9.01.2012

Spisek ♥

I niestety nadszedl ten dzien.
Od rana w domu bylo slychac tylko zamki od walizek.
Caly czas jakas torba sie otwierala albo zamykala.
Chlopacy nerwowo biegali pomiedzy pokojami i szukali swoich rzeczy.
Atmosfera byla nieco nerwowa bo nieublagalnie zblizal sie czas odlotu samolotu, a jeszcze nie wszystko bylo spakowane.
Z dziewczynami pomagalysmy chlopakom pomimo tego, ze tak naprawde nie chcialysmy zeby lecieli do USA. No ale kto by chcial?
W dodatku bylo nam jeszcze ciezej poniewaz dzien wczesniej zrobilysmy chlopakom impreze pozegnalna.
Spalismy raptem 2/3 godziny.
- No to co? Wszystko? - powiedzialam zamykajac drzwi od domu.
- Chyba.
- Tak.
- Mam nadzieje.... - uslyszalam smutne odpowiedzi.
Chlopakow nie bedzie ponad miesiac... Ponad miesiac!
Z calego tlumu jedynie Patrycja i Ola sie cieszyly.
- Co knujecie? - podeszlam i szepnelam do nich.
- Myyyy? Nic? - odparly smiejac sie.
- Mam sie martwic? - zapytalam zdezorientowana.
- Oj... mysle ze ty jeszcze bedziesz skakala z radosci. - powiedziala uradowana Patrycja.
Gdy chlopacy wrzucili swoje torby do auta byla kolej na nasze.
Niestety nie lecialysmy z nimi.
Nareesha leciala do Dublin'u, Kelsey do Manchester'u a ja z Pati i Ola mialysmy leciec na kilka dni do Polski.
Jednak tylko mi i Nareesh udzielila sie atmosfera.
Bylysmy nieco przybite.
Przez cala droge na lotnisko Jay siedzial wpatrzony w Patrycje, a ona caly czas pokazywala cos na migi do Oli.
Max tez cos wyczul i pomimo ze Ola byla w niego wtulona wyciagna telefon i cos na nim pisal.
Poczulam wibracje. - dostalam sms'a od Maxa :
" Czy ktos mi powie co one knuja? Czy moze tylko ja to widze? "
Pokazalam Maxowi ze tez nie wiem o co chodzi.
To bedzie dluga podroz... - pomyslalam po czym przytulilam sie do Nathana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz