- Czesc. - rzucila.
- Co tu robicie? - zapytaly dziewczyny.
- Wiesz co? Przyszlysmy na pokaz mody! - Ola usmiechnela sie ironicznie.
- Oj.. cos kolezanka nie w sosie. - Michelle popatrzala na nia.
- Daruj sobie. - skrzywilam sie.
Widzialam, ze Ola za sekunde wybuchnie.
- Ty tez nie wygladasz na zadowolona... - Dionne udawala zatroskana.
- Agata? - Ola cala chodzila.
Chciala jak najszybciej odejsc zeby nie wdawac sie w niepotrzebne klotnie.
Ja jednak wciaz patrzalam na uradowana ' kolezanke ' mojego chlopaka.
Gdy odwrocilam sie w strone Oli i ruszylysmy szybkim krokiem nagle uslyszalysmy glos Michelle i Dionne.
- Heeeeeej chlopcy! - powiedzialy chorem.
- Nie... trzymaj mnie... trzymaj! - Ola mruczala pod nosem.
- Olej to... - mowilam spokojnym glosem chociaz w srodku mnie roznosilo.
- Heeej! - Max i Nathan odpowiedzieli milo.
W tedy wszystko w Oli peklo... we mnie rowniez.
Odwrocilysmy sie.
Max i Nathan bardzo czule witali sie z ' kolezankami '... a mianowicie buziakiem w policzek.
Podeszlysmy do czworki ' przyjaciol '.
Chlopcy zdziwili sie troche...
Mysle, ze nas poprostu nie zauwazyli jak odchodzilysmy od Dionne i Michelle.
- Zartujesz?! - Ola stanela przed Maxem.
On jednak nie wiedzial co odpowiedziec.
Po twarzy Michelle bylo widac, ze jest z tej calej sytuacji zadowolona.
- Ja sie... jak to powiedzial Nathan " macam z kolegami ", a ty sie calujesz z kolezankami...? - Ole roznosilo.
Max wyciagal rece w strone Oli by ja troche uspokoic.
Ola odepchnela jego dlonie.
- Ja nie wiem... moze twoja ' kolezanka ' jest dla ciebie bardziej dojrzala? No bo w koncu to ja jestem fanka skejta... - Ola wciaz patrzala zlym wzrokiem na Maxa.
- Ale to nie tak... - szepnal.
- A jak?! - krzyknela Ola jeszcze w tedy kiedy Max sie wypowiadal.
On jednak stal cicho.
- No jak!? Pytam sie!
Michelle i Dionne patrzaly na pare z usmiechem na twarzy.
Nathan wygladal jakby szykowal mowe, ktora za chwile mi powie..
- Wesz co? Mam dosc ciaglych klotni, ktore zazwyczaj powoduje twoja ' kolezanka'! Skoro pomimo tych wszystkich incydentow z nia w roli glownej caly czas ja tak uwielbiasz to moze do siebie wrocicie?
- Ola... - Max spojrzal na swoja narzeczona smutnym wzrokiem.
- Nie Max! To nie dla mnie! Ja poprostu nie wytrzymuje... - sciagnela pierscionek ze swojego palca i wreczyla go chlopakowi.
Ja stalam i nie moglam uwierzyc w to co wlasnie sie stalo.
Ola zaczela odchodzic.
Nagle zza plecow Maxa wybiegla Nareesha.
Chyba wszystko widziala.
Spojrzala na piosenkarza i pokrecila glowa.
Pobiegla za Ola.
- A ty co? Ty tak bedziesz stal! - zwrocilam sie do Maxa.
- A co mam robic? To koniec... - ze lzami w oczach zsunal sie po scianie.
- Max... - Michelle kucnela kolo niego.
- Odejdz! - krzyknal. - Rozumiesz?! Odejdz!! - nie panowal nad soba. Wstal. - Wszystko zepsulas! Jestes z tego dumna?! - popatrzal na nia.
Przekrecil kilka razy pierscionek zarenczynowy w dloni i rzucil nim po czym odszedl.
Ja wciaz stalam jak wryta i nie umialam wydusic z siebie slowa.
Odwrocilam sie od Nathana, do ktorego caly czas stalam przodem, i ruszylam przed siebie.
- Czekaj.. - zlapal mnie za reke.
Nie mialam nawet sily sie wyrwac.
- Powiesz jej o tym co ci powiedzialam? - Dionne uradowala sie.
Nathan wyraznie sie zmieszal.
- Co?! No mow! Smialo! - krzyknelam. - Co ci nagadala twoja ' przyjaciolka ' ?
Nathan puscil moja reke i nie wygladal jakby chcial mi cos powiedziec.
Po chwili ciszy Dionne z dumna mina powiedziala :
- Powiedzialam mu jak to przelizalas sie ze swoim kolega!
- Co prosze?!?!? - odwrocilam sie w jej strone, a oczy wyszly mi na wierzch.
Myslalam, ze zaraz podejde do dziewczyny i wyrwe jej wszystkie podoczepiane wlosy.
Opowiada ludziom cos co sie nigdy nie zdarzylo i wyraznie ja to ' jara '!
Z garderoby wyszla cala ekipa TW i Lawson.
Pewnie uslyszeli nasze klotnie.
- Wierzysz jej? - popatrzalam na Nathana.
On stal cicho... patrzal sie na mnie.
- Wierzysz jej? - zapytalam i poraz kolejny nie uslyszalam odpowiedzi. - Powiec mi tylko czy jej wierzysz!
Chlopak jednak nic nie mowil.
- Rozumiem.... - szepnelam i zaczelam odchodzic.
- Agata... - Nathan zawolal mnie.
Odwrocilam sie i popatrzalam na niego.
Nie wierzylam w to co wlasnie sie dzieje.
Szlam dalej.
Marzylam tylko zeby zaraz zbudzic sie z tego koszmaru.
30.06.2012
29.06.2012
' Kolezanki ' ♥
Nathan i Max wyszli z garderoby szybciej niz weszli.
Oczywiscie tym razem cala ekipa jak i chlopcy z Lawson i Shecker zauwazyli, ze cos sie stalo.
Z Ola od razu wyszlysmy za Maxem i Nathanem.
Stali oparci o sciane tuz za drzwiami.
Spojrzeli na nas i jednym slowem nas ' zlali '.
Po chwili stania w ciszy Ola sie odezwala :
- O co wam chodzi?
- Nam?! - zapytali oboje.
- To wy sobie znalazlyscie nowych kolegow. - Nathan usmiechnal sie ironicznie.
- Dobrze powiedziales! K O L E G O W! - przeliterowalam.
- My znamy takich ' kolegow '. - Max popatrzal na Ole.
- A moze raczej ' kolezanki '? - uniosla brwi.
On wyraznie sie zmieszal. Podobnie jak Nathan.
- Ja ci nie wypominam, ze caly czas, pomimo tego co sie stalo, rozmawiasz z Michelle! - Ola sie zdenerwowala.
Wyraz twarzy Maxa sie zmienil.
Nie wygladal na zlego... wrecz przeciwnie!
Wygladal jakby chcial przeprosic Ole za ten caly incydent z zazdroscia o Shecklera.
Ola jednak nie odpuscilaby.
To on zaczal wojne..
Ona nie da sie tak szybko przeprosic.
- Tak! - Nathan nagle jakby sie obudzil. - Ale my sie nie obmacujemy z naszymi kolezankami!
- Aaa... a my sie niby macalismy tak? - zapytalam.
- A to pod garderoba?! - wyraz twarzy Maxa znowu sie zmienil.
Byl zly.
- Wiesz co? Ty mozesz wychodzic z kolezankami gdziekolwiek ze chcesz, a ja nie moge nawet porozmawiac z kolesiem, ktorego jestem fanka od malutkiej dziewczynki. - Ola pokrecila glowa i odeszla szybkim krokiem.
Max podbiegl do niej.
- Kochanie... - zlapal ja za reke.
- Kochanie? - stanela i popatrzala na niego. - Teraz ' kochanie '? Smieszny jestes! - wyrwala reke z jego uscisku i odeszla.
Poszlam za nia.
Nathan jednak sie nie wychylal zeby mnie gonic... ale jakos mnie to nie zasmucilo.
Gdy doszlam do Oli nie odezwalam sie...
Szlysmy w ciszy przed siebie.
- To jakis zart tak?! - nagle Ola sie odezwala.
Unioslam glowe.
W nasza strone szly ' kolezanki ' naszych chlopakow : Michelle i Dionne.
- Hej! - usmiechnely sie sztucznie.
Oczywiscie tym razem cala ekipa jak i chlopcy z Lawson i Shecker zauwazyli, ze cos sie stalo.
Z Ola od razu wyszlysmy za Maxem i Nathanem.
Stali oparci o sciane tuz za drzwiami.
Spojrzeli na nas i jednym slowem nas ' zlali '.
Po chwili stania w ciszy Ola sie odezwala :
- O co wam chodzi?
- Nam?! - zapytali oboje.
- To wy sobie znalazlyscie nowych kolegow. - Nathan usmiechnal sie ironicznie.
- Dobrze powiedziales! K O L E G O W! - przeliterowalam.
- My znamy takich ' kolegow '. - Max popatrzal na Ole.
- A moze raczej ' kolezanki '? - uniosla brwi.
On wyraznie sie zmieszal. Podobnie jak Nathan.
- Ja ci nie wypominam, ze caly czas, pomimo tego co sie stalo, rozmawiasz z Michelle! - Ola sie zdenerwowala.
Wyraz twarzy Maxa sie zmienil.
Nie wygladal na zlego... wrecz przeciwnie!
Wygladal jakby chcial przeprosic Ole za ten caly incydent z zazdroscia o Shecklera.
Ola jednak nie odpuscilaby.
To on zaczal wojne..
Ona nie da sie tak szybko przeprosic.
- Tak! - Nathan nagle jakby sie obudzil. - Ale my sie nie obmacujemy z naszymi kolezankami!
- Aaa... a my sie niby macalismy tak? - zapytalam.
- A to pod garderoba?! - wyraz twarzy Maxa znowu sie zmienil.
Byl zly.
- Wiesz co? Ty mozesz wychodzic z kolezankami gdziekolwiek ze chcesz, a ja nie moge nawet porozmawiac z kolesiem, ktorego jestem fanka od malutkiej dziewczynki. - Ola pokrecila glowa i odeszla szybkim krokiem.
Max podbiegl do niej.
- Kochanie... - zlapal ja za reke.
- Kochanie? - stanela i popatrzala na niego. - Teraz ' kochanie '? Smieszny jestes! - wyrwala reke z jego uscisku i odeszla.
Poszlam za nia.
Nathan jednak sie nie wychylal zeby mnie gonic... ale jakos mnie to nie zasmucilo.
Gdy doszlam do Oli nie odezwalam sie...
Szlysmy w ciszy przed siebie.
- To jakis zart tak?! - nagle Ola sie odezwala.
Unioslam glowe.
W nasza strone szly ' kolezanki ' naszych chlopakow : Michelle i Dionne.
- Hej! - usmiechnely sie sztucznie.
28.06.2012
Zwykly dowcip ♥
Po calym tym incydencie z Maxem i Nathanem wraz z Ola troche niechetnie ruszylysmy do Ryanow.
Glupio czulysmy sie z ta swiadomoscia, ze to wlasnie o nich chlopcy byli zazdrosni, a my do nich wracalysmy.
- Co jest...? - chlopacy spojrzeli na nas gdy weszlysmy do garderoby.
- Nie... nic... - Ola rozgladala sie za swoja torebka. - Wiecie... bo my musimy isc... no... To milo bylo poznac! - usmiechnela sie szeroko do Shecklera.
On odwzajemnil ten usmiech.
- Co sie stalo? - Ryan szepnal do mnie kiedy Ola rozmawiala z Shecklerem.
- Nic.. - usmiechnelam sie.
- Napewno? - zapytal.
- Tak, tak. - ponownie sie usmiechnelam i ruszylam w strone drzwi.
Ola pozegnala sie jeszcze z Ryanem, ja kiwnelam skateboardziscie i wyszlysmy.
- To co... idziemy na obiad? - zapytalam.
- Taaaa.... idziemy.... - burknela.
Okazalo sie, ze szef imprezy pomyslal o wszystkim i nie musialysmy szukac restauracji.
Wszystko bylo przygotowane w garderobie zespolu.
Tylko co? Mamy tak sobie po prostu wejsc? Po tym jak Max i Nathan wygarneli nam przebywanie z Ryanami?
No coz... nie mialysmy wyjscia.
- Wchodzicie? - zapytal pan pilnujacy zeby wszystko chodzilo jak w zegarku.
Nie zdazylysmy odpowiedziec.
Facet otworzyl drzwi do garderoby TW i nas tam wepchnal.
Max i Nathan popatrzeli na nas zdziwieni.
Raczej sie nas tam nie spodziewali.
Ja sama sie zdziwilam, ze wlasnie siadalam do stolu.
- Smacznego.... - powiedzialam niepewnie.
Reszta zespolu, jak i ekipy, nie wiedziala o malym incydencie wiec podczas posilku nie bylo jakiejs niezrecznej ciszy ani nic w tym stylu.
Po skonczonym obiedzie ktos zapukal do drzwi.
- Sieeeeeeeeeeema!! - w garderobie pojawil sie zespol Lawson.
Oczywisice Ryana tez nie zabraklo... no w koncu to czlonek zespolu.
Nathan troche sie skrzywil lecz od dawna cala ekipa TW przyjaznila sie z chlopakami z Lawson wiec po chwili wszyscy razem sie smiali.
Juz myslalam, ze wszystko jest ok... Ola siedziala z Maxem, ja z Nathanem...
- Czesc! - w drzwiach ukazal sie Sheckler.
O Boze... - pomyslalam patrzac na mine Maxa.
Okazalo sie, ze ekipa The Wanted rowniez znala skateboardziste...
Sheckler chyba nie wiedzial, ze Max i Ola sa para poniewaz od razu przysiadl sie do niej.
Oczywiscie kolo Oli siedzial Max, ktoremu wcale nie spodobaly sie zaloty skejcika.
Skateboardzista zaczal zagadywac moja kolezanke, a Max zwyczajnie wstal i wyszedl.
Ola nie sluchala Shecklera... spojrzala na zamykajace sie za Maxem drzwi...
- Zaraz wroce... - szepnal Nathan i poszedl za Maxem.
Podeszlam do Oli i usiadlam kolo niej.
- Bo wy... bo wy... jestescie... przepraszam! - Sheckler jakal sie i przepraszal Ole.
- Przejdzie mu... - kolo nas kucnal Ryan.
Pech chcial, ze Nathan i Max z krotkiej pogawedki wrocili w tedy kiedy Ola opowiedziala jakis zart.
Cala nasza czworka ( Ja, Ryan, Ola i Sheckler ) wybuchnelismy smiechem... co jeszcze bardziej zdenerwowalo naszych chlopakow.
Glupio czulysmy sie z ta swiadomoscia, ze to wlasnie o nich chlopcy byli zazdrosni, a my do nich wracalysmy.
- Co jest...? - chlopacy spojrzeli na nas gdy weszlysmy do garderoby.
- Nie... nic... - Ola rozgladala sie za swoja torebka. - Wiecie... bo my musimy isc... no... To milo bylo poznac! - usmiechnela sie szeroko do Shecklera.
On odwzajemnil ten usmiech.
- Co sie stalo? - Ryan szepnal do mnie kiedy Ola rozmawiala z Shecklerem.
- Nic.. - usmiechnelam sie.
- Napewno? - zapytal.
- Tak, tak. - ponownie sie usmiechnelam i ruszylam w strone drzwi.
Ola pozegnala sie jeszcze z Ryanem, ja kiwnelam skateboardziscie i wyszlysmy.
- To co... idziemy na obiad? - zapytalam.
- Taaaa.... idziemy.... - burknela.
Okazalo sie, ze szef imprezy pomyslal o wszystkim i nie musialysmy szukac restauracji.
Wszystko bylo przygotowane w garderobie zespolu.
Tylko co? Mamy tak sobie po prostu wejsc? Po tym jak Max i Nathan wygarneli nam przebywanie z Ryanami?
No coz... nie mialysmy wyjscia.
- Wchodzicie? - zapytal pan pilnujacy zeby wszystko chodzilo jak w zegarku.
Nie zdazylysmy odpowiedziec.
Facet otworzyl drzwi do garderoby TW i nas tam wepchnal.
Max i Nathan popatrzeli na nas zdziwieni.
Raczej sie nas tam nie spodziewali.
Ja sama sie zdziwilam, ze wlasnie siadalam do stolu.
- Smacznego.... - powiedzialam niepewnie.
Reszta zespolu, jak i ekipy, nie wiedziala o malym incydencie wiec podczas posilku nie bylo jakiejs niezrecznej ciszy ani nic w tym stylu.
Po skonczonym obiedzie ktos zapukal do drzwi.
- Sieeeeeeeeeeema!! - w garderobie pojawil sie zespol Lawson.
Oczywisice Ryana tez nie zabraklo... no w koncu to czlonek zespolu.
Nathan troche sie skrzywil lecz od dawna cala ekipa TW przyjaznila sie z chlopakami z Lawson wiec po chwili wszyscy razem sie smiali.
Juz myslalam, ze wszystko jest ok... Ola siedziala z Maxem, ja z Nathanem...
- Czesc! - w drzwiach ukazal sie Sheckler.
O Boze... - pomyslalam patrzac na mine Maxa.
Okazalo sie, ze ekipa The Wanted rowniez znala skateboardziste...
Sheckler chyba nie wiedzial, ze Max i Ola sa para poniewaz od razu przysiadl sie do niej.
Oczywiscie kolo Oli siedzial Max, ktoremu wcale nie spodobaly sie zaloty skejcika.
Skateboardzista zaczal zagadywac moja kolezanke, a Max zwyczajnie wstal i wyszedl.
Ola nie sluchala Shecklera... spojrzala na zamykajace sie za Maxem drzwi...
- Zaraz wroce... - szepnal Nathan i poszedl za Maxem.
Podeszlam do Oli i usiadlam kolo niej.
- Bo wy... bo wy... jestescie... przepraszam! - Sheckler jakal sie i przepraszal Ole.
- Przejdzie mu... - kolo nas kucnal Ryan.
Pech chcial, ze Nathan i Max z krotkiej pogawedki wrocili w tedy kiedy Ola opowiedziala jakis zart.
Cala nasza czworka ( Ja, Ryan, Ola i Sheckler ) wybuchnelismy smiechem... co jeszcze bardziej zdenerwowalo naszych chlopakow.
27.06.2012
Zazdrosnicy ♥
Po przylocie do Dublina wszyscy rozeszli sie po pokojach i poszli spac.
Na drugi dzien obudzilismy sie po 11:00.
Zeszlismy na sniadanie, a chlopcy powoli zbierali sie na probe, na ktorej pojawili sie o 14:30.
- Nawet punktualnie! - mowil szef imprezy patrzac na zegarek.
- Taaak... to my... sie... ulotnimy... - mowilam coraz ciszej.
Wiedzialam, ze na backstage'u jest ogromna ilosc znanych ludzi wiec... pomyslalam, ze moze moglabym zrobic sobie jakies zdjecie czy cos.
Oczywiscie jak wraz z dziewczynami zobaczylysmy bufet zapomnialysmy o wszystkich slawach.
Jedyne o czym myslalysmy to jaki kolor babeczki wybrac, czy zjesc skrzydelko czy udko... takie tam kobiece problemy!
Podczas tego gdy " rabowalysmy " stol za nami krecilo sie duzo osob.
- Ty, patrz! - zwrocilam sie do Oli. - Nawet skejciki sa! - zasmialam sie.
Ona jednak nie szczegolnie sie przejela tym co mowie.
Nagle ktos zlapal mnie za ramiona.
Nathan? - pomyslalam.
- Sieeeeeeema! - chlopak usmiechnal sie slodko.
Nie byl to Nath tylko Ryan z zespolu Lawson.
- O! Czesc! - usmiechnelam sie. - Co u ciebie? - zapytalam.
Chlopak jednak nie zdazyl odpowiedziec.
- O Boze! - Ola sie wtracila. - Znajac ciebie to liczylam na pytanie typu " Co tutaj robisz? " - zasmiala sie.
Wraz z Ryanem spojrzelismy na nia.
- No chyba oczywiste, ze bedziesz gral? - Ola uniosla brwi. - Taaa... mniejsza z tym! - wrocila do bufetu.
Pokrecilam glowa.
- Jest juz reszta? - spojrzalam na chlopaka.
- Jasne! Chodz! Pytali sie o ciebie. - odpowiedzial mi i ruszylismy w strone garderoby zespolu Lawson..
- Noooo czesc!! - zrobilam wielkie wejscie!
- Yooo! - odpowiedzieli chorem.
- A gdzie Ola? - zapytal jeden z czlonkow mianowicie Andy.
- Przy bufecie! - zasmialam sie.
- Ryan Sheckler tutaj jest! - Ryan spojrzal na mnie.
Gdy tylko to uslyszalam wybieglam z garderoby i pobieglam do Oli.
Sheckler to bardzo znany skateboarder.
Ola go uwielbia!
- Dziewczyyyyynooooo! - krzyknelam. - Sluchaj!!
- Nie! - przerwala mi. - Ty sluchaj! - zlapala mnie za ramiona. - Ponoc Ryan Sheckler tutaj jest! - potrzasnela mna.
Ja oczywiscie zrobilam facepalm'a.
- No co ty?! - udawalam zaskoczona.
- No mowie ci!!!!!
Ja po raz kolejny zrobilam facepalm'a.
- Juz wiesz....? - przestala mna trzasc.
- Nie... co ty....
Znalezienie jego garderoby nie zajelo nam duzo czasu.
- Pukaj! - Ola szturchnela mnie.
Stalysmy pod drzwimi do jego ' dressing room'u ', ale wstydzilysmy sie zapukac.
- Ty pukaj! - krzyknelam.
- Ty! - Ola spojrzala na mnie.
- Ty! - pokazalam palcem na drzwi.
- Ja moge zapukac! - nagle za naszymi plecami ukazal sie jakis chlopak.
- Pukaj! Smialo! - skinelam glowa.
Tym razem to Ola zrobila face palm'a.
- Ekhem... - Ola chrzaknela.
- O jaciez pierdziele! - zrobilam wielkie oczy. - Ryan?! Ryan Sheckler?!
- Tak! Ola i Agata? - usmiechnal sie.
- Ttttttttttak... - jakala sie Ola.
- O! Widze, ze juz sie poznaliscie! - Ryan z Lawson stanal kolo mnie.
- To.. wchodzicie? - Sheckler uniosl brwi i otworzyl drzwi od garderoby.
- O tutaj jestescie! - krzyknal Max i Nathan.
Niestety usmiechy z ich twarz bardzo szybko zniknely.
Wchodzac do garderoby chlopacy dziwnie nas objeli.
- To my nie przeszkadzamy... - Max spojrzal na Ole.
Nathan popatrzal tylko na mnie i odszedl razem z Maxem.
Chlopcy zawsze byli o nas bardzo zazdrosni....
- Czekajcie... - skierowalam slowa do Ryanow i z Ola poszlysmy za zazdrosnikami.
- Stojcie! - Ola krzyknela w strone oddalajacych sie Maxa i Nathana.
Jak na fohnietych to bardzo szybko staneli.
Podeszlysmy do nich.
- Co chcieliscie? - zapytalam.
- Chcielismy isc razem na obiad, ale chyba zaraz wam podadza. - Nathan usmiechnal sie ironicznie i odszedl.
Za nim poszedl Max.
- Yyyyyy?! - z Ola stalysmy jak wryte.
- Ale... co... my... ja jibi! - Ola zlapala sie za glowe.
- Tiaaa... Zapowiada sie mily wieczor... - patrzalam jak Max i Nathan odchodza.
Na drugi dzien obudzilismy sie po 11:00.
Zeszlismy na sniadanie, a chlopcy powoli zbierali sie na probe, na ktorej pojawili sie o 14:30.
- Nawet punktualnie! - mowil szef imprezy patrzac na zegarek.
- Taaak... to my... sie... ulotnimy... - mowilam coraz ciszej.
Wiedzialam, ze na backstage'u jest ogromna ilosc znanych ludzi wiec... pomyslalam, ze moze moglabym zrobic sobie jakies zdjecie czy cos.
Oczywiscie jak wraz z dziewczynami zobaczylysmy bufet zapomnialysmy o wszystkich slawach.
Jedyne o czym myslalysmy to jaki kolor babeczki wybrac, czy zjesc skrzydelko czy udko... takie tam kobiece problemy!
Podczas tego gdy " rabowalysmy " stol za nami krecilo sie duzo osob.
- Ty, patrz! - zwrocilam sie do Oli. - Nawet skejciki sa! - zasmialam sie.
Ona jednak nie szczegolnie sie przejela tym co mowie.
Nagle ktos zlapal mnie za ramiona.
Nathan? - pomyslalam.
- Sieeeeeeema! - chlopak usmiechnal sie slodko.
Nie byl to Nath tylko Ryan z zespolu Lawson.
- O! Czesc! - usmiechnelam sie. - Co u ciebie? - zapytalam.
Chlopak jednak nie zdazyl odpowiedziec.
- O Boze! - Ola sie wtracila. - Znajac ciebie to liczylam na pytanie typu " Co tutaj robisz? " - zasmiala sie.
Wraz z Ryanem spojrzelismy na nia.
- No chyba oczywiste, ze bedziesz gral? - Ola uniosla brwi. - Taaa... mniejsza z tym! - wrocila do bufetu.
Pokrecilam glowa.
- Jest juz reszta? - spojrzalam na chlopaka.
- Jasne! Chodz! Pytali sie o ciebie. - odpowiedzial mi i ruszylismy w strone garderoby zespolu Lawson..
- Noooo czesc!! - zrobilam wielkie wejscie!
- Yooo! - odpowiedzieli chorem.
- A gdzie Ola? - zapytal jeden z czlonkow mianowicie Andy.
- Przy bufecie! - zasmialam sie.
- Ryan Sheckler tutaj jest! - Ryan spojrzal na mnie.
Gdy tylko to uslyszalam wybieglam z garderoby i pobieglam do Oli.
Sheckler to bardzo znany skateboarder.
Ola go uwielbia!
- Dziewczyyyyynooooo! - krzyknelam. - Sluchaj!!
- Nie! - przerwala mi. - Ty sluchaj! - zlapala mnie za ramiona. - Ponoc Ryan Sheckler tutaj jest! - potrzasnela mna.
Ja oczywiscie zrobilam facepalm'a.
- No co ty?! - udawalam zaskoczona.
- No mowie ci!!!!!
Ja po raz kolejny zrobilam facepalm'a.
- Juz wiesz....? - przestala mna trzasc.
- Nie... co ty....
Znalezienie jego garderoby nie zajelo nam duzo czasu.
- Pukaj! - Ola szturchnela mnie.
Stalysmy pod drzwimi do jego ' dressing room'u ', ale wstydzilysmy sie zapukac.
- Ty pukaj! - krzyknelam.
- Ty! - Ola spojrzala na mnie.
- Ty! - pokazalam palcem na drzwi.
- Ja moge zapukac! - nagle za naszymi plecami ukazal sie jakis chlopak.
- Pukaj! Smialo! - skinelam glowa.
Tym razem to Ola zrobila face palm'a.
- Ekhem... - Ola chrzaknela.
- O jaciez pierdziele! - zrobilam wielkie oczy. - Ryan?! Ryan Sheckler?!
- Tak! Ola i Agata? - usmiechnal sie.
- Ttttttttttak... - jakala sie Ola.
- O! Widze, ze juz sie poznaliscie! - Ryan z Lawson stanal kolo mnie.
- To.. wchodzicie? - Sheckler uniosl brwi i otworzyl drzwi od garderoby.
- O tutaj jestescie! - krzyknal Max i Nathan.
Niestety usmiechy z ich twarz bardzo szybko zniknely.
Wchodzac do garderoby chlopacy dziwnie nas objeli.
- To my nie przeszkadzamy... - Max spojrzal na Ole.
Nathan popatrzal tylko na mnie i odszedl razem z Maxem.
Chlopcy zawsze byli o nas bardzo zazdrosni....
- Czekajcie... - skierowalam slowa do Ryanow i z Ola poszlysmy za zazdrosnikami.
- Stojcie! - Ola krzyknela w strone oddalajacych sie Maxa i Nathana.
Jak na fohnietych to bardzo szybko staneli.
Podeszlysmy do nich.
- Co chcieliscie? - zapytalam.
- Chcielismy isc razem na obiad, ale chyba zaraz wam podadza. - Nathan usmiechnal sie ironicznie i odszedl.
Za nim poszedl Max.
- Yyyyyy?! - z Ola stalysmy jak wryte.
- Ale... co... my... ja jibi! - Ola zlapala sie za glowe.
- Tiaaa... Zapowiada sie mily wieczor... - patrzalam jak Max i Nathan odchodza.
Na ostatnia chwile ♥
Dni szybko mijaly.
Chlopcy krazyli pomiedzy USA, a UK... my z dziewczyami rowniez.
Po kolejnym, dlugim pobycie w LA przyszedl czas na powrot.
Tym razem nie bylysmy z zespolem wiec grzecznie czekalysmy na nich na lotnisku.
Oczywiscie gdy w drzwiach pojawil sie Nathan nie czekalam dlugo i przecisnelam sie pomiedzy fankami.
Rzucilam mu sie na szyje.
- Cz cz cz czeeesc... - wymamrotal zdezorientowany.
Ola gdy zobaczyla Maxa zrobila to samo tylko znacznie szybciej.
Nareesha udawala, ze jest spokojna, ale podbiegla do Sivy uradowana.
Kelsey... byla ubrana w krotka sukienke.
Byla 9:00, a ona wlasnie wrocila z imprezy.
Jej rzesy byly bardzo posklejane, kredka splynela juz dawno temu... ogolnie nie wygladala zbyt pociagajaco.
Biegla jakby w spowolnionym tepie.
Nie ulatwialy jej tego jej buty... 12 centymetrowe koturny....
Rzucila sie na Toma.
Sukienka automatycznie sie podwinela... nie musze chyba wspominac, ze na lotnisku bylo duzo paparazzich i ze wszystkie zdjecie pojawily sie kilka godzin pozniej w internecie...
Po jakiejs godzince... moze dwoch, znalezlismy sie w domu.
Chlopcy nie byli zmeczeni w jakims duzym stopniu wiec usiedlismy wszyscy na kanapie i opowiadalismy sobie co dzialo sie przez te tygodnie jak nie bylismy razem.
Oczywiscie zadna dziewczyna nie umiala sie odkleic od swojego ' Romeo '.
- Ojej... - Siva spojrzal na kalendarz wiszacy na scianie.
- Co sie stalo? - zapytala Nareesha.
- Jutro wystep w Dublinie! - ucieszyl sie.
Dublin to jego rodzinne masto.
Wreszcie szansa na spotkanie sie ze swoimi bliskimi!
- Ej... ale... - Max usiadl.
Ola jednak nie puszczala go.
- O Boze.. - Nathan zrobil wielkie oczy. - Ktora godzina? - zaczal szukac telefonu.
- No! Ludzie! - nagle otworzyly sie drzwi i wolnym, spokojnym krokiem wszedl Martin. - Co?! - krzyknal po tym jak na nas spojrzal.
- Sekundke! - krzyknelismy i wystrzelilismy jak z procy.
Szybkie pakowanie, zmiana stroju... po 15 minutach bylismy juz w Vanie.
- Was gdzies zostawic... samych... - Kevin krecil glowa.
- No przeciez nie zapomnielismy o samolocie! - Jay sie zbulwersowal. - My tylko... no... wiesz!
Na szczescie na lotnisku bylismy dokladnie o wyznaczonej porze.
Rowno o 20:00 samolot wystartowal.
Oczywiscie... jak zawsze... przespalismy caly lot do Dublina.
Chlopcy krazyli pomiedzy USA, a UK... my z dziewczyami rowniez.
Po kolejnym, dlugim pobycie w LA przyszedl czas na powrot.
Tym razem nie bylysmy z zespolem wiec grzecznie czekalysmy na nich na lotnisku.
Oczywiscie gdy w drzwiach pojawil sie Nathan nie czekalam dlugo i przecisnelam sie pomiedzy fankami.
Rzucilam mu sie na szyje.
- Cz cz cz czeeesc... - wymamrotal zdezorientowany.
Ola gdy zobaczyla Maxa zrobila to samo tylko znacznie szybciej.
Nareesha udawala, ze jest spokojna, ale podbiegla do Sivy uradowana.
Kelsey... byla ubrana w krotka sukienke.
Byla 9:00, a ona wlasnie wrocila z imprezy.
Jej rzesy byly bardzo posklejane, kredka splynela juz dawno temu... ogolnie nie wygladala zbyt pociagajaco.
Biegla jakby w spowolnionym tepie.
Nie ulatwialy jej tego jej buty... 12 centymetrowe koturny....
Rzucila sie na Toma.
Sukienka automatycznie sie podwinela... nie musze chyba wspominac, ze na lotnisku bylo duzo paparazzich i ze wszystkie zdjecie pojawily sie kilka godzin pozniej w internecie...
Po jakiejs godzince... moze dwoch, znalezlismy sie w domu.
Chlopcy nie byli zmeczeni w jakims duzym stopniu wiec usiedlismy wszyscy na kanapie i opowiadalismy sobie co dzialo sie przez te tygodnie jak nie bylismy razem.
Oczywiscie zadna dziewczyna nie umiala sie odkleic od swojego ' Romeo '.
- Ojej... - Siva spojrzal na kalendarz wiszacy na scianie.
- Co sie stalo? - zapytala Nareesha.
- Jutro wystep w Dublinie! - ucieszyl sie.
Dublin to jego rodzinne masto.
Wreszcie szansa na spotkanie sie ze swoimi bliskimi!
- Ej... ale... - Max usiadl.
Ola jednak nie puszczala go.
- O Boze.. - Nathan zrobil wielkie oczy. - Ktora godzina? - zaczal szukac telefonu.
- No! Ludzie! - nagle otworzyly sie drzwi i wolnym, spokojnym krokiem wszedl Martin. - Co?! - krzyknal po tym jak na nas spojrzal.
- Sekundke! - krzyknelismy i wystrzelilismy jak z procy.
Szybkie pakowanie, zmiana stroju... po 15 minutach bylismy juz w Vanie.
- Was gdzies zostawic... samych... - Kevin krecil glowa.
- No przeciez nie zapomnielismy o samolocie! - Jay sie zbulwersowal. - My tylko... no... wiesz!
Na szczescie na lotnisku bylismy dokladnie o wyznaczonej porze.
Rowno o 20:00 samolot wystartowal.
Oczywiscie... jak zawsze... przespalismy caly lot do Dublina.
Subskrybuj:
Posty (Atom)