3.01.2012

Cheers ♥

Nareesha, Kelsey, Patrycja siedziały wpatrzone w Ole i w Max'a i wzdychały, a ja zbierałam resztki sałatki ze stołu.
- Ale akcja! - mruczałam pod nosem. - Teraz wasza kolej! - zwróciłam się do Nathana, Jaya, Sivy i Toma.
- Ekhem... no.. tak... ten... - wybełkotał Tom.
Widząc minę Kelsey chciało mi się śmiać... - Biedna Kels... - pomyślałam. - Jej zaręczyny z Tomem nie nastąpią tak szybko.
Po kilkunastu minutach wzdychania dziewczyny wreszcie sie opamiętały.
- Tyyy... Pokaż pierścionek! - szturchnęłam Ole.
- Patrz! Nieeeeee? - odpowiedziała uradowana.
- Nooooo! - oczy wyszły mi na wierzch. - Patrz! Jakbyś kiedyś chciał być moim mężem... to... ale wiesz.. ja nie nalegam.. to taki pierścionek.. to... ten... fajny nie? - pociągnęłam ręke Oli i pokazałam pierścionek Nathanowi.
- No... ładny. - udawał, że mnie zlewa.
- Pfff... fakaj się!
- No żartowałem! - objął mnie i przytulił.
- To co, ludzie? Zdrowie za Maxa i Ole, prawda? - powiedział Jay.
- Zdrowie! - Krzyknęłam uradowana.
- Dużo dzieci! - dodała Nareesha.
- Ładnych dzieci! - dorzuciła Kelsey.
- yyy... wiadomo, że będą ładne! - powiedziałam próbując powstrzymać sarkazm.
- Po mamusi... i tatusiu oczywiście! - odparł Max unosząc brwi i patrząc się na swoją narzeczoną. Narzeczoną? O Boże! Ola George... to będa boskie wakacje! - pomyślałam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz