13.01.2012

A moze jogurt do tego? ♥

Jakos starlam jogurt z kaptura i marzylam tylko o jednym - zeby dojsc wreszcie do domu.
Wracajac do domu wszyscy wspominali moja wpadke.
Przez cala droge slyszalam tylko " Tak... jogurt przelecial ".
Jak wchodzilismy do domu wszyscy jakos sie opanowali, ale nie na dlugo.
- Moze jogurt? - zapytala Pati.
- Nie dzieki... jak bede chciala to zlize sobie z kurtki! - zasmialam sie.
Usiadlam obok Nathana na kanapie i dosiadla sie do nas Ola. W rece miala jogurt.
- Lyczka? - zapytala.
- Nie! Dziekuje za troske! - odpowiedzialam.
Nagle Nath podniosl cos z podlogi.
- A moze jogurcik? - zasmial sie.
- Ludzie! Co wy caly sklep z jugurtow obkupiliscie?! wezcie sie opanujcie! - krzyknelam.
- Nie denerwuj sie tak bo sie jogurt w lodowce skonczy! - powiedzial Max smiejac sie.
- Plaszczycie mnie! - odpowiedzialam i poszlam na gore.
W pokoju czekala mnie " mila " niespodzianka.
Wszedzie staly jogurty.
- Zabawne! - krzyknelam.
Przeciez to bedzie trwalo wiecznie! - pomyslalam schodzac na dol. - Po co ja tyle jogurtow wzielam.
Wszyscy siedzieli w salonie i obserwowali mnie.
- Nie! Nie wywroce sie! Nie macie na co patrzec, a nawet jakby to jogurt nie wyladuje mi na glowie. - powiedzialam schodzac z ostatniego schodka.
- No przeciez jogurt przelecial! - zasmiala sie Ola.
Los niestety chcial ze poslizgnelam sie na panelach. Na szczescie sie nie wywrocilam, ale wszyscy zaczeli sie smiac.
- Ojejuuu! Jakie smieszne! - krzyknelam.
Po kilku minutach smiechu w salonie zapadla cisza.
- Zamowimy pizze? - zaproponowalam.
- A moze jogurt do tego? - zapytala Ola powstrzymujac smiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz