7.02.2012

What is that?! ♥

Ola wkladala babeczki do pieca, a ja wycieralam blat i podloge.
Deja vu? Nie.. Chlopcy zobaczyli nasz wpis na twitterze - " Baking muffins!! " - wiec musialysmy wyjsc z tego jakos. Przeciez nie pokazemy im tego czegos co upieklysmy poprzednim razem!
Tym razem caly proces pieczenia zawziecie obserwowalysmy.
Nagle cos zaczelo piszczec... Aaaa! Za drugim razem wiedzialam, ze nic sie nie pali! 
Ostroznie wyciagnelysmy babeczki z pieca.
Na ich widok az sie usmiechnelysmy!
Byly idealne! Poprostu idealne!
- OOO! Jedzenie!! - Martin wparowal do busa i podbiegl do nas.
Porwal babeczki i wybiegl do drugiego busa - dla stylistek, makijazystek itp.
- Te! Czlowieku!! - Ola za nim krzyczala.
- Nooo... Tak! Chlopcy sa w radiu! No, no! Dokladnie! - zbyl nas.
Zdenerwowane zaczelysmy znowu przygotowywac ciasto.
Tym razem zajelo nam to chyba 3 minuty... bylysmy juz wprawione a poza tym wiedzialysmy ze chlopcy lada moment sie tutaj pojawia.
Wlaczylysmy sobie muzyke i postanowilysmy ze wejdziemy szybko na twittera.
W naszych mentionach pojawil sie dziwny tweet skierowany do mnie i do Oli... byl on od Toma :
" OMG! Yhm... very yummy! btw. what is that? cause we don't know... " - do tweeta dolaczone bylo zdjecie naszych pierwszych " babeczek ".
- Co...?! Jak oni.. ale ze... co?! - Ola nie wiedziala o co chodzi.
- Geniuszu... gdzie zostawilas ta masakre? - zapytalam.
- A no... przy wejsciu. - powiedziala niesmialo.
Spojrzalam w strone wejscia... nic tam nie bylo.
- Bo jak... Bo ten.. No bo jak mamy glosno muzyke, nie? To moglysmy nic nie uslyszec.. no... - Ola zaczela sie jakac.
No... nie ma to jak miedzynarodowy wstyd ze nie umie sie upiec glupich babeczek.
Wstalysmy bez slowa z kanapy i wzielysmy sie do wypelniania foremek.
Oby tym razem zaden glodomor nam tego nie zjadl! - pomyslalam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz