26.01.2012

Zegnaj USA ♥

Mijaly tygodnie naszego pobytu w USA.
Atmosfera stawala sie z dnia na dzien coraz bardziej napieta.
Chlopakow nie bylo calymi dniami, a my wraz z dziewczynami siedzialysmy caly czas w hotelu albo w busie.
Gdy tylko wracali z wywiadow starali sie spedzac z nami czas lecz byli bardzo zmeczeni a my nie chcialysmy im przeszkadzac.
Zadna z nas nie chciala sie klocic ze swoim ukochanym, a zdarzalo sie to coraz czesciej.
Mieszkalismy w busie, bylo nas tam za duzo - kazdemu cos przeszkadzalo wiec z wielkim bolem serca zdecydowalysmy sie na powrot do domu.
Nie bylo zadnego sensu siedziec tam i z dnia na dzien oddalac sie od chlopakow.
Ta wycieczka miala nas przeciez do nich zblizyc.
Z dziewczynami bylysmy tym wszystkim zmeczone. 
Chlopcy wygospodarowali dla nas godzine czasu.
Chcieli sie z nami pozegnac i odwiezc na lotnisko.
Droga nie wygladala tak jak zawsze... zadna z nas nie byla jakos szczegolnie wtulona w swojego chlopaka.
W czasie podrozy telefon zadzwonil chyba ze 100 razy.
" Gdzie jestescie? Kiedy bedziecie? Musicie tutaj byc o 3! Co wy sobie myslicie? Na co wy czekacie?! Wracajcie! "
Max w koncu sie zdenerwowal i rzucil telefonem o podloge w samochodzie.
Nikogo to nie zdziwilo.
Nikt nawet nie popatrzal w jego strone.
Wyjscie z samochodu rowniez nie wygladalo tak jak kiedys.
Nie szlysmy za reke z chlopakami...
Oddalysmy bagaze i juz mielismy sie zegnac gdy zadzwonil telefon Nathana.
- Czego?! - krzyknal. Nathan raczej byl mily wiec bylo widac ze jest tym wszystkim zmeczony tak jak reszta. - Nie mow mi jaki jest plan dnia bo my dobrze znamy nasz plan dnia! My znamy nasz plan dnia na pamiec! Teraz jestesmy na lotnisku i pieprzymy ten wasz plan dnia! - kontynuowal zdenerwowany po czym sie rozlaczyl.
Nie chcialysmy im zajmowac duzo czasu wiec szybko sie pozegnalysmy i ruszylysmy do odprawy celnej.
Wszystko poszlo gladko i po kilkunastu minutach bylysmy na pokladzie samolotu.
- Taaaak, "American Dream"... jasne. - powiedzialam po czym usiadlam w fotelu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz