- To co? Weź tego kurczaka... - Ola powiedziała do telefonu. - No, co miałaś mówić? - spojrzała na mnie.
- Tak sobie myślałam, że można by było skoczyć na EMA do Katowic... - rzuciłam się na łóżko i zaczęłam przeglądać jakieś stare magazyny.
- Ale kiedy? Jak? Co....? - zapytała. - No mówiłam ci! Weź kurczaka! - po raz kolejny przerwała rozmowę i krzyknęła nieźle poirytowana do telefonu.
- No jak kiedy? - wstałam po kolejną gazetę. - Jutro... - chwyciłam pierwszą lepszą z biurka. Była znacznie grubsza niż reszta.
Nagle z gazety coś wypadło.
- Jak jutro?! - zdziwiła się Ola.
- No jak kurwa "jak"? - pokręciłam głową podnosząc kartkę papieru, która wypadła z magazynu. Przykucnęłam.
- Nieeeeee.... nie, nieee.... nie chce mi się... - odpowiedziała. - Co? - powiedziała do telefonu. - Nie, nie do ciebie, no, ok, no... pa. - odłożyła komórkę na bok.
Papier, który spadł na ziemię, leżał tyłem. Podniosłam go. Do ogromnej ankiety doczepione było zdjęcie. Zerwałam je i zbliżyłam do twarzy. Oczy mi się zaszkliły...
Wpatrywałam się w fotografię przedstawiającą cztery szczęśliwe osoby uśmiechnięte od ucha do ucha... Olę, Max, Nathana i mnie...Odłożyłam ją na chwilę i skierowałam wzrok na ankietę.. Usiadłam na łóżko, zdjęcie położyłam na kolanach.
- A ty ducha zobaczyłaś czy jaki chuj? - Ola spojrzała na mnie.
- " Zgłoszenie przyjęte dnia 1 lipca 2011 roku " - przeczytałam pod nosem.
- Co ty dupiiiisz? Weź się ogarnij! - pokręciła głową i sięgnęła po laptopa.
Nie wydając z siebie żadnego dźwięku podałam jej zdjęcie z ankietą.
- Ankieta... hah...- do oczu Oli napływały łzy.
I pomyśleć, że dwa i pół roku temu wypełniając właśnie TĄ ankietę skakałyśmy z radości z nadzieją, że wygramy konkurs. No i stało się. Wygrałyśmy...
Przez głowę przeleciały mi tysiące wspomnień... tych złych i tych dobrych.
Wzrok Oli z ankiety przeszedł na fotografię... uśmiechnęła się, a po policzku poleciała jej łza, która spadła na zdjęcie. Przetarła ją powolnym ruchem palca i odłożyła zdjęcie.
- To... ten... no... i... kiedy te EMA? - spojrzała na mnie swoimi wielkimi zaczerwionymi oczami.
- Jutro....
- Jedźmy! Trzeba się rozerwać! No... to... no... - wstała i przetarła nos.
Nagle zadzwonił jej telefon.
- Tak kochanie, już idę... - powiedziała Ola biorąc klucze z biurka.
- Mateusz? - zerknęłam na nią.
- Nie, twoja stara. - odpowiedziała poirytowana. - Zwijam! To jutro? EMA?
- O 16 wyjeżdżamy... SAME... bez Mateusza... - popatrzałam na nią niepewnie czekając na jej reakcję. - Jak za starych dobrych czasów. - powiedziałam podkreślając słowo "dobrych".
- Zapukam... - rzuciła cichym głosem.
Popatrzała na zdjęcie i ruszyła w stronę drzwi.
- To ja kupię bilety... - mruknęłam pod nosem i sięgnęłam po laptopa w tym samym momencie chowając ankietę i zdjęcie z powrotem do magazynu.
Jeszcze raz otworzyłam gazetę i spojrzałam na fotografię...
- Dobre czasy...
Zamknęłam magazyn, wzięłam laptopa na kolana i weszłam na twittera.
" Did someone steal you away? Is there someone else in my place? " przeczytałam tweeta Maxa...
- There is... - szepnęłam zerkając przez okno i widząc Olę witającą się z Mateuszem - jej chłopakiem... nowym chłopakiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz