14.04.2012

Park Jurajski ♥

Na zegarkach byla 11:00.
Siedzielismy, ogladalismy telewizor, prowadzilismy tworcze konwersacje - jak zwykle - i jedlismy czekolade.
- Ej! Ej! Ej! - do salonu wbiegl zasapany Martin.
- Coooo?! - odwrocilismy sie wszyscy rowno i zapytalismy gniewnie.
Martin nic nie odpowiadal. Oparl sie o sofe i gleboko oddychal.
- Nie wiem czy zauwazyles, ale ogladamy film! - Ola usmiechnela sie ironicznie i powrocila do ogladania.
- Pfff... - wreszcie wydusil z siebie. - To sam pojade do Universal Studios! - dodal po dluzszej chwili.
- Cz cz czeeekaj - zaczelam sie jakac. - Gdzie?!
Martin jedynie przytaknal glowa i ruszyl do wyjscia.

- To jest moje miejsce! - przeciskalam sie w vanie.
- Kogo to obchodzi?! Teraz juz moje! - Ola siedziala twardo na fotelu.
- Fakaj sie! - rzucilam i ruszylam w strone ostatniego rzedu.
Nathan wszedl do auta z dziwna mina.
Zaczal sie rozgladac.
- Tak... podsiadlam twoja dziewczyne... i co w zwiazku z tym?! - Ola popatrzala na niego.
- Tobie co? - Tom odwrocil sie i popatrzal na Ole.
Ola nie odzywala sie a ja wreszcie zrozumialam.
- Aaaaa... Tesciowa dzisiaj zobaczysz! - zsmialam sie.
- Aaaaaa... no to jestesmy w domu! - Tom usmiechnal sie.
- No zobacze... nie pierwszy raz... i co?!
Wszyscy spojrzeli na nia i zaczeli sie smiac.
Mama Maxa byla bardzo mila, ale ostatnim razem jak wszyscy sie widzielismy to zaliczyla wpadke i nazwala Ole Michelle...
Oczywiscie potem bardzo dlugo przepraszala no, ale jednak...

Wreszcie dojechalismy na miejsce.
Jakas kobieta zaczela nam machac.
- Mamuskaaaaaa! - krzyknal Max i wzial Ole za reke.
Wszyscy podeszlismy i przywitalismy sie z mama Maxa.
Oczywiscie mama Maxa najdluzej witala sie ze swoja synowa.
- To co...? Idziemy...? - zapytalam niesmialo patrzac w strone Oli rozmawiajacej ze swoja tesciowa.
- Tak, tak... - powiedzial Max i objal Ole.
Ruszylismy w strone pierwszej atrakcji : kolejki " Park Jurajski ".
Tak wlasciwie to przebywalismy tam przez dluzszy czas naszej wyprawy.
Byl to jeden szeroki wagonik. 5 rzedow po 4 miejsca.
W piewszym rzedzie usiadlam Ja, Tom, Ola i Max.
Nathan usiadl za mna z mama Maxa, Kelsey i Martinem.
Na tylach siedziala reszta.
Wagonik wtoczyl sie powoli na gore.
Przejezdzalismy kolo dinozaurow, roslin...
Nagle wagonik runal w dol!
Tom schowal sie za mna, a Ola wtulila w Maxa.
Na dole zobaczylismy wielki basen, a na okolo staly dinozaury.
- Aaaaaaa! - piszczal Tom.
- Aaaaaaaaa! - wszystkim udzielila sie atmosfera.
Z wielka predkoscia jechalismy w strone wody.
- Umrzeeeeeeemy! - krzyknelam widzac, ze zblizamy sie do barierek, a nie dotknelismy jeszcze wody.
Wagonik wreszcie wplynal do basenu.
Zimna woda chlustnela nam prosto w twarz.
- Jeeeeszcze raz! - Max wstal gdy wagonik jeszcze jechal.
 - Nie bo nas znowu ochlapie! - odezwala sie Kelsey.
- Ja przepraszam bardzo! - Ola odwrocila sie do niej. - To jest basen... widzisz? - wskazala palcem. - W basenie jest woda... wiec gdy wagonik wjezdza w wode... - pokazywala rekami. - To woda sie rozpryskuje...!
Wszyscy zaczeli sie smiac, a Kelsey zrobila sie cala czerwona.

- To jeeeeedziemy! - krzyknal Max gdy kolejka z nami na pokladzie zjezdzala po raz setny z gory

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz