18.04.2012

Omdlenie ♥

Mijaly kolejne dni naszego pobytu w USA.
Dowiedzielismy sie, ze po wystepie w The Voice bedziemy mogli wrocic na 3 dni do UK.
Wystep w The Voice mial odbyc sie 17.04 wiec bylo pewne, ze Nathan nie spedzi urodzin w domu.
Planowalysmy z Ola zrobic mu mala niespodzianke, ale na planach wlasciwie sie skonczylo...
Ola zachorowala, ja tez nie czulam sie najlepiej...
Nagle 1 dzien przed The Voice zadzwonil do mnie telefon - dzwonil moj lekarz z winikami.
Od dawna mialam problemy z kolanem...i czekalam na kolejna operacje.
Okazalo sie, ze wyniki nie sa najlepsze i powinnam sie pojawic jak najszybciej na rezonansie w Londynie.
Problem w tym, ze bylam w USA...
Postanowilam, ze jednak nad tym pomysle i oddzwonie do mojego doktora.
Oznajmilam wszystkim co sie dzieje... Oczywiscie Nathan naklanial mnie do tego zebym wrocila do Londynu.
- A tam! Dupicie fleki! Nic jej nie jest! - odezwala sie ledwo zywa Ola.
To nie bylo zadne przeziebienie. Nie miala goraczki, kataru...
Bylo jej slabo, mdlilo ja i strasznie bolala ja glowa... Stwierdzila, ze to zwykle przemeczenie.
No, ale to bylo bardzo mozliwe poniewaz spalismy po kilka godzin i ganialismy od studia do studia za chlopcami.
- Za to tobie jest! - popatrzalam na nia. - Idz sie do pokoju przespac!
Max pomogl wstac Oli i poszli do pokoju.
Ja nadal zastanawialam sie nad tym czy wrocic do Londynu.
Po dlugiej rozmowie z Nathanem i kilku telefonach do mamy stwierdzilam, ze wroce.

Lezelismy z Nathanem, Tomem i Nareesha w salonie na kanapie.
- To... wracasz?... - Max usiadl kolo nas.
- Tak... - odpowiedzialam. - Co ty na to zeby Ola wrocila ze mna?
- Wlasnie o tym chcialem porozmawiac... Niby po tym jak sie przespala czuje sie lepiej, ale jest strasznie przemeczona... przyda jej sie chwila odpoczynku.
Ucieszylo mnie to, ze Max nie bedzie mial wyrzutow o to, ze Ola wroci ze mna.
No bo jezeli Max chce zeby Ola wrocila odpoczac to Ola po jakims czasie sama sie na to zgodzi, a co za tym idzie nie bede sie nudzila w samotocie.
Postanowilam, ze pojde jej to oznajmic.
- Siema! - szybko otworzylam drzwi od jej pokoju.
- Po pierwsze.. - zmarnowana podniosla twarz z poduszki. - Puka sie! A po drugie.. nie pomyslalas o tym, ze moge spac? Oj sory... o czym ja mowie... ty nie myslisz!
- Widze, ze juz ci lepiej! - usiadlam kolo niej. - Wracasz ze mna do Londynu!
- Ale ja przepraszam bardzo! Co mi tu stwierdzasz?! Moze bys zapytala...?
- Co cie bede pytac? Wracasz i juz!
I tu zaczela sie dluuuuga konwersacja. O tym, ze nie moze tak o sobie wyjechac i zostawic Maxa, ze on sie nie zgodzi itp!
Oczywiscie wyjasnilabym jej wszystko gdyby dala mi dojsc do slowa.
Nagle Max wszedl do pokoju.
Ola dalej mowila, a ja znudzona siedzialam z podparta glowa na rekach.
Gdy Ola skonczyla swa jakze dluga wypowiedz do akcji wszedl Max i wszystko jej wyjasnil.
Oczywiscie urok Maxa podzialal i Ola zgodzila sie na powrot do Londynu.
Samolot mialysmy w dniu kiedy chlopcy wystepowali w The Voice.

- Szybko! - popychala mnie Ola na lotnisku.
O 19 mialysmy samolot.
Na lotnisku bylysmy o 17 ze wzgledu na to, ze zespol mial za niedlugo miec wystep.
Oczywiscie pozegnanie zajelo nam duzo czasu.
Nie musze chyba powic co robila Ola z Maxem... w kazdym badz razie poczula sie lepiej.
- To... Sto lat!  pocalowalam Nathana.
- Nie chce nic mowic... ale urodziny mam jutro... - odpowiedzial zdziwiony.
- Ale sie nie zobaczymy...
Przytulilam go mocno i spojrzalaam na calujacych sie Ole i Maxa.
Nagle Ola upadla na ziemie.
Wszyscy szybko do niej podbiegli, a Max przerazony nie wiedzial co robic.
Mowil cos, szturchal ja... nie wiedzial co sie dzieje.
- Odsuncie sie! Ona nie raz przy mnie mdlala... wiem co robic! - zachowalam zimna krew.
Tak naprawde to nie wiedzialam co robic bo za kazdym razem robilam co innego...
- Dziolcha wstawaj! - uderzylam ja w twarz.
Max popatrzal na mnie zly, a Ola sie ocknela.
Szybko obja ja i pocalowal w czolo.
- Przestraszylas mnie kochanie! - popatrzal jej gleboko w oczy i pocalowal.
Ola jednak spojrzala na mnie.
- Ja jibi! Jaka ty jestes inteligentna i delikatna! - Ola trzymala sie za policzek.
Oczywiscie Max ponownie czule przytulil Ole i mocno pocalowal.
Wstali powoli, a Max przejety pytal sie jej czy na pewno wszystko ok.
Po kilkunastu minutach dlugiego pozegnania Ola i ja przytulilysmy sie do wszystkich i ruszylam w strone odprawy...
Odwrocilysmy sie jeszcze...
Max stal i patrzal slodko na Ole.
Nathan rownie slodko sie usmiechal i machal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz