16.01.2012

Pożegnanie ♥

Od ostatniego incydentu z wyjściem do sklepu było w miarę spokojnie... w miarę!
Ola w zaspie straciła buta, Nath czapkę, Max prawie podpalił nam dom, ale poza tym było grzecznie.
Chłopacy zbierali się do wyjazdu w trasę po USA, więc ogólnie cały czas spędzaliśmy razem.
Gdy nadszedł dzień wylotu wszyscy zaspali. 
Dzień wcześniej noc spędziliśmy oglądając filmy i bardzo późno poszliśmy spać.
Samolot miał wylatywać o 12 a my o 10:30 wstaliśmy.
Z ledwością założyłam dresy i umyłam zęby, Pati szperała w torebce, a Ola biegała jak poparzona i szukała swojej bluzki. 
Atmosfera była nieco napięta ponieważ każdy się gonił.
Gdy wreszcie o 11 wyszliśmy z domu w połowie drogi ktoś zauważył, że chłopacy nie wzięli swoich walizek.
Gonitwa, gonitwa i jeszcze raz gonitwa!
Na lotnisko dojechaliśmy o 11:30, teoretycznie nie powinni wpuścić chłopaków na pokład - co by wyszło nam, dziewczyną na rękę - jednak po chwili proszenia załoga samolotu stwierdziła, że i tak będzie lekkie opóźnienie więc zaczekają na nich.
Na pożegnanie mieliśmy jakieś 20 sekund. 
Jay mocno tulił Patrycję, Siva Nareeshe, Max słodko całował Olę, a ja stałam wtulona w Nathana.
Gdy chłopacy zaczęli odchodzić zrobiło nam się bardzo smutno.
Nie będzie ich miesiąc! Miesiąc!
Cały czas nie mogłam w to uwierzyć.
Smutne bez słowa wróciłyśmy do domu.
Mówiąc szczerze miałam nadzieję, że Ola i Pati wykombinują jakieś bilety tak jak ostatnio, ale nic takiego się nie stało.
Gdy dotarłyśmy do domu każda z nas dostała SMS'a o tym, że chłopacy już wystartowali.
Usiadłyśmy wszystkie na kanapie i zamówiłyśmy sobie dużą pizze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz