7.03.2012

Spiewajacy przewodnik z Paryza ♥

Trasa powoli dobiegala konca.
Pozostaly tylko dwa koncerty - Belfast, Dublin.
- Uff... wreszcie jeden dzien wolny! - mowilam kladac sie na kanape.
- Taaaaak... rzeczywiscie... tak sie napracowalas!! - Ola usiadla obok mnie.
- Noo...Taaaak... ona tak sie napracowala! - zasmial sie Martin.
- Ekhem... a kto ci podrzucal babeczki do biura i ganial z papierami?! - unioslam brwi.
- Ale polowe po drodze zjadalas! - zbulwersowal sie Mart.
- To co?! Ale polowe donosilam! - wlaczylam telewizor.
- Babeczki?! - nagle wtracil sie Jay. - Martin, slodziaku... jak bedziesz tyle jadl to to cos - zlapal Martina za brzuch. - nie zniknie... NIGDY!
Martin sie zmieszal i wyszedl.
- Naprawde podrzucalas mu babeczki? - zapytal przejety Jay.
- No przeciez slyszales... ponoc je zjadalam zanim je donosilam. - rozlozylam ramiona w niemocy.
- O czym rozmawiacie? - Max usiadl kolo Oli.
- Yyy... o babeczkach... wiesz... takie tam tworcze konwersacje o slodkosciach... - powiedziala poirytowana Ola.
- Skoro mowa o slodkosciach... - Max pocalowal Ole.
- Wiecie co... z tej slodkosci to mi sie wymiotowac chce! - Jay pokrecil glowa i sie stracil.
Bus zespolu nie nalezal do malych, ale dokladnie mozna bylo uslyszec rozmowe Jaya i Martina.
Jay wypominal biednemu Martinowi babeczki...
- Ci to maja problemy! - mowilam odwracajac sie w strone Maxa i Oli. - Taaa... jeszcze jakbyscie mnie sluchali! - wstalam z kanapy i wyszlam.
Poszlam w strone drugiego pomieszczenia z telewizorem i innymi bajerami... jedno bylo zajete przez zakochanych.
Wlaczylam telewizor i przegladalam jakies programy muzyczne.
Gdy doszlam do polskich programow postanowilam, ze zostawie wloczony telewizor i pojde cos przekasic.
Tak tez zrobilam.
Gdy wracalam obladowana jedzeniem myslalam, ze juz nie dojde.
Nagle w pokoju zobaczylam Maxa, Ole, Jaya i Nathana.
- Nie mozecie miziac sie z dala od nas?! - zapytalam Ole i Maxa ostroznie kladac jedzenie na maly stolik.
Ostroznie... tak... no ale oczywiscie ze szklanki uronila sie jedna kropelka napoju... no... moze dwie... trzy... no dobra ewentualnie cztery... ekhem...no moze cala szklanka, ale to nie ma wiekszego znaczenia!
Nagle uslyszalam znajomy glos w telewizji.
Odwrocilam sie by sprawdzic kto to jest i...
- Ola! Ola! Ola! - krzyknelam.
- Cooo?!
- Pa..pa...patrz! Piosenka! - pokazalam na telewizor.
 - Matt i Patricia?!?! Ale jazda! - Ola oderwala sie od wszystkiego... to znaczy od Maxa.. i zajela sie teledyskiem.
- To ten przewodnik z Paryza?! - zapytal Nathan.
- Taaaak... przewodnik z Paryza! - zasmialam sie z Ola po czym wrocilysmy do ogladania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz