Wakacje minęły bardzo szybko.
Nim się obejrzeliśmy był już październik.
Wraz z Olą i Nareeshą podróżowałyśmy za chłopcami.
- Pooooosuń się! - Ola zepchnęła Nathana z lotniskowego krzesełka tylko po to by zrobić miejsce Maxowi.
- Miło... - Nath skrzywił się i podszedł do mnie.
Wszyscy byliśmy nieco poirytowani gdyż czekaliśmy na samolot, który spóźniał się już trzecią godzinę.
Byliśmy po odprawie paszportowej jak i celnej co oznaczało, że nie moglismy zaczęrpnąć swieżego powietrza. Utknęliśmy na lotnisku, a samolotu nadal nie było.
Zsunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze.
Nathan zrobił to samo.
Oparłam się o jego ramie.
- Ja chcę do domu... - powiedziałam zmęczona.
Nath kiwnął przytakująco głową.
- Olaaaaa! - krzyknęłam pomimo tego, że ta siedziała nieco dalej.
- Czego?!
- Podaj mi słuchawki... proooszę!
- Jestem zajęta! - odwróciła się.
Czym? - pomyślałam.
Siedziała na kolanach Maxa twarzą do niego i patrzała jak w obrazek.
- Przecież ty nic nie robisz! - krzyknęłam.
- Jak to nie? - zapytał Max.
- No, a robi cokol... - nie dokończyłam pytania ponieważ Ola zaczęła " cos robić ".
- Rzygam tęczą... - Jay popatrzał na całujące się papużki i usiadł koło mnie i Nathana.
Po sześciu godzinach czekania opóźniony samolot wreszcie wylądował.
Wszyscy usłyszawszy komunikat, że mamy zacząć podchodzić do wyjścia, ruszyliśmy jak poparzeni.
Zerwałam się z podłogi i zaczęłam biec.
- Ona biega?! - krzyknęła zdziwiona Ola, która była tuż za mną.
- O Boże! Zapomniałam telefonu! - torbę, którą trzymałam w ręce zarzuciłam na ramie, szybko zawróciłam i pobiegłam w stronę krzeseł.
Telefonu jednak nigdzie nie bylo.
- Kasztanie! Ja go mam! - wydarł się Jay, którego nawet nie widziałam przez cały tłum, który podążał do samolotu. - Ja zostawiłem swojego iPhone'a! Weź go!
- I moje PSP! - Nathan wykrzyczał błagalnie.
Pozbierałam wszystkie rzeczy i ruszyłam w stronę teamu.
Droga była bardzo ciężka.
Kilku ludzi dostało ode mnie z łokcia... no, ale cóż.... life is brutal.
Po długiej i trudnej drodze wreszcie znaleźliśmy się w samolocie.
- Ola mogłabyś.... - odwróciłam się do koleżanki. Chcialam gazetę.
Ola i Max siedzieli za mną i Nathanem.... oczywiście byli zajęci.
Zaśmiałam się po cichu, wtuliłam w Nathana i założyłam słuchawki na uszy.
Super rozdział.^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. ; P
Zapraszam do mnie:
http://nazawszestoryoftw.blogspot.com/
http://opowiadanietw.blogspot.com/