Podczas gdy chlopcow nie bylo w domu ja i Ola mialysmy sie wybrac do Polski.
Samolot mialysmy w niedziele po 22:00.
... Oczywiscie o nim zapomnialysmy.
Na lotnisku pojawilysmy sie o 21:30... na szczescie lot byl opozniony.
Tego dnia na lotnisku byl jakis maly wypadek wiec w zwiazku z tym wszystkie loty sie poprzesuwaly.
Gdyby tego jeszcze bylo malo kazdy samolot zmienil terminal z ktorego mial leciec.
Zdezorientowane poszlysmy z Ola na odprawe...
Gdy przeszlysmy wszystkie procedury usiadlysmy przed ogromna szyba i ogladalysmy odlatujace maszyny.
Po pewnym czasie nadeszla pora na to zeby wsiadac do samolotu.
Poniewaz samolot stal calkiem przy lotnisku nie podjechal po nas zaden autobus ani nic w tym stylu.
Wyszlysmy na pas postoju i ruszylysmy w strone naszego samolotu.
- Gdzie ty idziesz? - spojrzalam na Ole, ktora ruszyla w calkiem inna strone.
- Do samolotu?
- Tu jest nasz! - wskazalam palcem na Airbusa.
- Taaaa... to wysokich lotow! - krzyknela Ola i poszla w strone samolotu ktory stal obok.
- No patrz! - podeszlam do jakiegos mezczyzny. - Czy ten samolot leci do Polski? - zapytalam.
Mezczyzna cos odpowiedzial...
- To bylo " oui " czy " ni "? - zastanawiala sie Ola.
- " Oui "... to francuz byl! Na bank! - mowilam do niewierzacej mi Oli.
- Powiem ci tak... - Ola zmienila kierunek. - Jezeli ten samolot nie leci do Polski... to i zabije ciebie i tego twojego francuzika... a potem kupie ci aparat sluchowy!
Troche sie zmieszalam, ale obie ruszylysmy do samolotu.
- Ymm... - zaczelam sie przeciagac.
Gdy wsiadalysmy na poklad postanowilysmy z Ola, ze sie troche przespimy.
Doslownie sekunde po mnie obudzila sie Ola.
- Odslon roletke.. - poprosila.
Tak tez zrobilam.
Podciagnelam roletke do gory i spojrzalam na widoki.
- Ty patrz... ale wysokie bloki! - zasmialam sie.
- Dlugo nas nie bylo w Polsce.. - Ola przegladala gazete. - Ty...czekaj! - dodala po chwili. - Czemu zrobilo sie tak jasno?! - wyjrzala za okno.
- A tam dupisz... jasno... - wzielam od niej gazete.
- Dziewczyno! Zabije cie!!!! - krzyczala.
Po kilkunastominotowym napadzie szalu Oli... zrozumialam dlaczego tak sie zlosci.
W glosnikach samolotu uslyszalam, ze zaraz londujemy... w Nowym Jorku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz