- Haaaaaalooooo... - z pokoju obok uslyszalam glos umierajacej Oli.
Bidulka byla chora.
Max wyszedl po jakies leki wiec zostala sama.
Przypuszczam, ze gdyby Max byl z nia nie wydawalaby takich dzwiekow.
Zwloklam sie z lozka.
- Gdzie idziesz? - zaspany Nathan zlapal mnie za reke.
- Do Oli... - powiedzialam pol przytonma.
- Powiedz, ze ma przestac wyc.. - przykryl sie koldra.
Popatrzalam na niego i poturlalam sie do Oli.
Stanelam ledwo zywa i oparlam sie o futryne drzwi.
- Czy ciebie pojibalo?! - spojrzalam na nia.
- Nie! - usmiechnela sie.
- No... to super! - powiedzialam i juz chcialam wrocic do siebie gdy Ola sie odezwala.
- Nudzi mi sie....
- Sory, ale Maxa ci nie zastapie! - popatrzalam na nia zniesmaczona.
- No raczej, ze nie! - rozmarzyla sie.
- Halo?! Opamietaj sie! - krzyknelam. - Twoj lovelas zaraz wroci! - ruszylam w strone swojego pokoju.
Polozylam sie kolo Nathana.
Na chwile odlecialam... i nagle Ola zaczela sie drzec.
To znaczy ona ponoc spiewala....
- Zaaaaaamkniiiiiij sieeeeee! - krzuknelam zakrywajac sie koldra.
- Boze swiety! - Nathan wstal i poszedl do pokoju Oli.
- Hej! - powiedziala uradowana.
Nathan pokrecil jedynie glowa i zszedl na dol.
Ola wrocila do " spiewania ".
Jako, ze Nathan dlugo nie wracal postanowilam, ze pojde zobaczyc co robi.
Zeszlam po schodach zatykajac uszy.
Ola nadal spiewala.
Nathana nie bylo na dole.
Postanowilam, ze wejde do pokoju goscinnego... moze tam sie schowal.
Tak tez zrobilam.
Nathan smacznie spal na wielkim lozku.
- No eeeeeeej! - stanelam nad nim.
Przebudzil sie.
- Tutaj nie slychac tak tych wrzaskow!
- Wiesz co...? Faktycznie! - przytaknelam. - Ide po poduszke!
Wyszlam z ciemnego pokoiku.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Nareszcie! - otworzylam, a Max wszedl do domu.
- Co jest?! - zapytal i wreczyl mi jedna z dziesieciu siatek do reki.
- Co jest? - zapytalam zdziwiona. - To jest! - wskazalam palcem na pietro i nagle Ola zaczela spiewac.
- Ojej... - Max spojrzal na mnie i ruszyl na gore.
Szlam za nim taszczac ciezka reklamowke.
- Heeeej! - powiedzial slodko wchodzac do pokoju.
Ola zerwala sie z lozka i rzucila sie Maxowi na szyje.
- Na serio jestes chora? - zapytalam odkladajac pelna torbe zakupow.
Oczywiscie jak zwykle nikt mi nic nie odpowiedzial.
Para najwyrazniej stesknila sie za soba bo nie umieli sie od siebie oderwac.
Ja, nie wiedzac czemu, dalej stalam u nich w pokoju.
- Patrz co ci przynioslem.. - Max na chwile odszedl od Oli a ta usiadla na brzegu lozka.
Wyciagnal jakies witaminy i lekarstwa, a potem smakolyki.
- Oczywiscie rosolik obowiazkowo! - mowil Max podajac Oli sloiczek rosolu.
Ona jednak nie wziela sie za jedzenie lecz za podziekowania...
Postanowilam, ze wyjde z pokoju.
Wzielam swoja poduszke i pomaszerowalam na dol do Nathana.
świetne
OdpowiedzUsuńDzisiaj wszytkie rdz czytałam
zajebiste!!
zapraszam do mnie
http://ineedyoutolie.blogspot.com/