25.02.2012

" Bileciki sa? " ♥

- Dzien dobry! My na koncert... - powiedzialam ochroniarzowi.
- Bileciki sa? - zapytal.
- Bileciki sa?! - odwrocilam sie do Oli.
- Sa... sa... no... sa... a nie ma? - podniosla brew.
- Nie... no sa! Sa... sa.... - odpowiedzialam.
- Ale gdzie? - ochroniarz sie poirytowal.
- Ale gdzie...? Ona ma.... w kieszeni... ma.... tak.... no... - wskazalam na spodnie Oli.
- Szczegolnie ze nie mam kieszen! Ale nie... mamy mamy... - powiedziala.
- No bo widzi pan... bo my mialysmy karty ekipy, ale kurcze no zgubilysmy.... - popatrzalam na ochroniarza.
- Zgubilysmy? Ty zgubilas! Zachcialo cie sie mierzyc kurtki w sklepie... - zbulwersowala sie oLA.
- A co jest takiego zlego w mierzeniu kurtek? - zapytalam.
- Nic... poza tym, ze musialas wsadzic nasze karty zeby zobaczyc czy dobrze leza!!
- Tak... to jak panie ustala gdzie panie maja te swoje karty to panie wroca. - ochroniarz odepchnal nas na bok.
Zostalo kilkanascie minut do koncertu, a my nie mialysmy jak na niego wejsc.
Chlopcy gdyby sie dowiedzieli, ze zgubilysmy nasze wejsciowki ekipy... chyba by nas zabili.
Taka karta wyrabia sie miesiac, a jest potrzebna wszedzie tam gdzie chcemy wejsc z zespolem.
Nagle drzwi do hali sie otworzyly i wyszedl Kevin.
- Kevin! Kevin! Kevin! - Ola zaczela wolac wbiegajac po schodach.
- Zna je pan? - ochroniarz wskazal na nas.
- Nie! Psycho fanki jakies... zaraz zawolam kogos z zespolu to da wam autograf czy cos... - rzucil Kev przez ramie i zamknal drzwi.
- Jaki! - Ola stanela zdenerwowana,
- Dobra... chlopcy wyjda i nas wpuszcza... - powiedzialam.
Kilka minut pozniej drzwi znowu sie otworzyly i wyszedl Max z Nathanem.
- ALLELUJA! Nikt nas nie chce wpuscic! - Ola odetchnela z ulga i zaczela wchodzic.
Max zlapal ja za pas i ja cofnal.
- Ale niestety nie mozemy cie wpuscic... nie ma juz miejsca... - wyciagnal kartke i dlugopis z kieszeni i sie podpisal.
Nathan zrobil to samo.
Wreczyli nam podpisane kartki i weszli do hali.
Nagle Max sie cofnal...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz