28.12.2013

"I'm prepared to lose everything I've got" ♥


Wybiła 23. Wraz z Ola weszłyśmy do klubu, który ku naszemu zdumieniu nie był duży i nie był wypełniony po brzegi ludźmi. Od razu dostrzegłyśmy chłopców i ruszyłyśmy w ich stronę.
Nathana i Maxa nie było - ich dziewczyn również.
- Gdzieee..... reszta? - zapytałam.
- Reszta czyli Nathan? - zaśmiał się Tom. - Ariana pewnie po raz tysięczny robi mu akcje o ciebie.
- Jak to o mnie? - zdziwiłam się.
- "Jak to o ciebie"? A ty myślisz, że ona jest ślepa i nie widzi tych wszystkich tweetów do ciebie, nie widzi jak Nathan tęskni...? - wtrąciła się Kels.
- Nie no może nie myślałam, że jest ślepa, ale myślałam, że głupia! - zaśmiałam się.
Tom i Kelsey pokręcili tylko głowami i sięgnęli po drinki. Podali mi jednego.
- Czekaj... - złapałam Kelsey za ramie. - On naprawdę tęskni? - popatrzałam na nią pytająco.
Kelsey tylko kiwnęła przytakująco głową.
W głowie po raz tysięczny kłębiły mi się miliony myśli.
Wzięłam ogromnego łyka drinka i podeszłam do Oli.
- Gdzie jest Max? - zapytałam, a Ola stała cicho. - Ola? - ponowiłam pytanie. - Gdzie jest Max?
- Z Nin... - zatrzymała się i spojrzała na ziemię. - Wiesz, że on ponoć cały czas o mnie mówi... tęskni? - spojrzała na mnie ze łzami w oczach po czym wzięła wielkiego łyka trunku.
Po kilku kolejnych łykach drinków i szotów wszyscy się rozluźnili. Siedzieliśmy w loży i rozmawialiśmy zawiłym językiem... ale najważniejsze jest to, że rozumieliśmy się nawzajem.
Rzeczy i ludzie dookoła wirowali, a wszystko działo się jakby w spowolnionym tempie.
Postanowiłam, że wejdę na twittera.
Co prawda widziałam już słabo, ale tweeta którego dodał Max widziałam bardzo dobrze.
"Baby look me in the eyes, tell me that you love me. Everything is alright when you're right here by my side... but you aren't and this feeling is killing me!" - przeczytałam i już chciałam podać telefon Oli, gdy Max usiadł koło niej.
Nie wiedziałam co mam robić, a dodatkowo % nie pomagały mi w racjonalnym myśleniu.
Nagle moim oczom ukazał się kolejny tweet. Tym razem dodany przez Nathana:
"You look at me like a stranger. Are you scared of the danger? I'm prepared to lose everything I've got because without you I have nothing." - przeczytałam, a z oczu momentalnie popłynęły mi łzy.
Przez chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu, który już dawno zgasł...
Obróciłam się, Oli nie było... Maxa również. W pewnym sensie mnie to ucieszyło.
- Gdzie jest toaleta? - zapytałam Toma nieco zamroczona.
- Tam. - wskazał palcem kołysząc się przy tym. - Odprowadzę cię!
- Nie, nie, nie, nie... - wstałam i poklepałam Toma po plecach. - Poradzę sobie. - powiedziałam i ruszyłam chwiejnym krokiem.
Droga do ubikacji byłą długa i kręta.. co prawda prowadził do niej prosty korytarz, ale ja i tak widziałam tam zakręty.
Na korytarzu było mnóstwo drzwi. Szłam powoli i spoglądałam na każde szukając napisu WC.
Jedne z drzwi były uchylone. Ujrzałam Olę i Maxa.
Jako, że było tam bardzo cicho mogłam usłyszeć również ich rozmowę.
Stanęłam przy ścianie i spojrzałam w głąb dość ciemnego pomieszczenia.
Ola i Ma stali na środku, dość blisko siebie, patrząc sobie prosto w oczy.
- Jesteś szczęśliwa? - zapytał nieśmiało Max.
Ola milczała.
Obydwoje mieli zaszklone oczy.
- A ty jesteś szczęśliwy? - zapytała po chwili ciszy.
- Nie... - odpowiedział bez zawahania, ale jednak dość cichym tonem. - Nie. - powtórzył pewniej. - Nie jestem i nie będę szczęśliwy dopóki nie będę z tobą... wiesz o tym. - złapał ją za rękę.
- Max.... - Ola spojrzała na rękę jakby chciała mu powiedzieć, że robi coś złego, coś niedozwolonego.
- Ola... Kocham cię. - Max zbliżył się do dziewczyny.
Nie odsunęła się.
Był coraz bliżej i bliżej aż w końcu znalazł się na tyle blisko żeby ją pocałować.
Delikatnie położył swoje wargi na jej.
Zobaczyłam obrazek, którego dawno nie widziałam. Nasze papużki....
Nagle ktoś złapał mnie za rękę i odciągnął od drzwi.
- Nathan... - szepnęłam.
Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy, a ja się zachwiałam... i myślę, że nie było to spowodowane wielką ilością procentów w moim organizmie.
- Wszystko ok? - Nathan przytrzymał mnie.
- Szczerze?- spojrzałam na niego. - Nie, nie jest ok! - alkohol spowodował, że dużo łatwiej mówiło mi się o tym co mnie boli. - Widzę ciebie i Arianę i nie jest ok, wspominam stare czasy i nie jest ok, oglądam zdjęcia, czytam stare smsy i wiesz co? Nie jest ok! - krzyknęłam.
- Agata... - chłopak mnie przytulił, a ja się rozpłakałam.
 - Na chuj ty mnie przytulasz? Na chuj robisz mi nadzieje? Żeby potem pobiec do Ariany i powiedzieć jak to bardzo ją kochasz? - odepchnęłam go.
- Nie mów tak!
- Nathan, spójrzmy prawdzie w oczy. Ty masz dziewczynę... ba! Żeby tego było mało ja mam chłopaka! To... To... to jest chore. To... to nie ma sensu! - machnęłam bezradnie ręką i ruszyłam.
- Agata! - Nathan złapał mnie i przyciągnął do siebie.
Zbliżyliśmy się.
Popatrzał mi prosto w oczy, przysunął się jeszcze bliżej i pocałował.
Poczułam się jak kiedyś, jakbym znowu miała wszystko to czego chciałam.
- Nathan?!?! - nagle usłyszałam głośny krzyk.
Ariana.
Nath odsunął się ode mnie zmieszany.
Dziewczyna rozpłakała się i zaczęła odchodzić.
Nathan zostawił mnie i pobiegł za Arianą...
Czułam jakby cząstka mnie odchodziła, jakbym traciła wszystko... już na zawsze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz