Z Ola wlecialysmy za kulisy jak dwie psychopatki.
- Bosko bylo! No bosko! - krzyczalysmy.
Max i Nathan stali z mina jakby chcieli powiedziec " Boze... jakie one sa biedne " albo raczej " Boze... jacy MY jestesmy biedni ".
Po chwili szalu powoli zaczelysmy sie opanowywac.
Za kulisy przybyly tez Nareesha, Jess i Kelsey.
- Czy ty zawsze musisz robic siare? - Nareesha stanela przede mna.
- Ola tez sie darla! - zbulwersowalam sie.
- Ale Ola usiadla NA krzesle. - zasmiala sie Kelsey.
- No i chwala jej za to! - zmierzylam Kels.
Nathan wciaz stal i patrzal na mnie.
Wygladal jakby za chwile mial wybuchnac smiechem.
Tak tez sie stalo.
Po slowach " Te krzesla byly za male wiec spadlam " od razu zaczal sie smiac.
- Nie! To ty jestes za bardzo fajtlapowata.. - podszedl do mnie i sie przytulil.
- Sory ale jestem za bardzo fajtlapowata i moge cie jeszcze zgniesc.. - odsunelam sie od niego.
W tym czasie Max i Ola jak zwykle zajmowali sie soba.
Swoja droga... wygladali przeslodko!
Z reszta jak zawsze!
- Ej.. - Nath jeknal jak szlam w strone zakochancow.
- Czesc lovelaski! - stanelam pomiedzy nimi co im raczej sie nie spodobalo.
- Nara fajtlapko! - Max nasladowal moj uradowany glos.
- Aaaaa.... ze ja wam przeszkadzam? - zaczelam sie wycofywac.
Odpowiedzi oczywiscie nie dostalam... no ale na co ja liczylam?
Po udanym wystepie chlopcow w Britain's got talent w nocy wyruszylismy do USA.
Zespol mial tam dac kilka koncertow, a co najwazniejsze wystapic na gali BILLBOARD MUSIC AWARDS.
Lot do USA minal bardzo szybko.
Wszyscy smacznie spali.
Czas w Ameryce tez znacznie szybciej uplywal niz zazwyczaj.
Po wystepach/koncertach/wywiadach chodzilismy sie odstresowac do jakiegos PUB'u albo po prostu na spacer.
Pogoda byla niesamowita.
Powoli zaczynalo nam brakowac bluzek z krotkim rekawkiem.
Caly czas zylismy tym, ze polecimy do Vegas na Billboard Music Awards!
Kazdego dnia te slowa wypadaly z naszych ust jakies 1000 razy.
Jako, ze chlopcy juz dawno mieli kupione stroje na gale wraz z dziewczynami postanowilysmy, ze tez cos sobie kupimy.
No bo przeciez przejdziemy sie po dywanie z naszymy mezczyznami!
Ruszylysmy do kilku znanych sklepow.
Niestety dopiero w 6 sklepie znalazlysmy kreacje dla siebie.
Na dywan kupilysmy sobie dluzsze suknie, a na after party oczywiscie cos krotkiego.
Buty do sukienek dala nam Nareesha.
Tak apropo to byly chyba najpiekniejsze buty jakie zaprojektowala.
Obladowane ciuchami ( bo przy okazji kupilysmy cos wiecej niz tylko sukienki ) wrocilysmy do hotelu i z niecierpliwoscia oczekiwalismy nastepnego dnia - GALI!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz