13.01.2012

Lakomczuchy ♥

- Dziolszka.... wstawaj! Ejjjj! - slyszlam jakis glos nad moja glowa. - Nooo... slyszysz? wstawaj.
- Cooooo....? - odkrylam sie i popatrzalam na osobe ktora stala i mnie budzila - to byla Ola.
- To ty....? Wez idz sprawdz czy cie z Maksiem nie ma! - powiedzialam i zakrylam sie koldra.
- Chodz do sklepu... mam ochote na cos slodkiego. - poprosila.
Gdy uslyszalam " cos slodkiego " Ola nie musiala dlugo czekac na to zebym wyszla z lozka.
Nath, Max, Pati, Jay i Tom tez pomaszerowali z nami do sklepu.
Pogoda byla okropna! Wial bardzo silny wiatr i padal snieg! Czasami podmuchy byly takie mocne ze nosilo nas na rozne strony.
Na szczescie przynajmniej mi bylo cieplo - nie wiem jak reszcie.
Moje emu i puchowa kurteczka spisaly sie na medal!
Oczywiscie... my... geniusze nie potrzebujemy wozka na zakupy - weszlismy bez. Niestety zakupow bylo baaaardzo duzo.
Tom, Ja i Ola robilismy jako wozki.
Wreszcie jakos cali obladowani doszlismy do kasy przy ktorej okazalo sie ze nie wzielismy zadnych pieniedzy. Wszyscy zaczeli szukac po kieszeniach jakichs kard kredytowych.
W koncu Patrycja znalazla jakas w swojej kieszeni. Uradowani ze mamy czym zaplacic za zakupy zaczelismy je pakowac i probowalismy wyjsc ze sklepu.
Na dworze wiatr wial tak mocno ze gdy wyszlismy nie umielismy ustac na nogach.
Jakos udalo nam sie ruszyc w strone domu. Zmeczona cala ta wyprawa siegnelam do reklamowki po jogurt ktory kupilam bo chcialam sie napic.
- Nie! Nie probuj! Albo probuj, ale zaslon sie Nathanem! - krzyknela Ola probujac sie utrzymac na silnym wietrze.
- O nie, nie, nie! Kochaniutka ty sie napijesz w domu, ok? - powiedzial przerazony Nathan lekko odsuwajac sie ode mnie.
Niestety nie zdolal sie odsunac wystarczajaco daleko.
Otwierajac jogurt wiatr zawial prosto na mnie i wieczko pofrunelo na Nathana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz