowilismy jedzenie, chlopcy po kuflu piwa... no i nagle na zegarkach wybila 20:30.
Telefon Martina zaczal dzwonic.
Nieporadnie wyciagnal go z kieszeni.
- Halo? - powiedzial. - Tak... Nie... Rano... Dokladnie... Prosze sprawdzic... - mowil spokojnie. - Co?! - wrzasnal i wstal szybko. - Chwila! - rozlaczyl sie.
Po jego minie od razu wiedzielismy, ze cos jest nie tak.
- Ha! Samolot pewnie na 21! - zasmial sie Max przytulajac Ole.
- Zbierajcie sie! Juz! Juz! - mowil roztrzepany Martin.
- O Boze! Mowilam! - wstalam ciezko z krzesla.
Niestety nastroj Martina wplynal rowniez na nasz nastroj.
Nie bylismy juz tak zrelaksowani jak wczesniej.
Wystarczylo, ze Martin krzyknal dwa razy, a my pofilmowani ruszylismy do taksowek.
Nie bylo czasu nawet na to zeby sprowadzic naszego wana.
Ja z Nathanem jechalismy w jednej taksowce z Ola i Maxem.
Pech chcial, ze to ja usiadlam z nimi na tylnej kanapie.
Cala droge na lotnisko okazywali sobie uczucia.
- Ja przepraszam bardzo! Ja tu siedze! - krzyknelam.
- Chcesz o tym porozmawiac? - Ola na moment odsunela sie od Maxa.
- Tak! Ale jestescie na tyle zajeci, ze mnie nie wysluchacie! - popatrzalam na nich.
Nie zwrocali uwagi na to co do nich mowilam... A mwilam duzo bo droga na lotnisko troche trwala.
W lusterku widzialam tylko Nathana usmiechajacego sie do mnie... no i z boku... Ole i Maxa zajetych soba.

- Wszyscy sa?! - zapytal roztrzepany Martin przy odprawie.
- Taaak.. ale czy to ma jakies znaczenie? - stalam oparta o jakis filar. - Jest juz 21:15...
- Cicho! Daje rade! - krzyknal Mart i pobiegl gdzies z naszymi paszportami.

W trakcie odprawy Martin caly czas gdzies wydzwanial.
Nie szczegolnie skupialam sie na tym o co chodzi poniewaz skupialam sie na Nathanie.
Katem oka widzialam, ze Ola i Max znowu sa zajeci.

25.03.2012

" Zakupy " na szybko ♥

- Max i Nathan od rana cos kombinuja... ale ciii! - usmiechnela sie Kelsey.
No... to juz wiemy czemu sie tak zachowuja! - pomyslalam.
Nie zwracalysmy z Ola nawet uwagi na to, ze zespolowi wlasnie wreczano platyne za 1000000 sprzedanych kopii Glad You Came!
Bylysmy tak pofilmowane, ze nie uslyszalysmy jak chlopcy dziekuja nam za to, ze ich wspieramy.
Gdy wszystko sie skonczylo Max podszedl do Oli, Nathan do mnie... bylam tak zdenerwowana, ze zapomnialam o rocznicy, ze nawet nie wiem co do mnie mowil.
Uslyszalam jedynie :
- Czas na kolejne after party ludzie!!

Dojechalismy do jakiejs restauracji.
After party w restauracji? To na pewno jest zwiazane z rocznica! - nadal myslalam o tym, ze zapomnialam kupic prezentu itp.
Ola miala identyczna mine co ja!
Po jej wyrazie twarzy - jak i po mojej - mozna bylo wyczytac " POMOCY! "
- Damy rade! - szepnelam jak wchodzilysmy do restauracji.
- Ty bo ja kupilam breloczek z napisem NYC... moge dac to Maxowi? - patrzala na mnie zdeterminowana.
Bylysmy w stanie dac im nawet rolke papieru i powiedziec, ze to prezent dla nich... zeby tylko nie pomysleli, ze zapomnialysmy!

- Co zamawiamy?! - zapytala sie Nareesha.
Ola caly czas kopala mnie pod stolem.
Nagle podszedl kelner i szepnal cos Nathanowi na ucho.
Nath kiwnal do Maxa i obydwoje wstali.
- Ja musze siku! - zerwalam sie z krzesla.
- Ja tez! - krzyknela Ola.
- Siadajcie na chwile... - uspokoili nas Max i Nathan... chociaz wlasciwie to jeszcze bardziej zdenerwowali.
Odeszli na moment, a ja tylko patrzalam na Ole krecac glowa.
Wrocili z wielkimi bukietemi kwatow i malymi torebeczkami.
- Taaaaaaaaak! - Ola wstala z krzesla! - Bo....
- Zeby nie bylo! - przerwalam jej.
- Taaaak... zeby nie bylo my tez mamy prezenty... mamy, nie? - spojrzala na mnie.
- Mamy... taaaak... - zaczelam rozgladac sie po sali.
Pobieglam do pierwszego lepszego wazonu i wyciagnelam kwiaty.
- Najlepszego! - powiedzialam do Nathana wreczajac mu je.
Ola wziela jakas swieczke.
- Taka jak lubisz... pomaranczowa... - usmiechnela sie.
Chlopcy zaczeli sie smiac, a my z Ola zrobilysmy sie cale czerwone.
W koncu przyznalysmy sie im, ze zapomnialysmy, ale nasi mezczyzni nam przebaczyli.
Wracajac do hotelu po dlugiej nocy - o dziwo kazdy ja pamieta. - Max zaja sie Ola, a Nathan mna... wszystko wrocilo do normy.

Ups.. rocznica ♥

- Do wejscia 5 minut! - krzyknal jakis mezczyzna.
Chlopcy mieli dac mini koncert na zywo ( przez livestream  ) i dla grupki fanow, ktorzy zostali zaproszeni przez radio z100.
Oparlam sie o sciane i czekalam az Nathan sie w koncu odezwie... to znaczy odzywal sie podczas drogi do studia jak gdyby nigdy nic. Potem znowu o mnie zapomnial.
Tak samo bylo z Maxem i Ola.
Ola jednak nie ustepowala.
Nie rzucila mu sie po pierwszym " kochanie " na szyje... ani po drugim... trzecim...
Zapatrzalam sie na nich.
Stali z boku, Max cos mowil, a Ola patrzala na niego nieugieta.
- Mam treme! - podszedl do mnie Nathan.
- Powiedz mi... o co wam chodzi! - popatrzalam na niego gniewnie.
- Co... nie rozumiem... - zmieszal sie.
- Najpierw nie odstepujecie nas na krok, potem macie nas gdzies i nagle teraz znowu wam sie love story wlaczylo?! - unioslam brwi.
- Przeciez z Maxem jestesmy normalni! - zdziwil sie.
Widac bylo jednak, ze cos jest nie tak.
- Skad wiedziales, ze chodzi mi o ciebie i o Maxa? - wciaz patrzalam na niego zdenerwowana.
- Oj kochanie masz zly dzien chyba dzisiaj. - pocalowal mnie i odszedl. - Trzymaj kciuki!
Ja wciaz stalam oparta o sciane.
- Co sie dzieje? - uslyszalam jak Max pyta Ole.
- Co sie dzieje?! Ty mi powiedz! Wielce mnie kochasz, potem zlewasz, teraz znowu kochasz... czlowieku w ciazy jestes?! Nie wiem... wez jakies tabletki! Moze za bardzo zmeczony jestes... musisz odreagowac... ale czemu wszystko kosztem naszego zwiazku?!
- Przeciez nic mi nie jest! Zdawalo ci sie! - pocalowal ja.
Ja odeszlam od sciany i poszlam na widownie.
Wejscie na antene przeciagnelo sie o godzine wiec postanowilam, ze wroce za kulisy.
Im blizej koncertu tym bardziej Nathan i Max zaczeli wracac do normalnosci.
Ola troche sie uspokoila... przynajmniej cala nie dygotala.
Ja z kamienna twarza udawalam, ze nic sie nie stalo.
Po uplywie okreslonego czasu uslyszelismy dzwiek i chlopcy poszli na scene.
Wczesniej oczywiscie sie z nami pozegnali.
- Chodz na widownie... - pociagnelam Ole.
Podczas wystepu usmiechali sie do nas jak gdyby nigdy nic.
- Ktory jest dzisiaj? - zapytalam Nareeshy... cos przeczuwalam.
- A co ty nie wiesz kiedy macie rocznice z waszymi lovelasami? - Nareesha usmiechnela sie do mnie i do Oli.
- O fuck! Rocznica! - popatrzalysmy sie z Ola na siebie.

" W co ty pogrywasz? " ♥

- Podaj mi pilot... - popatrzalam na Ole.
- Tak! I co jeszcze? Pic ci sie chce? Moze glodna jestes? - zbulwersowala sie.
- ...Wlasciwie to chce tylko pilot... - odpowiedzialam lezac na kanapie.
Ola powiedziala cos jeszcze pod nosem i wyszla.
- Jasne! Sama sobie poradze! Sama! - krzyknelam.
Nagle kolo mnie przeszedl Nathan.
- Kochaniutki! Badz tak dobry i podaj mi pilot! - usmiechnelam sie uroczo.
- Tak, tak... - mowil nie zwracajac na mnie uwagi i wlepiajac swoje oczy w telefon.
- Chyba ci sie w dupce poprzewracalo, kolego! - usiadlam na rogu sofy i patrzalam na niego.
On po raz kolejny mnie, ze tak powiem zlal, odebral telefon i wyszedl na hotelowy taras.
- A temu co? - Tom usiadl kolo mnie.
- Lepiej zeby nic bo dzisiaj jakos mnie ponosi... - obserwowalam Nathana, a moja noga automatyczne zaczela mi chodzic.
- Ciebie ponosi?! - Ola dosiadla sie do nas zdenerwowana. - Max w ogole nie reaguje na to co do niego mowie! Gadam, produkuje sie, a tego nawet na " yhm " nie stac!
- Spokojnie dziewczyny... - Tom popatrzal na nas jak na wariatki.

- Wsiadajcie! Szybko! - ponaglal nas Martin.
Wszyscy ruszyli do wana.
W wanie bylo lacznie 12 miejsc - cztery rzedy po 3 fotele.
Nagle zobaczylam, ze Nathan siada kolo kierowcy - Kevina - na samym przodzie.
Za nim pchal sie juz Max.
- Ze niby co?! - unioslam brwi z niedowierzaniem.
- Szybko! - popchnela mnie Ola. - Zajmuje dla mnie i dla Maxa!
- No... chyba raczej nie musisz... - wciaz patrzalam na fotele kolo kierowcy i krecilam glowa.
- Jak to nie? - Ola popatrzala na mnie po czym od razu zerknela na pierwszy rzad. - Chyba sobie jaja robicie!! - katem oka widzialam jak cala chodzi.
Mialysmy z Ola zly dzien, do tego Max i Nathan nie zwracali na nas uwagi... masakra!
- Dziewczyny! - krzyknal Martin wychylajac glowe przez okno.
Wkurzone wsiadlysmy do auta.
Ola cala chodzila!
Mowila cos pod nosem.
Ja tylko kiwalam glowa i patrzalam na Nathana.
Co im odwalilo?! - pomyslalam. - Jeszcze kilka godzin temu nie pozwolili nam odejsc od siebie, a teraz maja jakies jazdy!
- Ola! - krzyknal Max.
OLA?! - mowilam w myslach patrzac zdziwiona na nia. - Nigdy nie slyszala zeby Max zwrocil sie do niej w inny sposob niz " kochanie ", " sloneczko " itp.
Ola uniosla brwi i patrzala na Maxa.
Wciaz cala chodzila.
- Uspokoj sie. - szepnelam.
- Jestem spokojna! Calkowicie! OAZA SPOKOJU JESTEM! - krzyknela
- Masz moj portfel? - zapytal usmiechajac sie slodko.
W co ty pogrywasz? - myslalam patrzac na niego przeszywajacym wzrokiem.
- Alez oczywiscie... Max! - usmiechnela sie ironicznie.

24.03.2012

" Takie male a tak cieszy" ♥

" NYC here we are!! " - ekipa tuz po wyjsciu z samolotu zaczela dodawac tweety.
Max i Ola oczywiscie nadal okazywali sobie uczucia.
Nagle zobaczylam Toma i Kelsey w takiej samej konstelacji.
- Boze..! Przeszlo na nich! - mowilam do Nathana wskazujac palcem na Kels i Toma.
On zasmial sie tylko i mnie pocalowal.

Na lotnisku w NY nie czekalo tak duzo fanow jak w LA wiec chlopcy szybko sobie poradzili i pojechalismy do hotelu.

- Umieram z gloduuuu! - powiedzialam wchodzac do hotelowej restauracji.
- Jak zawsze! - zasmiala sie Ola.
- Max zajmij sie swoja ksiezniczka bo znowu zaczyna! - spojrzalam na Maxa, ktory po moich slowach pocalowal Ole. - Dziekuje! - usmiechnelam sie i zajelam miejsce.
- Zauwazylas, ze oni jakos sobie wiecej uczuc okazuja za granica niz w domu? - Nathan mowil do mnie patrzac na Ole i Maxa.
- Wiesz... te strefy czasu, inny klimat... - patrzalam przejeta na karte dan. - A podaja tu ziemniaki z kurczakiem? - podnioslam glowe, a Nathan przewrocil oczami.
W menu bylo bardzo duzo wymyslnych dan... Kraby, przepiorki... reszty nazw nawet nie pamietam nawet jakbym pamietala to nie umialabym ich wymowic.
- Jak podaja to ja poprosze. - Ola zaczela rozgladac sie za kelnerem.
Kelner podszedl szybko.
- Co podac? - zapytal.
- Nie... Ola wiesz... to ja wezme kluski! - patrzalam na karte, w ktorej zapisane byly wymyslne dania.
- Tak... a moze golonko do tego? - zapytal Max poirytowany.
- Fuuuj! - skrzywilam sie. - Zostaje przy kluskach.
- To ja wezme schabowego! - Ola popatrzala pewnie na kelnera.
- Ale z klasa zamow... z klasa! - upomnialam ja.
Ona nalozyla noge na noge i usiadla prosto.
- Dobrze wysmazony kotlet schabowy z chrupiaca i zarumieniana skorka poprosze. - usmiechnela sie.
Chlopcy krecili tylko glowami.
Kelner patrzal na nas jak na dziwakow.
- Kraba... - Ola przewrocila oczami.
- Juz podaje. - kelner usmiechnal sie sztucznie i odszedl.
- Ty zjesz kraba? - popatrzalam na nia zniesmaczona.
- Nie, ale mialam dalej kontynuowac historie o schabowym? Zadzwonil by do psychiatryka...
- Wiecie co proponuje? - Nath odlozyl karte. - Chodzmy do fastfood'a!
Automatycznie na wszystkich twarzach pojawily sie usmiechy.
Szybko wyszlismy z restauracji, a przez szybe zauwazylismy stojacego kelnera, ktory na tacy mial kraba.
- Twoj obiad kochanie! - Max usmiechnal sie slodko i pocalowal Ole.

- Wreszcie cos normalnego! - mowilam rozpakowywujac swojego hamburgera. - Takie male a tak cieszy!

Jak najdalej... ♥

Po krotkim, ale jakze tworczym pobycie w Vegas ruszylismy do NYC!
Jadac na lotniko wciaz rozmyslalismy co sie tak naprawde stalo po Spring Break.
Nagle Martin podskoczyl na fotelu.
Wszyscy patrzeli na niego uradowani.
Bylismy pewni, ze cos mu sie przypomnialo.
- Cos mnie ugryzlo! - zaczal drapac sie po plecach.
Zmierzylismy go wzrokiem.
- Trzeba sie myc! - Ola skomentowala i wtulila sie w Maxa.
Droga na lotnisko nie trwala dlugo wiec nasze golabeczki sie soba nie nacieszyly.
- Biedni... - Nathan udawal przejetego wysiadajac z auta.
- Nadrobia w samolocie! - zasmialam sie.
- Wez nawet nie mow... siedzimy za nimi!
- O nie, nie, nie! - wzrokiem zaczelam szukac Toma i Kelsey. - Toooom... bo jest akcja...
- Nie! Nie ma mowy! - odpowiedzial.
- Ale o co ci chodzi? - zapytalam.
- Nie wiem... a tobie? - popatrzal na mnie.
Zrobilam tak zwanego ' face palm'a ' i kontynuowalam :
- Bo patrz... Wy siedzicie za Nareesha i Siva... a oni siedza za nami... czyli wychodzi na to, ze Max i Ola i ja z Nathanem... ale nie! Bo wy byscie.. i tutaj.. a my... - nie zdazylam dokonczyc.
- Powiedz wprost o co ci chodzi bo i tak cie nie zrozumiem... - Tom pokrecil glowa.
Nathan stal i patrzal na mnie jak na UFO... wiem, ze nie wygladalam najlepiej tego ranka, ale zeby od razu taka mina?
- Wymienicie sie z nami biletami? - zapytalam slodko.
- Yyyy... NIE! - skomentowali i odeszli.
- Przezyjemy jakos... - Nathan wzial moja torbe.
- O nie moj drogi! Ja sie tak szybko nie poddaje! - zrobilam psychopatyczna mine i wzrokiem zaczelam sledzic Toma i Kelsey.

Wchodzac do samolotu myslalam tylko o tym zeby jak najszybciej podsiasc Toma i Kelsey.
Wytlumaczylam wszystko Nathanowi wiec on tez byl bardzo skupiony.
Jak gdyby nigdy nic wyprzedzilismy wszystkich, a gdy zobaczylismy, ze Tom i Kelsey wchodza do samolotu szybko pobieglismy na ich miejsca.
Usiedlismy i udawalismy, ze nic sie nie stalo.
- To nie wypali.. - powiedzial Nathan.
- Bo? - zapytalam.
- Bo nikt nie skacze z radosci jak ma siadac kolo OLI I MAXA?! - zerknal na calujaca sie pare, ktora wchodzila do samolotu. - A tym bardziej Tom zobaczy numerki na biletach geniuszu!
- Czy ty chociaz raz mozesz we mnie uwierzyc? - zasmialam sie.
Wyciagnelam bilety z torebki i mu pokazalam.
- Tak! Zacznij jeszcze machac nimi, zeby Tom i Kelsey zauwazyli, ze siedzisz na ich miejscach.
- I kto tu jest geniuszem? Zerknij jeszcze raz. - podalam mu bilety.
Podmienilam je przy odprawie, a znajac roztrzepanych Toma i Kels nie zauwaza, ze na biletach maja inne nazwiska.
Tak jak myslalam - tak tez sie stalo.
Tom z Kelsey usiedli na naszych miejscach, a my z Nathanem siedzielismy z dala od okazujacych sobie za duzo uczuc golabeczkow.
Ola i Max przez caly lot robili to co zawsze... a my z Nathanem uradowani zasnelismy.

22.03.2012

Kolejna amnezja ♥

- Przepraszam pania? Gdzie ja jestem?! - obudzilam sie i jakies 3 centymetry od mojej twarzy lezal obudzony Tom... to znaczy myslalam, ze byl obudzony.
- Aaaaaa! - krzyknelam i odsunelam sie od niego.
Tak bardzo sie odsunelam, ze spadlam z lozka prosto na Nathana, ktory po ciosie tez sie obudzil.
Nagle Tom jakby zszedl na ziemie.
- Po co sie tak drzesz? - oburzyl sie.
- Po co ja sie tak dre?! Czemu ty spales ze mna! - zapytalam zdenerwowana.
- On z toba spal?! - Nathan wygramolil sie spode mnie.
- Ja z toba spalem?! - Tom zdziwil sie. - To gdzie jest Kelsey?! - zaczal sie rozgladac.
Nagle z szafy zaczely dobiegac jakies dziwne dzwieki.
Wstalam i podeszlam do szafy.
Otworzylam ja i nagle na moje nogi wyleciala Kelsey, Siva i Martin.
Nikt nie ogarnial tego co oni tam w trojke robili, ale tez szczegolnie sie nad tym nie zastanawialismy bo szukalismy Oli i Maxa.
Apartament byl ogromny.
Na schodach znalezlismy Jaya i Kevina.
- Gdzie sa nasze golabki? - Tom mowil szukajac butelki wody.
- A oni w ogole z nami wracali? - Nathan trzymal sie za glowe i opieral na blacie.
- Czekaj... bo bylismy w barze... - Tom zaczal opowiadac.
- To my bylismy w barze?! - zdziwilam sie.
- A po after party nie poszlismy do baru? - zapytal.
- A my bylismy na after party? - podeszla do nas Nareesha.
Jak widac nikt nic nie pamietal z poprzedniej nocy... Najbardziej zawsze pamieta wszystko Ola.. tylko ona gdzies zniknela.
Po zaspokojeniu pragnienia wrocilismy do szukania Oli i Maxa.
- Siiiiku mi sie chce! - Tom biegnal do lazienki. - O Boze!!!! - zaczal sie smiac.
Wszyscy pobiegli do ubikacji.
Naszym oczom ukazal sie slodki, ale strasznie dziwny obrazek.
Ola i Max wtuleni spali w jacuzzi.
- Myslicie o tym samym co ja? - zapytal Martin.
- Nie... nie robmy im tego. - podchodzilam do lezacej pary. - No przeciez tak slodko razem wygladaja! - udawalam niewinna i zaczelam odkrecac kurek z zimna woda. - UPS! Te kurki to jakies wyrobione tutaj sa! - zasmialam sie.
Para spala wtulona w siebie, ale jak zaczela leciec na nich lodowata woda wygladali jak jednosc!
Tak sie do siebie przytulili, ze az lezka krecila sie w oku.
Nagle Ola otworzyla oczy.
- Agataaaaaa! - wrzasnela i wyszla z jacuzzi.
Wziela prysznic, odkrecila lodowata wode i mnie zaczela lac.
- Yyyyy! - stalam wmurowana.
Max oczywiscie moj wybawiciel zlapal Ole od tylu i mocno ja przytulil.
Prysznic wwylecial z reki Oli a Nathan szybko zakrecil zimna wode.
- O nie moja droga! - oburzylam sie.
Wzielam pierwszy lepszy zel pod prysznic i zaczelam ja lac.
Nasza bitwa trwala dosc sporo czasu.
Potem zawarlismy rozejm i zeszlismy na sniadanie.

- Ale sie najadlem! - mowila Ola wsiadajac do windy.
- Ja tez. - powiedzial Max i ja pocalowal.
- Co sie tak wlasciwie wczoraj dzialo? - zapytala Kelsey.
Nikt nie odpowiedzial jej na te pytanie poniewaz nikt nie wiedzial.
Podroz na ostatnie pietro troche trwala wiec Max zaja sie Ola, Nathan mna, Tom Kelsey, a Siva Nareesha.

" Do zobaczenia na drugi dzien.. o ile sie obudzimy " ♥

Bo udanym wywiadzie zespolu poszlismy za kulisy Spring Break.
Przy scenie czekalo tysiace ludzi!
Gdzieniegdzie bylo widac plakaty The Wanted.
- O Boze! Ile ludu! - nie umialam sie napatrzec.
- O Boze... - nasladowala mnie Ola. - Ile dziewczyn w bikini! - spojrzala na Maxa.
- Racja... - popatrzal na nia Max po czym slodko sie usmiechnal.
- Co sie na mnie patrzysz?! Ja nie mam na sobie bikini...
Z dziewczynami ubralysmy zwiewne, ale ze tak powiem... sexowne sukienki.
Bylo strasznie cieplo wiec nie cudowalysmy rowniez z makijazem bo by poprostu splynal.
Moim zdaniem na tle innych VIPOw prezentowalysmy sie bardzo dobrze!
- Ej ale duzo tych dziewczyn... - Tom zapatrzyl sie w tlum, a Kelsey znowu go szturchnela.
Wygladala przy tym tak komicznie, ze nie moglam powstrzymac smiechu.
Ola nadal stala troche zniesmaczona i patrzala na rozneglizowane dziewczyny.
- Oj kochanie! - podszedl do niej Max i ja pocalowal. - Dobrze wiesz, ze zawsze na wystepie spiewam dla ciebie.
- Awwww... jak slodko! A teraz ide zwymiotowac tecza! - udawala odruch wymiotny.
- Oj kochanie... ja na wystepach zawsze spiewam dla ciebie! - Nathan mowil do mnie przedrzezniajac Maxa.
- Oj jak slodko! Kocham cie! Chodzmy poskakac w naszych rozowych okularach po kwiecistej lace! - mowilam przedrzezniajac ich.
Nagle w nasza strone poleciala butelka... oczywiscie z reki Oli.
Popatrzala na nas krzywo.
- Cicho! Zaburzylismy ich szczescie! - zasmial sie Nathan.
Po kilku minutach przekomarzania sie chlopcy poszli do reporterow.

Nadszedl czas na wystep!
Z dziewczynami i cala swita stalysmy za scena!
Ludzie krzyczeli, spiewali, tanczyli! Widok byl niesamowity!
 Performance sie skonczyl, a ludzie nadal szaleli!
- O Bozeeeee!! - chlopcy powtarzali schodzac ze sceny.
- Wow! To bylo niesamowite! - mowil Siva.
Po kilkunastu minutach zachwycania sie chlopcy dodali tweety na twittera :
" It was siiiiiick!! Thanks Vegas! " ; " It was amazing!! Vegas rocks!! ; '' After Spring Break! Now It's time for little party! " ; " Remember work hard, party harder! Thanks Vegas!! ".
Jak mozna wywnioskowac po tweetach poszlismy zabalowac.
Ostatniego razu w Vegas nie pamietamy... no moze tak troszke przez mgle... baaaaaardzo gesta mgle!
- To co?! Czas na odpoczynek?! - zapytal sie Martin.
- Takk... przy kilku... no dobrze kilkunastu kieliszkach dobrej wodki! - zasmial sie Kevin.
Po zespole bylo widac, ze sie ucieszyl.
Po tworczych konwersacjach stwierdzilismy, ze pojdziemy na after party.
Tak jak zaplanowalismy tak tez zrobilismy.
Weszlismy do ogromnej sali.
Do okola nas tanczylo mnostwo ludzi, migaly swiatla, w powietrzu bylo czuc alkohol.
- Jak w domu! - uradowal sie Martin i wszedl w tlum.
My zrobilismy to samo!
To do zobaczenia na drugi dzien! - pomyslalam gdy kelnerka dawala nam drinki. - O ile sie obudzimy!

" On our way to Vegaaaaaas!! " ♥

" On our way to... Veeeeeeegas!!! " - ekipa zaczela dodawac tweety na twittera.
Po udanym wystepie u Jaya Leno...
Wyruszylismy do Vegas!

- Jestesmy... kochanie! - Max jak zwykle slodko budzil Ole.
- Yhm.. - mamrotala i obrocila sie na drugi bok.
Ja jakims cudem wstalam wczesniej!
- Nie chce wstac?! - zapytalam Maxa.
- Zmeczona jest! - nakryl ja koldra.
- Ta... Ty wiesz! - krzyknelam. - Wstaaaaawaj! - zaczelam ja szturchac! - Wstaaaaaaawaj!! - ona jednak nie reagowala. - Ian Somerhalder czeka na zewnatrz! - Ola momentalnie podniosla sie.
- G g g g g dzie?!?! - rozgladala sie oszolomiona.
- Yhm... strasznie zmeczona jest! - zasmialam sie.
- Z tym Ianem to tak na serio?! - zapytala.
- No wlasnie... z tym Ianem to tak na serio? - popatrzal na nia Max. - Twoj narzeczony cie budzi, a ty reagujesz dopiero na jakiegos Iana...
 - A no bo wiesz... koles kase mi wisi i... ten... no... - pocalowala go.
Tak... Ian Somerhalder... Aktor miliarder wisi jej pieniadze... No, ale Max po pocalunku o nic wiecej nie wypytywal.
- Dzisiaj MTV SPRING BREAK!!!! - cieszyl sie Nathan.
- Suuuuupeeeer! - zrobilam mine jakbym podzielala jego radosc... a tak naprawde to bylam tak zmeczona, ze nie chcialo mi sie nic robic.
- Dziewczyny co dzisiaj ubieracie? - zapytala Nareesha.
- Cos krotkiego! - zasmial sie Tom i od razu dostal w ramie od Kelsey.
- Cos sie wymysli! - odpowiedzialam i zaczelam zbierac swoje rzeczy bo czas wysiadac!

Chlopcy pojechali do kilku stacji radiowych.
Oczywiscie z dziewczynami tez pojechalysmy.
Fanki milo nas przywitaly, zrobily sobie z nami kilka zdjec, a zespol udzielal wywiadow.
Po wywiadach ruszylismy do MTV.
Za niedlugo mial sie rozpoczac SPRING BREAK i chlopcy mieli dac jeszcze jeden wywiad.

20.03.2012

Karaoke ♥

Wreszcie wyladowalismy w LA!
Chlopcy jednak nadal smiali sie z naszego pomyslu.
My z dzieczynami bylysmy dumne, ze wytrzymalysmy az 10 godzin!
Na lotnisku czekal Martin i reszta swity... oczywiscie bylo tez tam bardzo duuuuuzo fanek!
Od razu nas otoczyly i nie daly chlopcom przejsc dalej jezeli nie zrobili sobie z nimi zdjecia.
Na samym lotnisku bylismy z dobra godzine.
Po zaspokojeniu fanek chlopcy byli wolni i ruszylismy do hotelu.
Nawet szczegolnie sie nie rozpakowalismy poniewaz Martin rzucil propozycje, ze idziemy do baru.
Zespol oczywiscie sie ucieszyl, a my z dziewczynami nie mialysmy nic do gadania.
Chlopcy zauwazyli, ze nie jestesmy z tego faktu zadowolone i nas troszke pocieszyli.
Jak zwykle Maxowi zajelo to bardzo duzo czasu.

Bar byl pelny!
A Kevin'owi zachcialo sie karaoke.
- Idz! - krzyknelam.
- Sam nie pojde! A jedynie ty masz tak " piekny " glos jak ja! - pociagnal mnie.
Nie musze chyba mowic, ze jak zaczelismy spiewac wiekszosc ludzi wyszla.
- Jestem z ciebie dumny! - Nathan usmiechnal sie do mnie kiedy kolo niego siadalam.
- Przeciez nie umiem spiewac...
- Ale wyploszylas caly bar! - zasmiala sie Ola.
- Ja ci radze... tak po przyjacielsku... uspokoj sie bo cie kiedys zabije! - usmiechnelam sie ironicznie.
Z Ola bylysmy przyjaiolkami od niepamietnych czasow.
Znalysmy sie od dziecka i zawsze sobie dokuczalysmy, lecz to z milosci.
- Ojjj... jakas ty mila! Kocham cie! - przytulila mnie smiejac sie.
- Ty wez sie tul do swojego lovelasa! - odepchnelam ja. - Patrz jaki smutny.
Max zrobil smutna minke, a Ola go przytulila.
- Chyba te smutne minki bede czesciej robil! - zasmial sie i ja pocalowal.
Potem kelnerka przyniosla nam trunki... i wiecej nie pamietam.

" Cos podac? " ♥

- Mozna! Mozna! - zaczelam mowic nerowo nakladajac peruke na glowe Oli.
- Mozna! Mozna! - poprawiala ja.
- Przypominacie mi panie kogos! - zasmial sie. - To ja poprosze jeszcze jedna cole pod 11B. - przygladal sie chwile i odszedl.
- Zabije cie! - krzyknelam do Oli niosacej cole w kierunku ich siedzenia.
Znowu zakryla sie reka.
Wlasciwie to troche mnie to dziwi... jak oni mogli nas nie rozpoznac?

Lampka pod 11B znowu zablysnela.
- Teraz ty biegniesz moja droga! - Ola popchnela mnie.
Wiedzialam, ze stanie sie cos niedobrego.
Wyleje cos... przewroce sie... peruka spadnie.
Idac w strone chlopcow nic jednak sie nie stalo... cud!
Podeszlam pod ich fotele i ukrylam sie pod burza wlosow.
- Mowilem ci, ze sa podobne! - Tom szeptal do Nathana.
- My poprosimy salatke. - Jay spojrzal przenikliwym wzrokiem.
- Oczywiscie! - mowilam nerwowo poprawiajac peruke i naszyjnik.
FUCK! Naszyjnik! Tak... poprawialam naszyjnik, ktorego kiedys dal mi Nathan.
- Ladny naszyjnik! - popatrzal Max.
Nathan wstal i zaczal do mnie podchodzic. Ja jednak odwrocilam sie i szybko odeszlam.
Podeszlam do zmeczonych dziewczyn.
- Fajny mam naszyjnik?! - ironicznie sie usmiechnelam.
- Nie?! Nie! Prosze nie! - Ola wstala.
- To ty moja droga sciagnelas peruke! Moj naszyjnik to nic!
- Jasne! Moze jeszcze sie im przedstawicie? - zapytala Nareesha.
- Tak podejde i powiem " Czesc Nathan! To ja twoja dziewczyna! Poznajesz? " - zdenerowalam sie
- Poznaje! - nagle uslyszalam czyjs glos za soba.
- Super! - odwrocilam sie i chamsko odpowiedzialam.
Nagle dziewczyny ucichly, a chlopak zaczal sie smiac.
- Przynajmniej nie pochwalily sie, ze leca z nami na twittere tak jak ostatnio! - uslyszalam nastepny glos.
Odwrocilam sie ponownie...
- Cos podac? - usmiechnelam sie nerwowo do pieciu pasazerow.

Stewardessy ♥

Plan B sie sprawdzal... przynajmniej tak nam sie wydawalo.
Chlopcy zasneli, a my wreszcie moglysmy sciagnac te okropne peruki.
Nagle Tom zaczal sie wiercic i otworzyl oczy.
Juz po nas! - pomyslalam zakrywajac sie torebka.
Tom przygladal sie nam przez dluzszy czas, a podczas tego pisal cos na telefonie.
Nagle cos zaczelo wibrowac w mojej kieszeni. Telefon.
Na szczescie mialam wyciszone dzwieki...
" Ale jazda! Kolo mnie siedza dziewczyny identyczne jak wy! Jedna z nich wyglada na gorsza niezdare od ciebie! haha X " - Tom nadal patrzyl sie w nasza strone.
- Chyba mu nie odpiszesz teraz?! - Ola spojrzala na mnie.
-Niiiie... - w ostatnim monencie anulowalam wysylanie wiadomosci.
Tom juz nas zauwazyl... cos jeszcze? - pomyslalam.
W tym momencie Nath i Max odwrocili sie do nas.
Momentalnie zmienil im sie wyraz twarzy.
- Przepraszam... macie panie chusteczki - poniewaz peruki troszke nas postarzaly mogli nas pomylic z kims starszym.
- Yyyyym - pokrecilysmy glowami patrzac sie spod burzy sztucznych wlosow.
Bylysmy zalamane!
Mysialysmy wymyslec cos innego.

Wychodzilysmy z toalety poprawiajac stroje.
Przebralysmy sie za stewardesy.
Samolot byl duzy wiec nikt nie zauwazyl, ze nie jestesmy prawdziwymi pracownicami.
Zajmowalysmy sie dolnym pokladem.. na szczescie!
Chlopcy mieli miejsca na gornym.
Pech chcial, ze po pewnym czasie kazano nam isc obslugiwac poklad na gorze.

Nagle lampka przy siedzeniu 11B zaczela mrugac.
U gory bylysmy tylko z Ola, a ktos czegos potrzebowal...
Po chwili zorientowalam sie ze to Max!
- Moja droga... to twoj lovelas! - popchnelam ja.
Szla zaslaniajac reka twarz.
- Tak? - zapytala chowajac sie za wlosami.
Chlopcy zamowili po coli i chyba sie nie zorientowali... chyba.
- Booooze jak dobrze, ze nic nie zauwazyli! - mowila Ola sciagajac peruke.
- Przepraszam... mozna poprosic... - nagle za plecami Oli stanal zaskoczony Max.

19.03.2012

Ciezki lot ♥

Tydzien w Turcji minal baaaaaardzo szybko.
Do lodowatej i pochmurnej Anglii wracalismy wypoczeci i opaleni.
Chlopcy przepakowali sie i znowu pojechalismy na lotnisko.
Lecieli do USA... tym razem bez nas... to znaczy... teoretycznie bez nas...
- Ej... - szepnela Ola do mnie wysiadajac z auta.
- Co?
- Zapomnialysmy ci powiedziec... nie bylo innych lotow do LA i lecimy z chlopcami w jednym samolocie.. - skrzywila sie.
- Jasne! Moze jeszcze siedzimy kolo nich?! - zbulwersowalam sie.
- Co sie dzieje? - Max pocalowal Ole.
- Nic, nic... - powiedziala Ola patrzac na mnie krzywo.
Gdy chlopcy oddali torby mielismy 5 minut na pozegnanie.
Oczywiscie nie brak bylo czulosci.
Ja jak zwykle stalam wtulona w Nathana i plakalam.
Chociaz nie wiem czemu... mialysmy leciec z nimi... no ale coz dzieki temu nic nie podejrzewali.
Siva czule obejmowal Nareeshe.... Max namietnie calowal Ole... ogolnie kazdy okazywal sobie milosc.

Chlopcy ruszyli w strone samolotu, a my z dziewczynami ruszylysmy po nasze torby.
Przez caly czas Ola prosila mnie zebym cicho sie zachowywala w samolocie bo nie chciala zeby zespol sie dowiedzial, ze lecimy z nimi.
 Oczywiscie na schodach do samolotu wywrocilam sie jakies 15 razy... no, ale to nic nowego.
Gorsze bylo to, ze wsiadajac zahaczylam bluza o fotel i narobilam niezlego szumu...
Na szczescie chlopcy mieli sluchawki w uszach i nie zorientowali sie.
12D... 12D... 12D... - powtarzalam w myslach szukajac swojego miejsca.
Poniewaz weszlysmy tylnim wejsciem chlopcy siedzieli do nas plecami...
- Gdzie jest 12D? - zapytalam zdesperowana Oli.
Ola wskazala mi miejsce palcem.
Bylo to dokladnie za fotelem Nathana.
- No chyba sobie zartujecie! - krzyknelam.
Chlopcy momentalnie sie odwrocili, a my z dziewczynami padlysmy na ziemie.
- Jasne... bedziesz cicho! - Ola zlapala sie za glowe.
Nie mialysmy innego wyjscia...
- Plan B.. - szepnela Nareesha.
Siegnelysmy do torebek, zalozylysmy peruki i usiadlysmy za chlopcami.
- Zapowiada sie ciezki lot... - skrzywila sie Ola.

Poszukiwania ♥

Podczas lotu do Turcji oczywiscie kazdy spal.
Wcale mnie ten widok nie zdziwil poniewaz kazdy nasz wspolny lot tak wyglada.
Gdy dolecielismy na miejsce po wyjsciu z klimatyzowanego samolotu uderzyla w nas fala goracego powierza.
Slonce ogrzewalo kazdy kawalek naszego ciala.
Biedny Jay nie mial kiedy zaopatrzec sie w krem z filtrem i biegal po sklepach na lotnisku.
Reszta natomiast myslala jak przezyjemy w jeansach w taki upal... nie mielismy zbyt duzo mozliwosci wiec zakupilismy krotkie spodenki i jakies dziwne stroje kompielowe przy hotelu.
Pomimo tego, ze powiewal przyjemny wietrzyk i tak nie dalo sie wytrzymac dluzszego czasu bez czegos zimnego do picia.
Upal byl na dluzsza mete nue do wytrzyania wiec nie zastanawialismy sie dlugo i poszlismy nad basen... to znaczy taki byl zamiar bo oczywiscie zgubilismy sie w hotelowych korytarzach.
- Czy my mozemy kiedys dotrzec w dane miejsce bez zbednych problemow? - zapytalam osuwajac sie zmeczona po sciane.
Poprawilam stylowe spodenki, ktore zakupilismy kilkanascie minut wczesniej i spojrzalam na reszte.
Chlopakom szorty chyba odpowiadaly niestety szorty dziewczyn byly zdecydowanie za male.
Kazda dziewczyna poprawiala je co chwile.
- Ja chce do dooooooomu! - krzyknal zalamany Tom.
Jego glos niosl dlugim korytarzem i wpadal w kolejne.
Bez nadziei na dotarcie do basenu ruszylismy dalej.
Przechodzilo kolo nas bardzo duzo ludzi, ale zadne z nas nie podeszlo i nie zapytalo sie o droge.
Gdy w koncu Tom sie odwazyl okazalo sie, ze mezczyzna mowil po francusku wiec sie nie dogadalismy.
Szlismy zmarnowwani liczac na to, ze w koncu dojdziemy.
- Wiecie co... mysle... - nie skonczylam dokonczyc poniewaz Ola mi przerwala.
- O nie! nie! nie! - Ty nie myslisz wiec nie rozwijaj swojej zlotej mysli! - zasmiala sie.
Nagle przed nami ukazala sie scina.
Jedyne mozliwe wyjscie to pojscie w lewo lub w prawo... no i wlasnie tu zaczal sie problem.
- Chodzmy w lewo! - powiedziala Ola pewnym krokiem skrecajac w lewy korytarz.
Wszyscy dobrze wiemy, ze Ola nie ma dobrej orientacji w terenie wiec poszlismy w przeciwna strone.
Na koncu korytarza stala jakas kobieta.
- Przepraszam, w ktora  strone na basen? - zapytalam grzecznie.
Kobieta popatrzala na mnie dziwnie, pokrecila glowa i wskazala za mnie.
Wszyscy zaczeli sie smiac...
Stalam dokladnie przy basenie.
- Geniuszu! - zasmial sie Tom.
Nie zdazylam nic odpowiedziec poniewaz Nathan wrzucil mnie do wody.
Max pocalowal mocne Ola i rowwniez ja popchnal... to byl dluuuuugi dzien.

Kierunek Turcja ♥

- Przed wami wolny tydzien... Potem chlopcy wylatuja do USA... Nie robcie nic glupiego! - prosila Jayne wysiadajac z samolotu.
- Tak Jayne... Bedziemy robili same tworcze rzeczy... Cwiczyli wokal, pisali piosenki.. - odpowiedzial Tom z ironia.
- Taaaaak... Wokal... - mowil Nathan podajac mi walizke.
- My mamy plany! - zasmial sie Max i pocalowal Ole.
Wzielismy torby i pomaszerowalismy w strone wyjscia.
Pogoda byla okropna!
Na zewnatrz wial porywisty wiatr i padal deszcz... Oczywiscie mgly tez nie moglo zabraknac.
- Milo... - przewrocilam oczami, zalozylam kaptur i juz chcialam wychodzic gdy ktos pociagnal mnie za reke.
- Musze wam jeszcze cos powiedziec... - Jayne wyciagnela cos z kieszeni.
Byly to jakies prostokatne kartki.
Trzymala je w rece zwiniete w rulonik.
- Czek na milion dolarow?! - usta Toma rozchylily sie w usmiechu.
- Nie... czeki mam w domu... to sa bilety. - usmiechnela sie Jayne i zaczela rozdawac pomiete kartki.
- Wiesz Jayne? Moglismy wrocic taxowka a nie metrem.. ale dzieki za troske. - Max zaczal rozwijac kartke.
- Karnety na pole golfowe? - Jay popatrzal w strone moja i Nathana po czym sie zasmial.
- Ha ha... Zabawne! - usmiechnelam sie ironicznie i popatrzalam na bilet. - Oszalalas?! - zapytalam niedowierzajac.
Spojrzalam jeszcze raz.
Wciaz widzialam to samo...
- Czekaj... bo nie rozumiem... - popatrzalam na Jayne.
- A czy ty cos kiedys rozumialas? - zasmiala sie Ola.
- Bo ja... ja myslalam... - jakalam sie.
- Myslenie tez ci nie wychodzi. - Ola kontynuowala.
- Max moglbys zrobic dobry uczynek i zajac sie swoja ukochana zanim ja jej cos zrobie? - zapytalam Maxa.
Na " odpowiedz " nie czekalam szczegolnie dlugo... Max pocalowal Ole.
- Dziekuje! - popatrzalam na zakochanych.
Ole od komentowania mogl powstrzymac tylko i wylacznie pocalunek Maxa.
- Wracajac do biletow... to tak na serio? - zapytala Kelsey.
- Tak... za godzine macie lot do Turcji! - Jayne spojrzala na zegarek.
 Nie narzekalismy, ze nie
mamy stojow, olejkow, letnich ubran.
Zgodnie pomaszerowalismy na odprawe,, ktora bardzo szybko minela.
Bylismy strasznie zmeczeni, a zarazem uradowani, ze spedzimy caly tydzien wygrzewajac sie w Turcji.

12.03.2012

Amnezja ♥

Na impreze z okazji konca trasy wybralismy sie tuz po ostatnim koncercie w Dublinie... to znaczy nie tak " tuz " poniewaz koncert skonczyl sie w piatek po 22:00, a w klubie wyladowalismy w sobote o 5:00... tak mi sie przynajmniej wydaje...
W kazdym badz razie wrocilismy z imprezy o... nie wlasciwie to nie wiem kiedy wrocilismy...
No, ale przynajmniej wiem kiedy sie obudzilismy... na zegarkach byla 21:14...
Z tego wywnioskowalam, ze raczej wczesnie nie wrocilismy.
Nie wiem jakim cudem, ale znalezlismy sie w busie.
Nie jest tak zle... - pomyslalam wstajac z podlogi.
Odslonilam zaslonke i wyjrzalam za okno. Stalismy pod lotniskiem...
Czy cos mnie ominelo? - myslalam przechodzac przez Ole i Maxa przytulonych do siebie.
Tak naprawde to chyba duzo rzeczy mnie ominelo...
Martin lezal na kanapie ubrany w sukienke, Nathan byl pomalowany, Tom byl tylko w majtkach, Max mial na sobie bluzke Oli... wymienialabym dalej, ale Siva w stroju kopciuszka mniej mnie przerazal niz Kevin lezacy w zlewie...
- Jak on sie tu zmiescil?! - szepnelam zdziwiona.
Odwrocilam sie za siebie. Wszyscy lezeli nieruchomo na podlodze, albo na kanapie.
Nagle ktos zaczal sie ruszac.
Ola mamrotala cos pod nosem.
Podchodzac do niej z butelka wody potknelam sie o Nathana i przewrocilam na Jaya wiec reszta tez sie obudzila. Jedynie Martin i Kevin spali dalej.
- O Boze... co tu sie stalo?! - Jay przetarl oczy.
- Dlaczego jestes goly? - Siva zapytal Toma.
- Ty sie lepiej dowiedz dlaczego masz na sobie stroj jakiejs ksiezniczki! - odparl Tom.
- I to w dodatku mojej siostrzenicy... - popatrzala Nareesha.
- Wy to zawsze macie jakies problemy. - Max podniosl sie powoli i obciagnal, a przynajmniej probowal, bluzke Oli, ktora mial na sobie - Przytylem przez noc. - zasmial sie.
- Nie... raczej nie... - Nath patrzal z obrzydzeniem.
- Tu dzialo sie cos dziwnego... - mowil Max sciagajac bluzke i przechodzac kolo Kevina lezacego w zlewie.
Kazdy powoli dochodzil do ladu, a Mart i Kev nadal spali.
Patrzac na to, ze bylo po 22:00 nie bylo w tym nic dziwnego...
Martin w koncu sie obudzil i strasznie mu sie spodobal stoj, w ktory byl ubrany.
jakos o 23:00 dowiedzielismy sie, ze autobus stoi pod lotniskiem poniewaz mamy samolot do Londynu.
Ktos z ekipy nas spakowal - poniewaz my nie bylismy w stanie.
Kevin nadal lezal, ciezko oddychajac w zlewie.
- A co gdyby tak... - podeszlam do niego i odkrecilam kurek z zimna woda. - Ups!
Kevin wystrzelil jak z procy, oczywiscie wyskakujac ze zlewu urwal kran, ale nie przejmowalismy sie tym szczegolnie poniewaz wracalismy do domu... wreszcie.
Trzymajac sie za obolale glowy wyszlismy z busa.
- Niezapomniane chwile. - szepnelam do Oli wtulonej w Maxa.
Ona odwrocila sie i usmiechnela.
Max ja pocalowal.
- Wreszcie sie wyspimy... w normalnych lozkach! - mowil Nathan obejmujac mnie.
- Nie moge sie doczekac! - odpowiedzialam.
Do samolotu dziewczyny wsiadaly w objeciach swoich ukochanych.
Pomimo tego, ze lot nie trwal dlugo Max tworczo zaja sie Ola, Tom Kelsey, Siva Nareesha, a Nathan mna.

11.03.2012

Duma ♥

Ostatni koncert z trasy chlopcow...
Fanki placza, chlopcy nie dowierzaja, a my z Ola, Nareesha i Kelsey stoimy dumne pod scena.
Jeszcze niedawno dawali wystepy po szkolach, w sklepach, a teraz stoja na ogromnej scenie przed kilkudziesiecio tysieczna publicznoscia.
Z lezka w oku poszlysmy za kulisy i czekalysmy na naszych chlopcow.
Zespol wszedl zmeczony, ale radosny do pokoju... i to wlasnie ich usmiechy sprawily, ze ta lezka, z ktora wychodzilysmy z koncertu splynela po naszych policzkach.
- A wam co? - zasmiaj sie Jay.
Z dziewczynami szybko rozgladalysmy sie za chusteczkami.
Max podszedl do Oli.
- Kochaniee... - powiedzial slodko wycierajac lze plynaca po jej policzku po czym ja pocalowal.
Nath w tym momencie sie wycieral.
Liczylam na cos bardziej romantycznego niz usmiech rzucony przez ramie.
Stalam jak wryta.
- Ekhem... - popatrzalam na Nathana.
- Co?- udawal, ze mnie zbywa.
- Fakaj sie! - powiedzialam siadajac na kanape.
Nath usmiechnal sie ponownie i podszedl do mnie.
- Ide pod prysznic! - nachylil sie.
Patrzalam mu prosto w oczy... wiedzial, ze na cos czekam.
Pocalowal mnie.
- Ok, idz! - krzyknelam uradowana.
Wszyscy z ekipy byli zajeci, ale oczywiscie najbardziej zajeci byli Ola z Maxem. Dlatego tez jak Ola dowiedziala sie, ze Max idzie pod prysznic nie ulegla po jednym calusie tak jak ja.
- O Boze no pusc go! - wstalam, podeszlam do nich i pociagnelam Ole za reke.
Nie wygladala na szczegolnie szczesliwa... a wrecz powiedzialabym ze wzrokiem chciala mnie zabic.
- No hany... twoj lovelasik zaraz wroci! - mowilam glaszczac ja po glowie.
Jej mina jednak wcale sie nie zmieniala.
Na szczescie chlopcy ogarneli sie bardzo szybko i usmiech znowu powrocil na twarz Oli.
- To co? Male after party? - Nath objal mnie.
- Male? - popatrzalam na niego. - Czas zaszalec!

8.03.2012

Pilot ♥

" Beeeeeeelfast! " - ekipa zaczela dodawac tweety.
Gdy dojechalismy na miejsce nie zostalo duzo czasu do koncertu wiec wszyscy zgodnie pomaszerowalismy do hali.
Oczywiscie postanowilam z Ola, ze porobimy cos tworczego....
Ekhem... owinelysmy sie papierem toaletowym i udawalysmy mumie...
- O nieee! Zombie!!! - Tom udawal przestraszonego.
- Mumie! - popatrzalam na niego pogardliwym wzrokiem.
- O nieee!!! WARIATKI! - wykrzyczal.
Ola jedynie zdolala kopnac go w tylek poniewaz uciekl.
- Oooo! Zombie!! - do pokoju wszedl Nathan.
- Mumie! - krzyknelam zdenerwowana.
- Fajne... rozowe... innego koloru papieru nie bylo? - zasmial sie.
- Twarzowy! - powiedziala Ola strasznym glosem.
- Ooookeeeeej... ja lepiej pojde.. - Nath mnie pocalowal i wyszedl.
- Zombie!?! - Max otworzyl buzie ze zdziwienia.
- MUMIE!!!!! - krzyknelysmy z Ola.
- Pani mumio.. czy zechciala by pani mnie pocalowac? - powiedzial Max udajac powazny glos.
- Ja nie jestem kopciuszkiem tylko mumia! - zmierzyla go Ola.
Max myslal chwila po czym mocno pocalowal Ole.

Zespol mial probe, a my opatulone z Ola w rozowy papier ogladalysmy telewizje.
Po krotkiej chwili jednak nam sie to znudzilo i poszlysmy na probe do chlopcow.
Wzielysmy cos do picia i ruszylysmy w strone hali.
Oczywiscie wyszlysmy owiniete papierem wiec wzbudzalysmy sensacje.
Caly zespol zaczal sie smiac, a my tanczylysmy taniec mumi pod scena.
Po 2/3 piosenkach bylysmy zmeczone i wrocilysmy za kulisy.
- Poogladamy TV? - zaproponowala Ola zdzierajac papier z siebie.
- No! - zgodzilam sie.
- Ale gdzie jest pilot? - zapytala.
- Nie wiem! - zsunelam sie z kanapy i usiadlam pod telewizorem.
Nie mialysmy pilota wiec zmienialysmy kanaly recznie... a po pewnym czasie noznie...
Nagle do pokoju wszedl zespol.
- Yo! - krzyknal Tom i siegnal do lodowki. - Pilot? - zasmial sie, wyciagnal butelke wody i zamknal lodowke.
- Pilot? - popatrzalysmy z Ola na siebie i pobieglysmy do lodowki.
Otwieranie lodowki w dwojke nie jest zbyt dobrym pomyslem lecz po kilku minutowych przepychankach jakos ja otwarlysmy.
- Piiiiiiloooooot! - uradowana wyciagnelam go z lodowki.
- Nie! Ogorek wiesz! - Ola popatrzala na mnie.
- Nie zaczynajcie znowu tworczych konwersacji... prosze! - Nathan podszedl do mnie.
- Dokladnie! - powiedzial Max calujac Ole. - Jakos tak lepiej bez papieru. - zasmial sie.
Do konceru zostalo kilkanascie minut wiec.... bardzo czule pozegnalysmy sie z ukochanymi i poszlysmy pod scene.

Niezdara ♥

Na zegarkach wybila 12.
Wszyscy powoli zaczeli sie budzic.
Dookola bylo slychac ziewanie i skrzypiace materace bo kazdy sie przeciagal.
Nasze lozka mialy moze nie caly metr szerokosci, spalismy z podwinietymi nogami i jeszcze nad nami i pod nami byly inne lozka... masakra.
- Dzien dobry. - Nath powiedzial zaspanym glosem przecierajac oczy.
- Yhmm.. - przykrylam sie kadra i odwrocilam sie od niego.
Troszke mi to zajelo poniewaz jestem niezdara a w dodatku rozmiar lozka mi na szybki obrot nie pozwalal.
- Fajnie, fajnie... - powiedzial slodko Nathan zwlekajac sie z lozka.
Nasze lozko bylo dosc wysoko, ale Nath sobie poradzil.
Lozko Oli i Maxa bylo dokladnie po drugiej stronie, Toma i Kelsey pod nimi, Jaya nad moim i Nathana i Nareeshy i Sivy pod naszym " lozem ".
Na lozkach przy ziemi spal Martin - po mojej stronie, a po stronie Oli - Kevin.
Robilo sie coraz pozniej.
Wszyscy wstali... no prawie wszyscy... ja sobie slodko spalam tak samo jak Ola.
- Kochanie... wstawaj! -  Max stojac swoje lozko mial na wysokosci klatki piersiowej
- Ciii! - mamrotala Ola.
- Kochanie... - mowil slodko Max.
- Ciiii! - jaknela glosniej Ola.
- Kochaniutka.... - Max mowil coraz bardziej slodko.
- Cicho! - krzyknela. - Kochanie.....
- Poddaje sie... - powiedzial i pocalowal ja w czolo.
Minuty lecialy... minuty? Godziny! A my z Ola nadal spalysmy.
Nagle poczulam jak ktos szturcha moje ramie.
- Nie! Nie wstaje! - zaspana popatrzalam na Nathana.
Nath w odroznieniu od Maxa poddal sie od razu.
Slyszalam, ze Ola sie odkrywa i wstaje.
Nie chcialam byc gorsza.
Przeciagnelam sie, ziewnelam kilka razy.... no i wrocilam do snu.
Nie! Musisz byc silna! - mowilam w myslach.
Za jednym szybkim zamachem odkrylam sie i zeszlam z lozka...
To znaczy takie bylo zamierzenie poniewaz wyszlo troszeczke inaczej.
Zapomnialam, ze nasza kabina jest jednak dosc wysoko i spadlam prosto na podloge busa.
Wszyscy odwrocili sie i natychmiastowo zaczeli sie smiac.
Zdezorientowana podnioslam sie i rozgladalam sie dookola.
Ola lezala na ziemi cala purpurowa, Max, Nathan i Tom plakali ze smiechu, Jay mnie nakrecal, a reszta nadal nie wiedziala o co chodzi lecz pommo tego sie smiala.
Gdy wszyscy sie uspokoili - a trwalo to chwilke - Nathan podszedl do mnie i mnie pocalowal.
Nie obylo sie oczywiscie bez komentarzy.
Ola cos mowila lecz Max zakonczyl moja meke poniewaz zaja sie Ola.
Pocalowal ja mocno... a potem to nie wiem bo Nathan lubi nasladowac Maxa wiec... ale wynika z tego, ze Ola i Max byli bardzo zajeci.

7.03.2012

Nieszczesne zaslonki ♥

Dzien przed dwoma ostatnimi koncertami z trasy powoli dobiegal konca.
- Porobmy cos tworczego! - zaproponowalam cieszac sie jak dziecko.
- Ale ty przeciez jestes taka zmeczona! - Ola udawala przejeta.
- Zmeczona? A czemu jestes zmeczona?! - zapytal zdziwiony Nath.
- Jaaaaasne! Jeszcze ty przeciwko mnie! - powiedzialam i odsunelam sie od Nathana.
On jednak przysunal sie do mnie i mnie objal.
- To gdzie idziemy? - usmiechnal sie Nath.
- Nie mozemy nigdzie isc.. skoro twoja dziewczyna jest taka zmeczona to lepiej zeby odpoczela! - Ola sie nasmiewala.
Uderzylam ja w ramie... mialo bolec, ale chyba nawet nie poczula bolu poniewaz przechylila sie na Maxa, a ten ja od razu przytulil.
- Nie no... chodzmy gdzies! - Max spojrzal na Ole.
- Zrobisz to dziewczynie swojego kumpla? Przeciez ona musi odpoczac... jes taka zmeczona!- zasmiala sie Ola.
- Nie chce wam psuc planow, ale gdzie wy chcecie isc? - nagle do rozmowy dolaczyl sie Martin.
- Kino, restauracja, pozwiedzac...? Porobic cos tworczego... - odpowiedzial mu Max.
- Nie no... taaaak... fajnie, ze chcecie odreagowac i porobic cos innego... ale bedzie maly problem... to znaczy jest maly problem. - Martin sie skrzywil.
- Ty masz zawsze jakies problemy! - Max wstal, a za nim cala reszta.
Ominelismy Martina, ubralismy kurtki, buty i zeszlismy na dol - do wyjscia.
Martin caly czas szedl za nami.
Na dole bylo ciemno. Wszystkie okna byly pozaslaniane.
Zaslaniemy je tylko w tedy jak jestesmy w trasie - jak bus jedzie.
- Martin... a wam sie cos chyba powalilo z tymi zaslonkami! - zaczelam krecic palcem wskazujac na zaslony.
- Nie... przeciez powiedzialem, ze bedzie maly problem z waszym wyjsciem. - Martin sie zasmial.
- Zartujesz?! - Ola uniosla brwi.
Kiedy Ola sie dziwila ja postanowilam sprawdzic czy Martin nie robi sobie z nas zartow.
Otworzylam drzwi i... tak, bus jechal i to dosc szybko!
Nathan zlapal mnie od tylu i przyciagnal do siebie, a Ola zamknela drzwi.
- Chora jestes?! - krzyknela.
- Chcialam sprawdzic... - mowilam otrzepujac sie... sama nie wiem z czego.
- Sprawdzic..? Poziom swojej glupoty chyba!! - mowila, a wlasciwie krzyczala Ola.
- Nie moglas odslonic jednej z zaslonek?! - zapytal przerazony Nath trzymajac mnie za ramiona.
- Nie pomyslalam....
- No nic dziwnego! Bo ty nie myslisz!!!! - Ola mowila zdenerwowana.
Po chwili jednak jej przeszlo i ruszylismy na gore.
Ola polozyla sie kolo Maxa, ja kolo Nathana.
Wszyscy byli soba zajeci, a w telewizji lecial znany nam dobrze " spiewajacy przewodnik z Paryza ".

Spiewajacy przewodnik z Paryza ♥

Trasa powoli dobiegala konca.
Pozostaly tylko dwa koncerty - Belfast, Dublin.
- Uff... wreszcie jeden dzien wolny! - mowilam kladac sie na kanape.
- Taaaaak... rzeczywiscie... tak sie napracowalas!! - Ola usiadla obok mnie.
- Noo...Taaaak... ona tak sie napracowala! - zasmial sie Martin.
- Ekhem... a kto ci podrzucal babeczki do biura i ganial z papierami?! - unioslam brwi.
- Ale polowe po drodze zjadalas! - zbulwersowal sie Mart.
- To co?! Ale polowe donosilam! - wlaczylam telewizor.
- Babeczki?! - nagle wtracil sie Jay. - Martin, slodziaku... jak bedziesz tyle jadl to to cos - zlapal Martina za brzuch. - nie zniknie... NIGDY!
Martin sie zmieszal i wyszedl.
- Naprawde podrzucalas mu babeczki? - zapytal przejety Jay.
- No przeciez slyszales... ponoc je zjadalam zanim je donosilam. - rozlozylam ramiona w niemocy.
- O czym rozmawiacie? - Max usiadl kolo Oli.
- Yyy... o babeczkach... wiesz... takie tam tworcze konwersacje o slodkosciach... - powiedziala poirytowana Ola.
- Skoro mowa o slodkosciach... - Max pocalowal Ole.
- Wiecie co... z tej slodkosci to mi sie wymiotowac chce! - Jay pokrecil glowa i sie stracil.
Bus zespolu nie nalezal do malych, ale dokladnie mozna bylo uslyszec rozmowe Jaya i Martina.
Jay wypominal biednemu Martinowi babeczki...
- Ci to maja problemy! - mowilam odwracajac sie w strone Maxa i Oli. - Taaa... jeszcze jakbyscie mnie sluchali! - wstalam z kanapy i wyszlam.
Poszlam w strone drugiego pomieszczenia z telewizorem i innymi bajerami... jedno bylo zajete przez zakochanych.
Wlaczylam telewizor i przegladalam jakies programy muzyczne.
Gdy doszlam do polskich programow postanowilam, ze zostawie wloczony telewizor i pojde cos przekasic.
Tak tez zrobilam.
Gdy wracalam obladowana jedzeniem myslalam, ze juz nie dojde.
Nagle w pokoju zobaczylam Maxa, Ole, Jaya i Nathana.
- Nie mozecie miziac sie z dala od nas?! - zapytalam Ole i Maxa ostroznie kladac jedzenie na maly stolik.
Ostroznie... tak... no ale oczywiscie ze szklanki uronila sie jedna kropelka napoju... no... moze dwie... trzy... no dobra ewentualnie cztery... ekhem...no moze cala szklanka, ale to nie ma wiekszego znaczenia!
Nagle uslyszalam znajomy glos w telewizji.
Odwrocilam sie by sprawdzic kto to jest i...
- Ola! Ola! Ola! - krzyknelam.
- Cooo?!
- Pa..pa...patrz! Piosenka! - pokazalam na telewizor.
 - Matt i Patricia?!?! Ale jazda! - Ola oderwala sie od wszystkiego... to znaczy od Maxa.. i zajela sie teledyskiem.
- To ten przewodnik z Paryza?! - zapytal Nathan.
- Taaaak... przewodnik z Paryza! - zasmialam sie z Ola po czym wrocilysmy do ogladania.

4.03.2012

Kolejna pomylka ♥

Po kilku godzinach siedzenia w pokoju stwierdzilysmy, ze nie ma to glebszego sensu...
Wyszlysmy z pokoju.
W nasza strone szly trzy postacie.
- Znowu one?! - zalamalam sie.
Nie bylo widac twarzy poniewaz bylo ciemno.
Gdy doszlysmy wystarczajaco blisko zorientowalysmy sie ze to tylko Kev, Mart i Jayne.
Porozmawialismy chwile i sie rozstalismy.
Znowu zobaczylysmy trzy osoby, ktore staly przy scianie.
- A wy nie szliscie do pokoju?! - zasmiala sie Ola.
- Nie szczegolnie. - odpowiedziala dziewczyna.
- Michelle. - szepnelam a trojka dziewczyn podeszla do nas.
Liczyly chyba na jakas tworcza konwersacje, ale po pierwsze tworczych konwersacji z nimi nie da sie przeprowadzic, a po drugie zespol wyszedl z sali od fanow.
- Chlopcy! - usmiechnely sie dziewczyny.
- To o nie chodzilo?! - zdenerwowal sie Nathan.
- Ile razy mamy wam powtarzac, ze one nic dla nas nie znacza?! - Max podszedl do Oli.
- Przestan... - Ola powiedziala odpychajac go od siebie.
- Nie! Nie przestane, rozumiesz?! Nie wiem co ona znowu sobie ubzdurala, ale na pewno to nie jest prawda! - Max mowil przejety.
Nathan podszedl do mnie.
- Porozmawiamy? - zapytal.
- Nie.. - odpowiedzialam odchodzac.
Zaszedl mi droge.
- Nie nauczylyscie sie jeszcze, ze one klamia? Wymyslaja jakies bzdury, a potem same w nie wierza i opowiadaja je innym! - mowil zdenerwowany.
Ani ja, ani Ola nie reagowalysmy na ich wypowiedzi.
To prawda... jeszcze nigdy nie bylo tak zeby powiedzialy prawde ale...
- Powiedzcie prawde! Chociaz raz! - Max odwrocil sie do dziewczyn.
- Sory... - powiedzialy zmieszane i wyszly.
- Juz?! Rozumiecie?! - Nathan zapytal wkurzony.
- Ale to wygladalo.... - Ola sie odezwala.
- To zawsze tak wyglada! - Max patrzyl sie jej prosto w oczy.
- Przepraszam... - wtulilam sie w Nathana.
Katem oka widzialam ze Max i Ola tez sie pogodzili.
Wtulone w naszych ukochanych wrocilysmy do busa.

" Nie mamy o czym rozmawiac. " ♥

- Co sie stalo? - Max ponowil pytanie, tym razem skierowal je do mnie.
 - Tyle biletow macie, ze je rozdajecie? - oderwalam wzrok od telefonu i wstalam.
Nagle do pokoju wrocila Ola.
Max ponownie zlapal ja za reke.
- Kocham cie rozumiesz?! - powiedzial.
- Znowu zaczynasz? - Ola wziela telefon, ktorego zapomniala i wyszla z pokoju.
Ruszylam za nia.
- Czekaj! - krzyknal Nath i podszedl do mnie. - Porozmawiajmy!
- Nie mamy o czym... - spuscilam glowe i wyszlam.
Nie musialam dlugo szukac Oli.
Szla wolnym krokiem w strone wyjscia.
- I co? Pozwolisz zeby zepsuly nam wieczor? - zapytalam.
- A masz na cokolwiek ochote? - odwrocila sie.
- Nie szczegolnie, ale nie mam tez ochoty na siedzenie w busie i uzalanie sie.
Ola popatrzala na mnie i po chwili poszysmy na hale.
Jakos nie szczegolnie chcialysmy usiasc kolo trzech przyjaciolek wiec usiadlysmy na trybunach.
Koncert sie zaczal a chlopcy wszedzie nas szukali i nie umieli sie skupic.

Z boku bylo widac zdenerwowanego Martina i Jayne.
My jednak nie zwracalysmy na nic uwagi tylko dobrze sie bawilysmy.

Wystep powoli dobiegal konca wiec postanowilysmy z Ola, ze wyjdziemy bo potem juz nie bedzie jak.
Gdy doszlysmy za kulisy uslyszalysmy aplauz.
- Koniec... - powiedzialam.
Ola kiwnela glowa i juz mialysmy wchodzic do pokoju gdy nagle pojawil sie zespol.
Zmieszane stalysmy i nie wiedzialysmy co mamy zrobic.
Wszyscy ruszyli do pokoju gdzie VIPy robia sobie z nimi zdjecia.
 Max i Nathan stali i patrzeli sie na nas.

- Chodzcie! Szybko! - poganial ich Martin.
Odwrocili sie i ruszyli za reszta.
Wchodzac do sali Max odwrocil sie i popatrzal na Ole.
Ona jednak nie zwrocila na to uwagi i weszysmy do pokoju.

Dobroczyncy ♥

- Co wy tu robicie....? - zapytala niesmialo Kelsey.
To, ze poklocila sie z Kelsey Ann nie zmienia faktu, ze lubi Dionne i Michelle.
Z Ann tez pewnie sie wkrotce pogodzi...
- Chlopcy nas zaprosili... to znaczy mnie Tom. - Kelsey Ann popatrzala na nas.
Hmm... no moze tak szybko sie nie pogodza.
- Chlopcy was zaprosili.....? - zapytalam.
- Taaak... Nathan jest cudowny! Dal mi mejsce w pierwszym rzedzie. - odezwala sie Dionne.
-  Interesujace.... - skomentowala Ola wstajac.
- Max tez jest kochaniutki. - Michelle popatrzala w strone Oli.
Ola odlozyla torebke i spojrzala na Michelle.
- Taaaaak... nie wiem jak wy, ale mi sie troszke od tej slodkosci wymiotowac sie chce. - powiedzialam podnoszac sie z miejsca i ruszajac w strone kulis.
Nareesha, Kelsey i Ola ruszyly za mna.
Droga za kulisy strasznie sie ciagnela.
Chlopcy patrzeli sie na nas zdezorientowani. Max popatrzal na Ole.
Ona zmierzyla go wzrokiem, pokrecila glowa i zniknela za zaslonami.
Usiadlysmy na kanapie. Nie wiedzialysmy co mamy o tym myslec.
Z jednej strony bylam pewna ze chlopcy nigdy by tego nie zrobili, ale z drugiej strony cos mi mowilo, ze byli by do tego zdolni.
Ola cala chodzila.... Po Kelsey jakos to splynelo, a Nareesha siedziala przejeta zastanawiajac sie nad czyms.
Po chwili Kelsey wyszla, a Nareesha przysunela sie do mnie i do Oli.
 - Dziewczyny to jest niemozliwe! - powiedziala Nareesha.
Ola uniosla brwi.
- Niemozliwe? Wiesz... sadze, ze jednak byli by w stanie podniesc telefon i napisac do nich, albo zadzwonic. - somentowala.
Nagle do pokoju wszedl caly zespol.
Nathan i Max od razu do nas podeszli.
- Co sie stalo? - zapytal Nathan.
- Nic... - udawalam ze pisze cos na telefonie.
- Kochanie co jest? - Max zwrocil sie do Oli.
Ola nie odpowiadajac na jego pytanie wstala.
Max zlapal ja za reke.
- Zostaw! - krzyknela Ola i wyszla z pokoju.

Zapowiada sie masakra ♥

Po dlugo trwajacym pozegnaniu z Maxem, Ola zdecydowala jednak, ze pojdzie na probe zespolu.
Podczas gdy chlopcy mieli probe do hali zaczeli wchodzic fani z VIPowkami i ustawiali sie pod scena.
Martin i Kevin pomaszerowali za kulisy, a my z dziewczynami usiadlysmy kolo fanow.
Gdy fanki zauwazyly, ze siedzimy kolo nich zaczely do nas podchodzic i prosic o zdjecia.
Rozmawialysmy z nimi, robilysmy fotki...
- Przepraszam, te trzy miejsca kolo ciebie sa wolne? Bo nasze ktos zajal. - nagle uslyszalam glos jakiejs dziewczyny stojacej za mna.
- Tak, tak. - powiedzialam nie odwracajac sie.
Spojrzalam w prawo... szukalam wzrokiem Kelsey.
- Cos sie stalo... - powiedziala zaniepokojona Ola patrzac sie w strone Nareeshy.
Z dziewczynami usiadlysmy kolo siebie.
Po mojej prawej stronie siedziala Ola, Nareesha i Kelsey, - ktora gdzies wybyla - a po lewej byly trzy miejsca wolne... no wlasciwie ktos je zajal.
Bylam ciekawa kto zaja te miejsca wiec zerknelam w lewo.
Trzy dziewczyny rozsiadly sie na krzeselkach i poprawialy make-up...
Zaniemowilam.
Siedzialam i patrzalam w ich strone.
- Kelsey wrocila. - powiedziala Ola lecz ja nie reagowalam. - Ej! Zyjesz? - szturchnela mnie, ale do mnie nic nie docieralo. - Haaaalo?! - tym razem szturchnela mnie na tyle mocno, ze sie odchylilam, a ona byla w stanie zobaczyc na kogo sie patrze.
- Nie, nie, nie, nie, nie.... - powtarzala.
Nagle Max i Nathan podeszli na rog sceny gdzie stalysmy.
- Aaaaaaaaa! Nathan!!!!! - zaczela krzyczec dziewczyna kolo mnie.
- Maaaaaaaaax! Usmiechnij sie!! - krzyczala jej kolezanka.
Dziewczyny zaczely sie smiac.
My z Ola spojrzalysmy na chlopcow.
Widac bylo, ze nie wiedza o co chodzi.
Gdy trojka dziewczyn zauwazyla, za Max i Nath patrza w nasza strone odwrocily sie do nas.
- Oooo! Hej! - powiedziala cala trojka sztucznie sie usmiechajac.
Nie moglo nas spotkac nic gorszego... kolo nas usiadla Dionne - dziewczyna, ktora zarywa do Nathana, Michelle - byla od Maxa i Kelsey Ann - byla przyjaciolka Kelsey.
Zapowiada sie masakra... - pomyslalam.

3.03.2012

Sexi ♥

- Piotruś? - Max odwrócił się i popatrzał na Kelsey.
- Piotruś! - odpowiedziała.
- Yhm... Piotruś... - powiedziała poirytowana do Oli.
- Piotruś.... - Max popatrzał na Olę.
- No Piotruś do Kelsey jakiś napisał! - Tom nas wybronił, a właściwie Ole.
Nie miał szczególnie po co jej bronić, ale niestety Max chyba zapomniał o tym, że wszystkie plotki o Piotrku i Oli były nie prawdziwe ponieważ wyglądał na zdenerwowanego.
- Piotruś do ciebie napisał?! - nagle Tom się zdziwił.
Ratując Olę, od ponowienia tematu o panu Piotrze z X factora, sam wpadł.
- Kuzyn! - nagle Kelsey przestała być wredna.
Zdziwione z Olą się odwróciłyśmy, a ona po raz pierwszy się do nas szczerze uśmiechnęła... Albo tak dobrze udaje.
W każdym bądź razie zafascynowane wróciłyśmy do oglądania.
- Ale Kuba sexi wygląda... - Ola szepnęła w moją stronę.
- Co przepraszam...? - Max wyraźnie się poddenerwował.
- O Boże! Maxiu jest zazdrosny! - zaśmiał się Nath.
- Ej, ale bez kitu! Bosko tu wygląda! - odpowiedziałam Oli.
- Co...? - Nathan uniósł brwi ze zdziwienia.
- Ale macie problemy! - Ola pokręciła głową.
- Ja myślę, że oni... - nagle Ola mi przerwała.
- Co ty dzisiaj tak często myślisz?!?! - zdziwiła się. - Ty tyle nie myślałaś przez ostatni rok!
Zmierzyłam Olę wzrokiem.
- Serio myślisz, że jest sexowny...? - Max zapytał Olę.
- Yhm. - odpowiedziała nie odrywając wzroku od ekranu.
- A ja nie jestem sexowny? - rzucił kolejne pytanie.
- Yhm. - odpowiedziała.
Nic do niej nie docierało kiedy oglądała telewizor, a tym bardziej jak wypatrywała mnie i siebie na widowni.
- Miło! - Max udawał smutnego.
- Ale co? - Ola wyrwała się z transu i pocałowała Maxa.
- Powiedziałaś, że nie jestem sexowny.
- To bolało! - Nath udawał, ze pilotem przebija sobie serce.
Pilot służy za jakiś sztylet albo... coś.
- It's like a dagger in my heart. - Tom zaśmiał się i zaczął śpiewać piosenkę chłopców.
- Dagger, Dagger oh Dagger, Dagger oh. - śpiewałam i podskakiwałam na sofie.
- O! Próbę sobie robicie? Próbe to powinniście sobie zrobić na hali... jakieś 20 minut temu. - do pokoju wszedł zdenerwowany Martin.
- Maaaaartin! - krzyknęłam uśmiechnięta rozkładając ramiona.
- Wreszcie ubrany! Nadal nie umiem pozbierać się po tym co zobaczyłam przed busem. - Ola skrzywiła się.
- Oli tylko widok gołego Maxa nie obrzydza! - zaśmiał się Nath.
- Masz z tym jakiś problem? - zapytała.
- Mnie też nie obrzydza! - Tom zaśmiał się i podszedł do Maxa.
- Sexi flexi normalnie! Szykujcie się papużki. - zaśmiał się Kevin.
Nathan wstał powoli i mnie pocałował.
Max z Olą żegnał się troszeczkę dłużej... więc postanowiłam, że się ulotnie.

Powtórka z rozrywki? ♥

Po uganianiu się za chłopcami z Olą byłyśmy trochę zmęczone... Max i Nathan wyglądali gorzej...
Nathan od razu po wejściu do busa położył się na kanapie... Max natomiast do busa wcale nie doszedł..
No właściwie doszedł... na schody i tam też został.
Nie robiło to jakiejś szczególnej różnicy ponieważ Ola też zdecydowała się na krótki odpoczynek na schodach.
Ja zaszłam trochę dalej... Przeszłam schody, oparłam się ręką o jeden z foteli i oddychałam głęboko.
- Nie wierzę!! Przeszłaś schody?! - mówiła Ola podnosząc się ze schodów.
Maxowi chyba było wygodnie gdy leżał tam z Olą bo jak wstała od razu ją pociągnął i wylądowała na nim.
Nagle dostałam SMS'a od brata :
" Gwiazdy... X Factor leci! Oglądacie? ".
- Gwiazdy? - powiedziałam pod nosem. - Gwiazdy! - krzyknęłam bijąc się w głowę.
Pobiegłam szybko po pilot i usiadłam pod telewizorem.
- Boże proszę... żeby był TVN! - szeptałam trzęsąc się i szukając kanału.
Chłopcy mięli wiele pozagranicznych kanałów.
- MAAAAAAM! - wykrzyczałam.
- Downa chyba! - Ola krzyknęła ze schodów.
- Chodź, chodźźźźź!! - pobiegłam po nią i ją ciągnęłam.
Max jednak nie dawał za wygraną! Mocno trzymał swoją ukochaną.
- Czekaj... może coś się stało. - Ola zwróciła się do Maxa i go pocałowała.
- Co mogło się stać...? - Max nadal jej nie puszczał.
- Ej... bo ja... ja... bo ja... bo ja myślała... - zaczęłam się jąkać.
- No widzisz? Coś się stało! Ona myślała! - Ola zaśmiała się, a Max w końcu ją puścił.
Wolność Oli nie trwała jednak długo bo Max wstał za nią, złapał ją za rękę i szedł za nami.
Ola nie szczególnie narzekała na ten brak wolności.
Gdy wreszcie doszliśmy do telewizora Ola wykrzyczała  :
- OOOO JEZDE!! To dzisiaj?!
- Nie... jutro! - powiedziałam poirytowana.
- Mogłybyście wyjaśnić o co chodzi... bo jakoś nie jesteśmy wtajemniczeni. - powiedział Nath siadając obok mnie.
- Bo my... Bo my... no i leci! - powiedziałam nie odrywając wzroku od ekranu.
- Chodź... pogramy w FIFE... - znudzony Max popatrzał na Nathana.
- Ej... to wy byłyście przed chwilą?! - Nathan się zdziwił.
- A to ten X Factor leci jak wy byłyście...? - Max usiadł zainteresowany.
- O... Piotruś... - nagle usłyszałam wredny głos Kelsey.

Pogon ♥

W drodze na The Code postanowilysmy sprawdzic czy ekipa sie opanowala...
Ekipa moze i tak... ale Tom nie.
" Girls... you were on your way to The Code about 3pm... It's almost 4pm... where are you...? ".
Zirytowana odpisalam mu:
" Thomas... one more tweet and I'll kill you guys... one by one! "
Tom oczywiscie nie wzial sobie tego tweeta do serca i zaczal spamowac...
" I told you Tom... start running cause we're near ". - dodalam tweeta wysiadajac z samochodu.
- To idziemy do busa czy jak? - zapytala Ola.
- No powinni byc jeszcze w busie... sprawdzmy. - mowiac to szlysmy w strone busa.
Gdy juz podchodzilysmy do busa i chcialysmy lapac za klamke z busa wybiegl owiniety biala koldra Tom.
Biegl tak szybko, ze az sie zakolysalysmy.
- Chyba wzial twoje slowa do serca... - Ola patrzala zdziwiona na Toma.
Od razu za Tomem wybiegl Ma owiniety w spodenkach i zpoduszka i Nathan w dresie z kocem.
Biegali na okolo nas krzyczac, ze mamy ich nie zabijac.
Stalysmy z Ola nieruchomu.
Gdy juz myslalysmy, ze to wszyscy wybiegl Martin w samych spodniach. Krzyczal to samo co chlopcy.
- Mart... Ciebie nie zabijemy... - powiedzialam lagodnie.
- To dobrze bo sie zmaczalem... - mowiac to wsiadal do busa.
My z Ola nadal stalysmy i nie wiedzialysmy co mamy robic.
Po pewnym czasie chlopcy sie zmeczyli, a my postanowilysmy ze ich zlapiemy.
Toma sobie oszczedzilysmy bo byl zbyt goly i Kels bylaby zazdrosna... a poza tym to ona sie nim zajela.
Gdy wreszcie Ola zlapala Maxa ten mocno ja pocalowal.
- Agata!!! Ja mu przebaczam! - zasmiala sie Ola.
Nathan podbiegl, zlapal od tylu i tez mocno pocalowal.
- Wiesz co... Ja Nathanowi tez! - krzyknelam.
Do autobusu wracalismy w calkowitym pokoju... Ja wtulona w Nathana a Ola w objeciach Maxa.

Inwazja tweetow ♥

Po kilku nastepnych koncertach z trasy zespolu stwierdzilysmy z Ola ze wrocimy na jeden dzien do domu - do Londynu.
Chcialysmy wreszcie przespac noc w normalnym lozku, wziac normalny prysznic, zjesc cos nie z puszki... a ponad to chlopcy poprosili nas zebysmy wziely im kilka rzeczy.
Do domu dotarlysmy okolo 14.
Wzielysmy szybki prysznic, przepakowalysmy siebie i chlopcow i zorientowalysmy sie, ze jest juzpo 19.
Bylysmy strasznie zmeczone wiec postanowilysmy pojsc spac.
Bylysmy pewne, ze rano obudzimy sie wczesniej, ogarniemy dom i pojedziemy na The Code.
No.... rano obudzilysmy sie wczesnie.... jakby tak przewrocic zegarek do gory dogami i nie patrzec na cyferki... no...
- Coooo?! Juz 14?!?! - krzyknelam ze swojego pokoju.
- A ty myslalas ze wstaniemy wczesnie? - zasmiala sie ola ziewajac.
- Trzeba sie zbierac... o 15 mamy byc juz  w arenie...
- I tak wiedza, ze nie przyjedziemy na czas... - slyszalam jak Ola przeskakuje po programach w telewizorze.
Nie mialam ochoty zbytnio sie spieszyc wiec wyciagnelam laptopa spod lozka i weszlam na twittera.
Nagle zobaczylam wpis od Nareeshy skierowany do mnie i Oli :
" I have a question... WHERE THE HELL ARE YOU girls?! ".
- Olaaa... powinnysmy chyba spiac posladki i sie pospieszyc... - krzyknelam.
Ola sie nie odzywala, a ja odpisalam ze o 15:30 bedziemy.
Nagle zobaczylam tweeta od Toma :
" Agata and Ola said that they'll be here at 3:30pm... yeeeeep.... ".
Tom wszedl mi troche na ambicje wiec zaczelam sie szykowac.
Ola widzac, ze ide wziac prysznic tez zaczela sie szykowac.
Gdy juz obie bylysmy gotowe usiadlysmy w salonie i stwierdzilysmy, ze nie do konca chce sie nam jechac.
Postanowilam sprawdzic jeszcze raz twittera.
Max dodal tweeta do mnie i do Oli :
" Yeh... You'll be here at 3:30pm but you're still in bed, you didn't eat a breakfast and you have soooo many things to do! Girls... whe know that you'll be late! haha ".
Odpisalysmy mu, ze jestesmy juz gotowe i nagle zaczela sie fala tweetow od calej ekipy TW do nas.
Pisali, ze i tak nie zdazymy, ze skoro jestesmy gotowe to czemu nas tu nie ma itp...
Postanowilysmy ich zaszokowac i ruszyc w droge.
Dodalysmy wiec tweeta :
" On our way to #TheCodeLondon" ...

1.03.2012

Baba ♥

Trasa powoli dobiegala konca... chlopcy byli coraz bardziej zmeczeni, ale pomimo tego nie za szczegolnie nudzilo nam sie w busie ani za kulisami.
Kazdy mial co chwile jakis odpal... Max chowal ciuchy Oli w lodowce, Jay wysypywal skittlesy na nasze lozka, Tom chowal Nathanowi czapki, Kevin robil chore zarty Martinowi... ogolnie bylo zabawnie.
Bylo... dopoki nie musialm wybierac dla Maxa ciuchow na wystep!
Chociaz nawet nie wiem dlaczego robilam to wlasnie ja.
Zmeczona siedzialam na podlodze a obok mnie lezalo milion bluzek, spodni, bluz....
- Max... a moze to?! - zapytalam podnoszac jeansy.
- Nooo moze byc.. - skrzywil sie lekko.
Boze! Wreszcie wybralismy spodnie! - cieszylam sie w duchu.
Siedzialam z nim tam dobra godzie, a ten caly czas wybrzydzal.
- Nooo... to teraz czas na bluzke.. - zalamalam sie.
Skoro spodnie wybieralismy godzine... z bluzka bedzie jeszcze gorzej.
Kazda bluzke ktora zlapalam - pokazywalam Maxowi. Jemu oczywiscie zadna sie nie podobala wiec rzucalam ja gdzies za siebie.
Przeszukalismy tak cala sterte ubran, ale Max niczego nie wybral.
Zmeczona i zalamana powloklam sie po kilka walizek z bluzkami.
Wysypalam cala ich zawartosc obok miejsca gdzie siedzialam z Maxem i zaczelismy szukac...
Ola w tym czasie ogladala telewizje w pokoju obok z Siva i Nareesha, Nathan lezal obok mnie i Maxa na sofie, Jay serfowal po internecie, Tom i Kelsey sie draznili... a reszta ekipy gdzies wybyla.
Wielka gora ubran z minuty na minute sie zmniejszala.
- Jestes gorszy niz baba... - mowilam pod nosem.
Podnoszac kolejne bluzki nawet nie pytalam Maxa o zdanie... wystarczylo ze zobaczylam jego mine.
Przede mna  ni bylo juz prawie ciuchw natomiast za mna.... masakra.
Bluzki lataly po calym pokoju.
Po pewnym czasie zauwazylam, ze przysypuje nimi spiacego Nathana.
Zostala juz tylko jedna bluzka...
- Max... blagam... moze byc? - zapytalam.
- Hmmm... - przekrecil glowe i myslal.
- Olaaaaa!!!! Rusz swoj tylek...
- Swoj sexi tylek! - przerwal mi usmiechniety Max.
- Rusz swoj sexi tylek - nasladowalam glos Maxa. - i powiedz swojemu chlopakowi...
- Narzeczonemu! - Max znowu mi przerwal.
- Po prostu powiedz mu ze go udusze!!!!! - krzyknelam.
Ola zjawila sie w minute.
Max ja pocalowal... - co nie trwalo minute... - i Ola szepnela mu cos do ucha.
- Moze byc ta bluzka! - powiedzial usmiechniety.
- Dziewczyno... nie wiem jak to zrobilas, ale moglas zrobic to jakies.. - popatrzalam na zegarek. - 3 godziny wczesniej.